Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2019, 17:33   #205
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Gdy Laura z Sulimem oddalili się, centaur rozluźnił się odrobinę. Podał Kharrickowi niewielką flaszkę.
- Skromny podarunek, byście mimo owej sytuacji wspomnieli mnie dobrze. - po tych słowach zwrócił się do Jace'a - Słusznie prawicie, panie. Hobgoblińscy intruzi wzbudzili wiele niebezpieczeństw w lesie, dotąd uśpionych.

Złodziej kiwnął głową w podziękowaniu za prezent. Otworzył flaszeczkę sprawdzając co to za rodzaj płynu. Pachniał jak wino z jabłek.
- Wypadałoby coś dać w zamian… mamy coś? - rzucił ciszej do Mikela. Chłopak w odpowiedzi uśmiechnął się i podał Kharrickowi jedną z butelek.
- O jakich niebezpieczeństwach mówicie? Póki co natrafiliśmy na kilka przerośniętych zwierząt.- Łotrzyk zrewanżował się podając butelkę Mikela.
- Ach, naturalni mieszkańcy lasów nie są niezwykłością, Fangwood daje dużo pożywienia i miejsca, by rosnąć. Jednak o innych zagrożeniach przyjdzie mi mówić. Plotki są to tylko, acz słuchy mnie doszły, iż w głębi puszczy dzieją się sprawy niezwykłe, jak i groźne. Niestety, na ich temat nie wiem nic ponad to. Z bliższych zaś, ostrzec was muszę przed wzgórzami na północ stąd - troglodyci, żyjący dotąd w jaskiniach tamtejszych, wypady poczęli prowadzać na powierzchnię, bynajmniej nie w celach pokojowych. Z tegoż to powodu, radziłbym unikać tychże terenów.

~ Jaskinie? ~ Kharrick zmarszczył brwi zaniepokojony.
- Dziękujemy za ostrzeżenie. Uważaj na byłe ludzkie osady. Najeźdźcy albo inne potworności powodują, że umarli powstają z grobów. Spotkaliśmy jeszcze pajęczą aberracje. Ettercappa. Kojarzysz może leśniczówkę?
- Leśniczówek na obrzeżach puszczy jest cała mnogość, o której zapewne nieszczęśliwym losie mówisz teraz? -
- Keloch..?
- Niestety nie miałem przyjemności poznać nikogo o takim mianie -
Widać było, że centaur nie był stąd. Spotkanie takiego mieszkańca lasu było naprawdę niesamowite. Jace przez chwilę zapomniał nawet o swoich ponurych myślach, jakimi zaprzątniety był od momentu starcia z hobgoblinami. To niesamowite połączenie człowieka z wierzchowcem ucieleśniało potęgę natury i jej delikatność zarazem.

Yorc czuł się niekomfortowo w ich towarzystwie i chłopak to czuł nawet bez swoich "mocy". Uśmiechnął się jeszcze próbując podtrzymać rozmowę, ale widział, że nie zatrzyma go, ani nie namówi do pozostania. Mimo to zaproponował Yorcowi zatrzymanie się na dłużej, wspólnie zawsze raźniej, jednak centaur grzecznie podziękował.
- Do zmroku przemierzę jeszcze całkiem spory kawał drogi. - powiedział.
- A gdzie Cię kopyta niosą?
- Zmierzam przed siebie, swoimi drogami. -
odpowiedział wymijająco.
- Słyszałeś może o Łowcach Chersnasardo? Ongiś zawsze można było na nich liczyć, ale teraz ich nie ma. Odeszli ładnych parę tygodni temu, podobno w stronę Fortu Trevalay. Wiesz może gdzie to jest? -
Ponowne przeczące kiwnięcie głową. - To zaiste smutna wiadomość, ale nie wiem gdzie jest ów fort. Będę mieć jednak oczy i uszy otwarte i przekażę im smutne wiadomości jak ich spotkam - przyznał wstając. Jace również wstał nie chcąc kończyć jeszcze rozmowy.
- Jesteśmy uchodźcami z Phaendar - powiedział wskazawszy na siebie i swoich towarzyszy -Idziemy zbadać drogę do jaskiń na północy. Byłeś w okolicy? Droga bezpieczna? -
- Droga wydaje się być bezpieczna, ale w samych jaskniach nie byłem. Jak mówiłem, kręcą się tam tryglodyci, więc bezpiecznie raczej nie jest. Z pewnością poniosę wiadomość o inwazji, mieszkańcy lasu muszą wiedzieć o nowych gościach. Jeśli spotkam Łowców, zostaną powiadomieni o was. A tymczasem czas już na rozstanie - wdzięcznym za chwilę konwersacji, lecz szlak wzywa -
odpowiedział centaur. Beleren odprowadził leśnego mieszkańca na skraj polany.
- Bądź zdrów! - pożegnał się w języku leśnym i uścisnęli prawice. Jace uśmiechnął się spod zmęczonych powiek i widział, że Yorc również uśmiechnął się nieznacznie, ale szczerze. - Może następnym razem zatrzymasz się na dłużej?
- Nic nie obiecuję.
- odpowiedział i ruszył z kopyta w gęstwinę.

Beleren westchnął. Ileż by dał, żeby móc tak szybko i beztrosko przemierzać las. Wrócił, ponownie zatapiając się w swoich myślach. Usiadł na obrzeżu polany krzyżując nogi w pozycji kwiatu lotosu i oddychając głęboko zapadł w medytację, którą przerwało nadejście Laury. Chłopak nie był jeszcze w stanie przejść do porządku dziennego nad swoim zachowaniem z poranka, ale wiedział, że tłumaczenie się na nic zda. Natomiast doskonale opanował sztukę reagowania na bycie ignorowanym i wydawało się to póki co lepszym rozwiązaniem.

- Gotowa do drogi? Mam nadzieję, że nie ubiłaś po drodze Sulima? - spytał dostrzegając brak charakterystycznego krasnoluda.
 

Ostatnio edytowane przez psionik : 06-01-2019 o 19:42.
psionik jest offline