Byli zgodni co do jednego. Nikt nie chciał wdawać się w potyczkę ze szczurami, jeśli była opcja je jakoś ominąć. Po magicznym podleczeniu ran, drużyna "Nieustraszonych Pogromców Szkieletów", jak nazwał ich w myślach, ruszyła w kierunku drzwi, które wedle ich wiedzy miały prowadzić dalej na terytorium goblinów. Przed wyruszeniem mnich wziął jeszcze koboldziego "przewodnika" na słowo.
-Meepo, posłuchaj mnie teraz uważnie. Dalej będzie już tylko coraz bardziej niebezpiecznie. Nie możesz więc się mazać i lamentować bo ściągniesz na nas niechcianą uwagę. Wykonuj tylko dokładnie i bez zbędnych pytań nasze polecenia i staraj się nadążyć. Mam nadzieję, że ten smok Cię lubi, bo jak nie to nie wiem, czemu w ogóle Cię zabieramy ze sobą. - Anathem nadal żałował swoich spodni.
Nie czekając na odpowiedź ruszył przodem, by poprowadzić "Pogromców".