Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-01-2019, 19:04   #311
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Galeb zostawił powolnego Detlefa i ruszył na zwiad. Sam potrafił poruszać się niemal dwukrotnie szybciej i po kilkugodzinnym marszu dogonił karawanę. Dziewięć wozów z beczkami, około dwudziestu ludzi na nich, wliczając wozaków oraz dwunastu konnych, robiących za osłonę. Ewidentnie byli żołnierzami, choć nie nosili mundurów. Sam także został dostrzeżony. Już po chwili dwóch galopowało w jego kierunku.
Widząc, że karawana składa się z samej zbrojnej załogi Galeb nie miał zamiaru ryzykować kontaktu. Nie mieli mundurów, więc albo szabrownicy albo graniczni. Pozostawało wycofanie się. A dokładnie ostry sprint ze wzgórza. Albo będą męczyć konie jazdą pod górkę albo będą na około wzniesienia. Tak czy tak, Galeb miał możliwość przebiegnięcia na jakąś sensowną pozycję.
Taka akurat była ładny kawałek dalej. I byłaby świetnym punktem obserwacyjnym… albo kryjówka… gdyby tylko obok przechodziła karawana.
Albo gdyby to karawana goniła jego.
Formacja skalna dawała masę kryjówek, można się było wcisnąć między głazy, a nawet wleźć na nie i konny nie miał jak w nich dopaść pieszego.
Gorzej jeżeli zsiądą z koni. Będzie trzeba kombinować.
A już w ogóle fatalnie jak jeden pojedzie po posiłki… ale Galeb z jednym jeźdźcem sobie poradzi.

Jeźdźcy jednak ani myśleli ryzykować wciągnięcia w pułapkę. Gdy tylko stało się jasne, że na zabawie w kotka i myszkę stracą godzinę, a kto wie, czy w pobliżu nie ma innych "podglądaczy" zawrócili.

Galeb spróbował się jeszcze czegoś dowiedzieć od okolicznej ludności, ale ta reagowała przestrachem na sam jego widok.

Wrócił więc do Detlefa i razem powędrowali dalej, mijając Auggen w bezpiecznej odległości. Po południu 21 Nachgeheima 2522 roku, będąc piętnaście mil na południowy zachód od wspomnianej mieściny zbliżyli się do rzeki Salm, jednego z największych lewych dopływów Soll. Znaleźli nie tylko rzekę. Częściowo spalona palisada otaczała niewielką wioskę na jej brzegu. Nie widzieli mieszkańców.



Grupa Gustawa szła na południe znacznie wolniej. Spowalniało ich zacieranie za sobą śladów, konieczność częstego zatrzymywania się na popas i poszukiwania żywności dla siebie. Ale każde kilkugodzinne polowanie, łowienie ryb czy zbieractwo korzonków było czasem, w którym nie maszerowali. I tak zamiast jednego dnia, dotarcie do Auggen zajęło im niemal dwa. Po południu 21 Nachgeheima 2522 roku dotarli na tyle blisko, by móc je obserwować przez lunety.

Gustaw chciał wejść do niego z niziołkiem, ale że Bert już wcześniej odkrył, że w mieście są graniczni, przekonał dowódcę, by zbliżali się do niego ostrożniej. Umiejętności zwiadowcze Olega i Berta oraz wiedza taktyczna Gustawa pozwoliła określić liczebność garnizonu na około dziesięciu ludzi, i to nie pierwszego sortu. Wir magii skupiony na Loftusie słabł powoli, a czary nadal nie były w jego odczuciu tak bezpieczne jak wcześniej. Podobny, choć mniejszy, wir był także wokół kruka. Czarodziej widział zielone przebłyski wiatru Ghyran w kruku, ale był pewien, że to nie jego robota. Wokół Leonory także czasem pojawiały się silniejsze zawirowania, ale ich wzór był całkowicie losowy i mógł być spowodowany niedawnym kontaktem z magicznymi zabezpieczeniami, o których mówiła.
Oleg cierpiał przez brak kontaktu z alkoholem i zaczynał powoli wpadać w delirium.

Tymczasem do miasta od wschodu zbliżała się karawana. Dziewięć wozów z beczkami, około dwudziestu ludzi na nich, wliczając wozaków oraz dwunastu konnych robiących za osłonę. Wszyscy ewidentnie byli żołnierzami, choć nie nosili mundurów. Zamieszanie wśród "garnizonowych" było widoczne nawet z daleka. Gustaw znał takie reakcje. Zwykle występowały, gdy na zapomnianą placówkę trafiała niezapowiedziana inspekcja. W karawanie musiał być ktoś ważny.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline