-Widzisz... Mówiłem że nie wytrzyma pięciu sekund. Jest pewien szlachcic... Wysoko postawiony szlachcic... Hrabia Morgend. Inteligentna i krnąbrna świnia która jest w posiadaniu czegoś na czym mi zależy. Na szyji nosi mały złoty kluczyk, z którym nigdy się nie rozstaje. Potrzebuję go aby dostać się do jego sejfu. Mógłby załatwić to osobiście... ale wolę nie wzbudzać niczyich podejrzeń. Nie jestem mile widziany w tym mieście. Chyba wiesz już czego od Ciebie oczekuję...
No wreszcie przeszedl do sedna sprawy. Selina nawet zbytnio sie nie zdziwila. W koncu juz nie jeden raz ja o cos takiego prosil. Zadanie bylo latwe. Hrabia Morgend byl przystojnym i dosc hmmm lubiacym przyjemnosci mezczyzna. Naturalnie o ile dobrze kojazyla nazwisko... Zloty kluczyk, sejf... Coz ten Sivrin znow kombinuje....
Przez chwile przygladala mu sie obojetnie. W koncu jednak powiedziala. - Wiesz ja tez niemam zamiaru za to glowy polozyc... Ale... powiedzmy ze sie zastanowie slodki Sivrinie.
Po czym tracac nim zupelnie zainteresowanie zwrocila wzrok w strone elfki ktora wlasnie przeszukiwala bezglowego krasnala. Karczmarz zaczal cos o zaplaceniu za stolek i za usuniecie zwlok. Selina usmiechnela sie lekko i rzucila do niego.
- Dolicz to do mojego rachunku.
Nastepnie nie zwracajac uwagi ani na reakcje elfki, ani tez wlasciciela zaczela dalej lustrowac sale. Potrzebowala dzisiaj czegos co mozna znalesc tylko w takich miejscach.... Potrzebowala mezczyzny... Potrzebowala kogos dzieki komu bedzie mogla oczyscic umysl na tyle aby obiektywnie spojzec na zadanie jakie mial dla niej jej dawny kochanek..
__________________ [B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B] |