Podobno dawno temu mistrzowie budowali tak, że nawet po latach między kamienie nie wciśniesz nawet ostrza noża. Może i tak, ale budynki w tej okolicy musieli budować ich mniej znani koledzy, albo nawet pomocnicy kolegów ciotecznego stryjka kuzyna. I to dodatkowo pijani. Punktów podparcia dla stóp Wróbla znalazło się bowiem sporo, gdy ten zwinny i gibki swashbuckler-parkourowiec przeskakiwał nad Wąsikiem atakując z pozornie niemożliwego kąta, zanim ten zdążył się przygotować.
- Za piórko! - krzyknął mistrz rapiera uderzając, nadal wściekły z powodu złamanego piórka od kapelusza.