Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2019, 11:21   #111
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Molestowanie część druga... Buka+Obca+Efcia

Dorothy, ciągnąc za sobą swojego gościa, wyszła z namiotu. Wypatrzyła Thomasa, stał na warcie. Dot z Haną, którą prowadziła za sobą, minęła namiot zajmowany przez Bakera i z zacięciem na twarzy stanęła na przeciwko czarnoskórego najemnika.

- Chyba powinniśmy porozmawiać - zaczęła patrząc najpierw na niego, a później na Azjatkę.
- Eeee… no... słucham? - “Bear” spojrzał również najpierw na Dot, a potem na Hanę…
- Co ty jej zrobiłeś? - Ruda spytała całkiem spokojnie.
- Nic? - Zdziwił się najemnik.
- Nad rzeką?- Lie miała nadzieję że tak postawione pytanie odświeży najemnikowi pamięć.
- No nic, a co? - Wzruszył barami mężczyzna.
- To twoje nic bardzo ją wystraszyło.- Dorothy na spokojnie starała się uświadomić go o nietakcie jaki popełnił. - Najpierw dałeś jej kilka drobiazgów, a później zachowałeś się tak jakbyś oczekiwał zapłaty.
- A ty co, jej adwokat? Hana już po angielsku nie umie? - Powiedział spokojnym tonem “Bear”, po czym spojrzał na Azjatkę - Kąpałaś się przy mnie nago, paradowałaś nago, to myślałem, że może coś ten… no ale jak się wystraszyłaś i odmówiłaś, to przecież przeprosiłem? - Wpatrywał się w twarz pilotki.

- W takich sprawach niektórym kobietom potrzebny jest adwokat, który powie coś za nie. - Dot przyglądała się twarzy najemnika.
- Ehe, ta, super - Bąknął do niej “Bear”, cały czas wpatrując się w Hanę i oczekując od niej jakiś odpowiedzi.

Jeszcze parę godzin temu największym strachem Hany było uniknięcie ataku drapieżnika, i znalezienie dostatecznej ilości jedzenia by przetrwać. Teraz uratowana z perspektywą powrotu do domu, wróciły jej stare dobre przyzwyczajenia. Z każdym krokiem bliżej najemnika azjatka modliła się o grom z jasnego nieba i rozerwał ją na strzępy. Kiedy Dot zaczęła mówić zrobiło się jeszcze gorzej, wstyd, przerażenie, strach, zażenowanie. Hana czuła, że topi się w ocenie upokorzona. Jej kolega z branży Hisaka Mistshimura miał stracić licencję za próbę pilotowania pod wpływem. Wybrał powieszenie się w swoim salonie, niż cały proces wyjaśnień i odbierania licencji. Gdyby mogła Hana chciałaby teraz mieć salon i linę, żeby tylko nie być tu i nie konfrontować się z tym problemem. Nadal trzymana przez biolog nie mogła uciec. Nie była staniespojżeć najemnikowi w oczy czuła się podle, zły zaczęły ciec po jej policzkach.
- Przestań… - powiedziała cicho do biolog.

Dorothy popatrzyła ze zdziwieniem na kobietę. A gdy dostrzegła jej łzy wyglądała na jeszcze bardziej zdziwioną. Jedyne logiczne wytłumaczenie takiej reakcji Azjatki, jakie przyszło rudowłosej biolog do głowy było jak scenariusz z jakiegoś dramatu.

- Mówiłam Ci, że to nie twoja wina - odwróciła się do Azjatki z zamiarem objęcia jej i pozwolenia wypłakania się.
Hana, wywinęła się jej z odrazą.
- To dlaczego się nade mną znęcasz? - Próbowałą się wyrwać. -Mam dość proszę puść mnie i daj mi odejść z tą resztką godności jaka mi jeszcze została po twoim byciu adwokatem.

Milczący od dłuższej chwili “Bear” z kolei spoglądał tylko z jednej kobiety na drugą, mocno tym wszystkim już zdezorientowany, pocierając kark dłonią…

Dot zabrała ręce dając Hana wolną drogę. A na jej twarzy pojawił się wyraz zakłopotanie i dezorientacji.

Hana zrobiła w tył zwrot i zaczęła oddalać od Bear’a. Głowa spuszczona w wstydzie. Chciała zapaść się pod ziemię. Po miotaniu się bez celu schowała się w namiocie medycznym i postanowiła poczekać na doktor Miles.

Dorothy stała w miejscu oglądając jak Azjatka odchodzi i zastanawiając się co spowodowało taką reakcję ocalonej kobiety. Później przeniosła wzrok na Thomasa.

- Tak- zaczęła gdy już Hana oddaliła się znacznie. - Miała uwierzyć, że chodzenie nago przy was jest całkowicie bezpieczne.
Najemnik głośno wypuścił z siebie powietrze.
- Zrozum tu baby… - Burknął pod nosem.
- Ale żeby było jasne…- Dot wykrzesała z siebie miły uśmiech. Taki minimalny, ale miły. - Uważam was, najemników, za przyzwoitych gości.
Dot odwróciła się na pięcie i pomaszerowała do swojego namiotu. Po drodze doszła do wniosku, że dziwna reakcja Hana została wywołana alkoholem.
Nie należało więcej częstować nim pilotki.

W namiocie Pani Lie smętnym spojrzeniem omiotła sprzęt stojący w jej królestwie. Nadal nie naszła jej ochota na pracę naukową. To mogło poczekać.

Nagle kąpiel wydała jej się niezwykle atrakcyjnym pomysłem. Wychylila więc nos ze swojego namiotu w poszukiwaniu Petera. Ku swojemu zdziwieniu nigdzie go nie znalazła. To było dziwne. Zwykle zjawiał się zaraz gdy tylko postanowiła gdzieś pójść. Zamiast niego Marcus, pozornie zajęty czymś innym, zaznaczył jej się na przysłowiowym horyzoncie. Wszak oni zmieniali się przy pilnowaniu jej.
Obdarzywszy wytatuowanego najemnika uroczym uśmiechem wycofała się do namiotu.

Innym rodzaj kąpieli wybrała. Wśród swoich rzeczy wygrzebała, kupione podczas ostatniej wizyty na Hawajach, bikini i szybko w nie wskoczyła. Trochę musiała namęczyć się by nasmarować się ciało olejkiem do opalania. Jednak obecność drugie osoby bardzo ułatwiało to zadanie, a do tego bywało bardzo, ale to bardzo przyjemne.

W swoim czarnym, dobrze dopasowanym i podkreślającym jej walory stroju, wyciągnąwszy koc i rozłożywszy to przed namiotem, kapeluszu i okularach wyciągnęła się wygodnie by złapać jeszcze trochę słońca.

Spod tych ciemnych okularów obserwowała uważnie wszystko i wszystkich. Szczególnie dużo uwagi poświęcając “T” i Marcusowi.

Do pełni szczęścia brakowało jej tylko zimnego koktajlu z palemką.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny

Ostatnio edytowane przez Efcia : 06-01-2019 o 17:55.
Efcia jest offline