Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-01-2019, 14:36   #71
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
***

[media]http://www.youtube.com/watch?v=dSYu8FLVr_Y[/media]

Bramkarz poznał ją na wejściu i bez zbędnych słów przepuścił do wnętrza klubu “Stelar Palace”. Było to modne miejsce, w którym Irya bardzo lubiła spędzać wolne wieczory, zanim została przeniesiona. Tutaj można było napotkać głównie wyżej sytuowanych mieszkańców Luny, którzy przychodzili tu na drinka by przy głośnej muzyce odstresować się po ciężkim dniu.
Po podejściu do baru Corday przysiadła się przy ladzie, machnięciem ręki zwracając na siebie uwagę wirtuoza kolorowych trunków.
- Coś słodkiego i kolorowego - krzyknęła do barmana, starając się przebić przez muzykę. Mężczyzna skinieniem głowy przyjął jej zamówienie.


Koktajl wyglądał świetnie. Irya wzięła go do ręki i jak przystało na dorosła osobę, spojrzała na zegarek ustalając sobie czas jaki daje sobie na spicie się, bo niestety kolejny dzień musiała spędzić w robocie i co gorsza jechać półtorej godziny w jedną stronę. Kelnerka zaproponowała, że zaprowadzi Iryę do loży VIP gdzie Corday mogła w samotności popijać alkohol, ale odmówiła. Gdyby chciała pić bez świadków to zostałaby w domu. W loży było też znacznie ciszej niż przy barze. Delektowała się więc słodkim drinkiem, pozwalając by głośna muzyka zakłócała jej myśli. Było to bardzo relaksujące.

Irya przesuwała wzrokiem po bywalcach aż nagle natknęła się na intensywnie wpatrującego się w nią mężczyznę. Był on ubrany w garnitur i dobrze zbudowany. Nosił się pewnie, ale nie było w nim drygu żołnierskiego charakterystycznego dla Andersona. Gdy ten uświadomił sobie, że został zauważony dał sygnał, niewidocznym do tej pory, swoim towarzyszom.
Było ich trzech. Drugi okazał się lustrzanym odbiciem pierwszego i obaj torowali sobie drogę w kierunku Inspektor. Za nimi podążał trzeci mężczyzna.


Blondynka uniosła brew w zdziwieniu, intensywnie zastanawiając się kim mogli być mężczyźni. Zwykle w takich sytuacjach chodziło o szeroko pojętych znajomych Davida i tak też w tej chwili zakładała. W końcu w tym miejscu klientela była dosyć ograniczona i specyficzna.
- Panna Corday jak mniemam. Inspektor Corday - poprawił się ten który wyraźnie był pracodawcą pozostałych dwóch. - Czy można zamienić kilka słów? - zapytał czysto formalnie.
Kobieta miała ochotę spławić go, tym bardziej że mężczyźni w jego wieku potrafili składać niesmaczne propozycje. Ale postanowiła być miła, miała z resztą dobry humor po udanym poszukiwaniu mieszkania, więc mogła się wykazać odrobiną dobroci. Dopiła drinka i odstawiła na blacie baru, dając przy okazji znak barmanowi żeby powtórzył jej trunek.
- Z kim mam przyjemność? - zapytała.
- Nazywam się Christopher White. Chyba już pani o mnie słyszała - przedstawił się w sposób sugerujący, że nie musiał tego robić.
Skojarzyła go od razu. Akcjonariusz Crimeshield i ulubiony szef Andersona.
- Cóż pana do mnie sprowadza? - odparła Irya z lekkim, uprzejmym uśmiechem. Szczerze ją w tym momencie ciekawiły motywy White'a.
Mężczyzna zajął miejsce na sąsiednim hockerze. Dziewczyna nie zauważyła żadnego gestu czy formy komunikacji, a mimo to jego ochroniarze tym samym momencie podeszli do najbliższych klientów baru i nakłonili ich do odejścia mówiąc im coś do ucha, a następnie odwrócili się bacznie obserwując salę.
- Od jakiegoś czasu przyglądam się pani działaniom, które zaczynają mocno ingerować w moje interesy. Chciałbym aby pani ich zaprzestała lub w miarę możliwości pozwoliła na ich swobodny rozwój. - Tonu głosu White’a nie niósł w sobie ani prośby ani groźby. Był jak złożenie oferty biznesowej.

Corday przekrzywiła głowę. Bezpośredniość mężczyzny dawała dobry pogląd na to za jakiego człowieka się uważał. Albo zwyczajnie była to kwestia przyzwyczajenia, że każdego da się przekupić czy zastraszyć.
"Co za kutas". W ostatniej chwili ugryzła się w język, żeby nie wyrazić na głos własnych myśli.
- Musi być pan bardziej konkretny - powiedziała i sięgnęła po drink, który właśnie podstawił jej barman. - O jakież to działania chodzi? - dodała wyrażając spojrzeniem szczere zainteresowanie.
- Wszelkie działania związane z Crimeshield i jego członkami - wyjaśnił mężczyzna bez jakiegokolwiek śladu ewentualnej irytacji. - Wszystko mamy pod kontrolą i załatwimy to we własnym zakresie.
Corday pokręciła głową z rozbawieniem, jakby White opowiedział jej całkiem dobry dowcip.
- No cóż. Ma pan pecha, że pańscy współpracownicy podkładają się tak łatwo - wzruszyła bezradnie ramionami i napiła się swojego trunku.
- Podkładają? - zapytał White odrywając wzrok od szklanki z bursztynowym płynem, który wprowadzał w ruch delikatnymi ruchami nadgarstka. - Co ma pani na myśli?
- Że to pana problem. Nie mój - powiedziała odwracając spojrzenie, które już wyrażało znudzenie tą rozmową. - Pan wybaczy, ale jestem po służbie i przyszłam tu odpocząć, a nie rozmawiać o pracy.
- Ale moja prośba jest czysto prywatna. Gdyby była służbowa to przyszedłbym do pani biura - odparł White.- Gwarantuję, że żadna ze stron nie jest zainteresowana tym aby policja się w to mieszała, a poza tym i tak już działacie na granicy swoich kompetencji.
- Mamy więc różne zdanie w tym temacie - odparła Corday od niechcenia.
- Najwidoczniej - przyznał mężczyzna pociągając duży haust ze swojej szklanki, ale zaraz przed tym wymsknął mu się uśmieszek satysfakcji. - Chciałem zaoszczędzić pani problemów, ale widzę niepotrzebnie się fatygowałem - dodał po chwili.
Blondynka zaśmiała się pod nosem na wspomnienie o oszczędzaniu jej kłopotów. Miała ich już dość, więc kilka więcej nie robiło jej różnicy. Z ironią sobie pomyślała, że w końcu w grupie raźniej i weselej.
- Miło z pana strony, że osobiście się do mnie pofatygował - stwierdziła Irya bo zakładała, że gdyby nie jej status społeczny to zapewne odwiedzili by ją jedynie smutni panowie w czarnych płaszczach, którzy nie mają pojęcia o dobrych manierach.
- Każdy czasem potrzebuje zobaczyć jak wyglądają zwykli ludzie nieprawdaż? - White zapytał z rozbawieniem.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline