|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
04-01-2019, 19:04 | #311 |
Reputacja: 1 |
|
07-01-2019, 18:56 | #312 |
Reputacja: 1 | Bert spoglądał przez lunetę i szukał dobrych miejsc na wniknięcie do miasta. Próbował też namierzyć tę ważną personę, co to się wydawało że przyjechała z karawaną. Niziołkowi marzyła się dywersja, po mrocznej podróży przez ostępy. Ukraść zapasy, wyeliminować konie wroga oraz ważną osobistość i znów ucieczka w dzicz, to byłaby akcja idealna. Czy Gustaw zgodzi się na to? Zapewne nie, bo ten uparty szlachciura, będzie chciał realizować swój cudowny plan udawania granicznych. Niziołek mimo obaw przedstawił dowódcy swoją wizję na dalsze działania grupy. Tak grupy, bo oddziałem tego już nie można było nazwać. |
07-01-2019, 22:59 | #313 |
Reputacja: 1 | - Jak dla mnie to to byli graniczni, pomimo że nie nosili konkretnych mundurów. Byli zbyt zorganizowanych, aby być pospolitymi bandziorami. - rzekł Galeb kiedy zdał relację ze swojej przygody Detlefowi. Ostatecznie udało im się dostać do... ruin wioski? Ciężko było określić. Kowal nałożył bełt na kuszę i trzymał ją w pogotowiu. - Może splądrowana. Może mieszkańcy przepędzeni? Cholera wie. Rozejrzyjmy się, może ktoś jeszcze pozostał... Galeb ostrożnie zbliżył się do palisady i wyjrzał zza niej w głąb wioseczki. Z jednej strony czajenie się jak zbóje nie jest zbyt dobrze widziane... z drugiej... kto wie czy ktokolwiek tutaj był... albo cokolwiek. |
07-01-2019, 23:15 | #314 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 07-01-2019 o 23:28. |
08-01-2019, 20:07 | #315 |
Reputacja: 1 | Loftus zachmurzył się lekko i to mimo, że Baron zgodził się z jego opinią. Pytanie Gustawa było zaskakujące, szczególnie mając na uwadze, że zdarzyło się zaraz po konspiracyjnym szepcie Truskawy, a do tego jeden drugiemu kiwał głową.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
08-01-2019, 21:55 | #316 |
Reputacja: 1 | - To by do nich pasowało. - Zgodził się z podejrzeniami Galeba co do tożsamości transportu na drodze do Auggen. - W końcu to banda najemników, a nie prawdziwe wojsko. To tak samo armia jak armią można nazwać przymusowy pobór Wissenlandczyków. Tyle, że ci ostatni biorą już dzieciaki i starców, a ci pierwsi to szuje, mordercy i rabusie.- Dodał, po czym splunął na ziemię z dezaprobatą. - Nie ma co pchać im się na oczy. Tym bardziej, że już coś zauważyli. Nie utłuczemy wszystkich od razu, a dowolny uciekinier konno zaalarmuje najbliższy garnizon i będziemy mieć mocniejszy pościg na głowie. - Ocenił. * * * Ustalili, że do Auggen jednak nie zawitają. Granizon granicznych mógł zostać zaalarmowany przez ochronę transportu i tylko mogli napytać sobie biedy. Po południu dotarli do zabudowań sioła, które zdawało się być opuszczone. Szybki zwiad Galeba potwierdził wstępne obserwacje - wewnątrz ostrokołu nie było mieszkańców, a brak ich trupów oznaczał, że zapewne uciekli przed wojną. Może do Meissen, może dalej na północ. Thorvaldsson był nieco zawiedziony brakiem perspektyw na zdobycie zaopatrzenia. Zapewne uchodźcy zabrali ze sobą wszelkie zapasy. Mimo tego warto było przetrząsnąć każdy kąt w poszukiwaniu zapomnianego koszyka z suszonym mięsem, czy choćby zachowanej na czarną godzinę butelczyny z czymś zacnym. - Gdyby kręciły się tutaj jakieś kundle, to można jednego ustrzelić. Mięso paskudne, ale to zawsze coś. - Zaproponował towarzyszowi. Jego własny repertuar do walki na odległość był dość głośny w przypadku garłacza lub o raczej krótkim zasięgu w przypadku toporków. Ale jakby jakiś przygłuchy zwierzak podlazł, to Detlef mu nie pożałuje stali. - Możemy tu chwilę posiedzieć i poobserwować okolicę. W międzyczasie naprawić łódkę i z rana przeprawić się na drugą stronę. I tak będzie trzeba to zrobić, bo idziemy gdzieś tam... - obróciwszy się plecami do Gór Szarych wskazał w stronę Czarnych Gór, zupełnie przypadkiem wskazując dokładnie Karak Hirn. - Martwi mnie coś jeszcze... - zagaił już później, w czasie przeszukiwania chałup. - Napis na kamieniu mówił, żebyśmy nie dali zdechnąć von Grunenbergowi. Nawet nie wiemy, gdzie on jest... I czy powinniśmy mu pomagać, skoro jest gaar. Czego byśmy nie zrobili nie ma w tym honoru i infamią pachnie. Jak z tego wyjść bez ujmy na honorze? - Pożalił się, po czym westchnął ciężko i wrócił do przetrząsania izby.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
08-01-2019, 22:57 | #317 |
Reputacja: 1 | Galeb dołączył się do przeczesywania wioski. Osłaniał towarzysza i starał się od niego nie oddalać. Kuszę miał w pogotowiu... Na wypadek też jakby pojawił się jakiś zwierzak do odstrzału. - Har. Możemy iść do Kelgradu i tam ją przekroczyć, albo od razu i iść do Trulbenu przez wzgórza i lasy. Jeżeli to drugie to musimy powiększyć nasze zapasy. Może pozostały wędki albo sieć? Przeszukajmy wszystkie chałupy, a potem zajmiesz się naprawą łódki, a ja spróbuję coś złowić. Zabezpieczymy jedną z chat i przenocujemy w niej w miarę wygodnie, a jutro ruszymy dalej. Obojętnie jaką drogę wybierzemy, porządny posiłek z ryb nam się przyda. - Tak mnie naszło, że wykute runy były świeże, jeszcze ich pogoda nie wygładziła. Kilka godzin. A kilka godzin wcześniej Leo wyjęła tamten złoty ćwiek i dała temu swojemu ptaszysku, które sobie odleciało. Cholera wie czy w tym pierwszym kamieniu nie było coś zaklęte... jakiś starożytny duch czy co innego? Może to ptaszysko nabrało jakiś zdolności i wie że Grunnenberg z resztą zdechną bez nas? - Galeb pokręcił głową - Bogowie jak to głupio brzmi. - Szczerze to gwizdałbym na ten status. Widzisz Barrudin, nie wiem czy zauważyłeś, ale jest mocno zczłeczały. Szczwany lis normalnie jakby gadać ze szlachcicem z Karaku. Krasnoludy z Meissen zaczęły do mnie przychodzić po rady i wymuszać na Starszym konsultacje ze mną w sprawach ich gminy. Z każdym kolejnym dniem po oblężeniu gapił się na mnie z taką miną, że nie zdziwiłoby mnie gdyby i mnie jakąś klątwą nie obłożył. Dlatego chętnie opuściłem z wami to miasto. Barrudin może być dupkiem żołędnym, jednak nie ogłosił Pięknego Gustava gaar bezpodstawnie. - Myślę, że jedyne sensowne wyjście to teraz albo połączyć się z resztą i iść dalej jak wcześniej planowaliśmy i w górach zmusić Grunnenberga do posłuszeństwa... albo poprosić Bogów Przodków o osąd, a potem niczego nie udawać przed khazadzkimi autorytetami i wyłożyć wszystko od początku do końca odnośnie sytuacji. Im bardziej będziemy się pętlić i motać, tym bardziej będzie nas to dręczyć i plamić. |
09-01-2019, 09:18 | #318 |
Reputacja: 1 | Oleg pozostawał w ostatnim czasie w głębokim zamyśleniu. Choć doskwierał mu narastający ból głowy, który objawiał się awersją do wszelkich kontaktów widocznie coś go trapiło. Coś więcej niż brak alkoholu. - Hej! Ja tu jestem! - Oburzył się gdy usłyszał swoje imię z ust maga. Niestety, ale nie mógł się jednak z nimi nie zgodzić więc sykną tylko pod nosem z niesmakiem i odszedł. Stanął tyłem do pozostałych i wpatrywał się w ścianę lasu. - Źle się czuję. Wszystko się miesza. I nie mam już do kogo mówić. Nikt nie słucha. Wszystko jest pomieszane. - bełkotał do siebie pocierając mocno twarz. - Głowa mnie boli, zrób coś z tym do kurwy nędzy, ZRÓB COŚ! - cichy bełkot przeszedł w gniewny krzyk. Oleg sięgnął po leżącą u jego stóp suchą gałązkę i z całej siły cisnął ją w przestrzeń. Lekka spróchniała gałązka ledwo dotarła w niezbyt spektakularnym locie do pobliskiej sosny i ześlizgnęła się po igliwiu. Sam Oleg za to dzięki wciąż upośledzonej równowadze, śliskiej, wilgotnej nawierzchni i sile, jaką włożył w rzut wywinął już całkiem spektakularną figurę akrobatyczną i wylądował twarzą na ziemi pokrytej zdradzieckim mchem. Leżał w bezruchu jakby stracił przytomność. A jednak wciąż myślał. Wdychał kojący zapach leśnego runa i czerpał z przyjemnego chłodu ziemi łagodzącego pulsujący ból skroni. Nie podnosił się, bo chwilowo chociaż było mu dobrze. Leżał więc i leżał. - Poradzimy sobie - wyszeptał w końcu niewyraźnie i podniósł się ociężale. Stanął w bezruchu by chwilę później doskoczyć go Gustawa z niespodziewaną energią. - Mag ma rację. Nie przydam ci się w tym stanie. Potrzebuję chwilę czasu. Daj mi się sobą zająć. - rzucił odchodząc w stronę drzew - Muszę coś mieć. Fenkuł i pierwiosnek, ale głównie pierwiosnek. Ale fenkuł też bo nie omami. Uspokoi. Tak uspokoi cię i nie omami. - znów mówił do siebie niepokojąco. Zebrał swoje rzeczy i spojrzał w stronę grupy, jakby czekał choć na nieme zezwolenie. Ostatnio edytowane przez Morel : 09-01-2019 o 14:32. |
09-01-2019, 18:47 | #319 |
Reputacja: 1 |
__________________ by dru' |
09-01-2019, 19:21 | #320 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 09-01-2019 o 22:04. |