Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-01-2019, 16:43   #201
 
Jacques69's Avatar
 
Reputacja: 1 Jacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputację
Sulim był zadowolony ze swej wysłanej wiadomości. Szkoda, że nie mogli otrzymać w ten sposób żadnej odpowiedzi. Porozumiewanie się na odległość było niezwykle pasjonujące.
Druid wiedział, że przez tę walkę ich dzień jest już zmarnowany. Nie przejdą zbyt długiej drogi, stracili dużo czasu i się zmęczyli. Nawet on sam ciężej człapał po tak intensywnym czarowaniu. Przyzwanie gradu kamieni stanowiło dla niego nie lada gimnastykę po tak długim czasie. Nie przypominał sobie nawet, kiedy ostatni raz rzucał ten czar, ale to było bardzo dawno temu.
Gdy napotkali nieznajomego Sulim był po prostu zwyczajnie zdziwiony. Lecz kiedy okazało się, że jest centaurem, stracił zaufanie. Kojarzyły mu się z satyrami, które nigdy nie pokazały mu się ze swojej strony i choć nie były tak złe jak Wszaki, to mimo wszystko psociły bardzo nieprzyjemne figle i knuły podstępy. A otwarte i beztroskie przywitanie centaura było zbyt podejrzane dla starego druida.
- Uważajcie, to może być podstęp - mruknął cicho do swych towarzyszy, po czym zwrócił się do samego obcego: - Jak często, wędrowcze, spotykasz nieznanych ci ludzi, i zapraszasz ich na wieczerzę? Nie wiesz, że w okolicy panuje wojna, a wszędzie grasują groźne Żelazne Kły? Nie boisz się? Choć matka uczyła Sulima tego ponad sto lat temu, to wciąż Sulim wciąż pamięta jej radę, nigdy nie słuchaj obcego i nie przyjmuj jego zaproszeń! Dziękuję, ale Sulim nie skorzysta. - Jego głos wydawał się bardzo stanowczy, mimo że pozostali wstępnie wyrażali zgodę na jego propozycję.
 

Ostatnio edytowane przez Jacques69 : 03-01-2019 o 21:20.
Jacques69 jest offline  
Stary 03-01-2019, 18:30   #202
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
- Rana gwaith. - Odpowiedziała grzecznościowo Laura. Sama nie miała zamiaru nigdzie dalej iść, była zmęczona i czuła się brudna. Zamierzałą skorzystać i wypocząć, niestety nie zamierzała też ignorować przeczuć swojego towarzysza.
- Ja jestem Laura, wybacz naszemu towarzyszowi, ale czas nie był dla nas ostatnio łaskawy. Po lesie panoszą się małe oddziały goblinów, łapią lub zabijają wszystko co nie jest nimi. Te oddziały są częścią większej armii. I choć widać gołym okiem, że daleko ci do tego plugastwa to nasz przyjaciel woli zachować ostrożność. - Laura zwracała się do centaura w języku istot leśnych. Z jednej strony był to wyraz szacunku dla innej istoty, z drugiej skoro już miała okazję poćwiczyć dialekt to czemu nie skorzystać.
 
Obca jest offline  
Stary 05-01-2019, 17:12   #203
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Centaurowi trochę zrzedła mina, gdy usłyszał słowa Sulima. Gdy Laura wytłumaczyła podejrzliwość krasnoluda, uśmiechnął się lekko.
- Nie ma czego wybaczać, w tym ciężkim czasie ostrożność jest jedynie oznaką rozsądku - odpowiedział jej w leśnym, po czym wrócił do wspólnego, zwracając się do druida - Zaiste, panie krasnoludzie, masz słuszność, zachowanie me wielce nieostrożnym było. Dobrze wiem o napaści hobgoblinów na Fangwood, a skoro wy na takowych nie wyglądacie, uznałem, iż nie macie wobec mnie niecnych zamiarów. Była to zapewne pochopna myśl, lecz czy błędna? -
- Zabiliśmy ostatnio bardzo wielu przeciwników. Sulim sądzi, że nierozważnie się z nami przekomarzać. - Sulim spojrzał na swoich towarzyszy zmęczonych po dzisiejszej walce, najdłużej przypatrywał się Jace’owi, jakby czegoś od niego oczekiwał, lekko kiwając w stronę Centaura. Wyciągnął z kieszeni garść magicznych jagód i podał towarzyszom. - Zjedzcie to, jeśli doskwiera wam głód. Są zaczarowane, potrafią nasycić na cały dzień. A ty, wędrowcze, przedstaw się nam i opowiedz nam pierw coś o sobie.
Groźba Sulima nie zrobiła na nieznajomym wrażenia, wydał się raczej nią urażony.
- Wybaczcie mą początkową nieuprzejmość i zatajenie tożsamości, zwą mnie Yorc. Szacowny Sulimie, jeśli niemiłe Ci me towarzystwo, wystarczy powiedzieć, miast grozić od razu, opuszczę je niezwłocznie. Jesteśmy nieznajomymi na trakcie, wiemy o sobie podobnie niewiele, acz przyznam, iż liczyłem na bardziej przyjazne przywitanie.
- Przykro Sulimowi, ale nie możemy ufać nieznajomym na trakcie. Zostaniemy
tutaj, SAMI, zgadzacie się?
- Ja z chęcią skorzystam z zaproszenia, zawsze miło poznać kogoś z tych stron - Kharrick założył ręce na piersi chyba po raz pierwszy będąc niezadowolonym z zachowania druida.
Druid nie odpowiedział słowem, lecz tylko spojrzał na pozostałych towarzyszy, również zakładając ręce na piersi.
- Oj nie bądź taki - Kharrick zniżył się do Sulima szturchając go lekko w bok. - Daj szansę Yorcowi i nam spędzić spokojnie wieczór. Zawsze lepiej zawierać nowe znajomości. Może dowiemy się czegoś ciekawego? Yorc jak dobrze znasz okolice?
Mikel korzystając z tego, że Kharrick zagadnął centaura, wziął Sulima na bok i cicho powiedział - Możliwe, że masz rację, może to wróg, a nie przyjaciel. Pytanie czy w takim wypadku chcesz go zostawić za plecami, czy lepiej mieć go tu na oku?
- Sulim boi się, że nas oszuka - odparł najdyskretniej jak potrafił. - Co jeśli w nocy nas okradnie? Musimy być uważni. - Druid rozłożył bezradnie ręce. - Możesz mieć rację, woju, ale nie częstujcie się jego jedzeniem. Sulim nie ma już sił na czarowanie, ale magiczne jagódki powinny nam wystarczyć na całą drogę. Niech pozostali decydują.-
Mikel nie sądził, że ktoś weźmie chociaż pod uwagę jego zdanie, więc wrócił do swojej roboty, przysłuchując się w międzyczasie rozmowie.
Laura pokręciła głowa w niedowierzaniu. ~A mówią, że to ja jestem niegościnna, złośliwa i niemiła…~ Pomyślała, była zmęczona, żeby się z nim kłócić. Uważała że dobrze jest być ostrożnym ale Sulim tym razem przesadzał z nieufnością. Zwłaszcza, że ‘leśni’ jako mieszkańcy Fangwood mogli być przydatnymi sprzymierzeńcami. Szturchnęła delikatnie Jace’a i powiedziała cicho. - Dobrze byłoby mieć w nim sprzymierzeńca a nie wroga.
- Tak, tak - odpowiedział nieobecnym głosem mężczyzna, ale szturchnięty w bok wyraźnie obudził się.
- Zaczekaj! - zawołał druid, widząc zawód towarzyszy. - Możesz z nami spocząć, ale Sulim z Psotnikiem będą mieli na ciebie oko.
- Wybacz naszemu przyjacielowi - odezwał się w mowie leśnej. - mieliśmy ostatnio ciężkich parę dni, hobgobliny zbyt mocno uderzyły go w głowę. Jest poczciwym towarzyszem i znakomitym druidem, ale nie doszedł jeszcze do siebie. - Jace miał nadzieję, że takie tłumaczenie wystarczy, by mieszkaniec Fangwood nieco przychylniej na nich spojrzał. - Radzi jesteśmy spotkać Cię w tych ponurych czasach i z chęcią podzielimy się jedzeniem i opowieścią - dodał już w mowie wspólnej.
- Sulimie, tak nie wypada, bądź, co bądź, to jego dom. Okaż trochę więcej rozwagi. Nie godzi się obrażać nieznajomych na szlaku. -
- Wszechwiedzącym obwołać bym się nie odważył, lecz to i owo mi wiadomo. - odpowiedział Yorc Kharrickowi. Widząc, że pozostali szepczą coś między sobą, centaur zacisnął usta, a na jego twarzy odmalował się zalążek strachu. Słowa Jace’a uspokoiły go trochę, jednak wciąż z niepokojem patrzył na druida - Rad jestem każdemu miłemu słowu, drogi panie, i wdzięcznym za zaproszenie. Jednak nie mym celem jest zakłócenie odpoczynku twych towarzyszy, dlatego też oddalę się niezwłocznie. Chociaż może krótka konwersacja nie wywoła szkody czy waśni? - uśmiechnął się ostrożnie. Wciąż wyglądał, jakby był gotów do szybkiego zwrotu i ucieczki.
- Ależ nalegam. Tyle się zmieniło w okolicy i to wcale nie na dobre, warto wymienić się nowinkami. -
- Oczywiście, że nie zaszkodzi. Na pewno nie wywoła… waśni - Kharrick dołączył się kiedy na nowo zaczął rozumieć co mówią. Jego spojrzenie padło na druida. Nie miał pojęcia co powiedział Jace, ale wyglądało, że podziałało.
- Wybaczcie i zostańcie. Obiecuję, że nie dążymy do zwady, choć mogło się to wydawać inaczej.
Kharrick cofnął się gestem zapraszając do rozkładanego już przez Mikela obozu. Poza słowami należało pamiętać też o mowie ciała.
-Dobrze, wy ustawiajcie obóz a my z Sulimem się przejdziemy chwilę. - Powiedziała Laura i zwróciła się do druida. - Sulimie mogę na słowo albo i trzydzieści?
Sulim spojrzał na Laurę, na Centaura, potem znów na Laurę.
- Oczywiście - odparł bez przekonania. Dał się odprowadzić Laurze od budowanego obozu. Za nimi nieświadomy wszelkich waśni Psotniczek wesoło dreptał, jakby to on wyprowadzał tych dwoje na spacer.
 
Obca jest offline  
Stary 05-01-2019, 22:14   #204
 
Jacques69's Avatar
 
Reputacja: 1 Jacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputację
Kiedy Sulim z Laurą odeszli ciut dalej w las, Laura zaczęła rozmowę, od razu przechodząc do tego co potrzebuje.
- Sulimie wiem, że już dzisiaj się naczarowałeś, ale czy mogę mieć do ciebie prośbę. Czy masz w zanadrzu jakąś sztuczkę, by wskazać albo wyczarować mi jakieś źródło wody? -Albo wiedźma była zbyt zmęczona na złośliwości, albo zaczęła przyzwyczajać się do używania słów grzecznościowych w tym towarzystwie. - Byłabym wielce zobowiązana, gdybyś mi w tym pomógł, normalnie sama wyczarowałabym źródełko ale nie przygotowałam dzisiaj tego czaru.
- Sulim spróbuje się pierw rozejrzeć, a jeśli się nie uda niczego znaleźć, to coś wyczaruje. - To powiedziawszy, druid wyprzedził wiedźmę i zaczął uważnie przyglądać się ziemi, jednocześnie nasłuchując. Szedł pewnym krokiem, zwinnie lawirując między drzewami. Laura co jakiś czas słyszała jak stary druid cmoka lub wzdycha. Raz zerwał po drodze garść jagódek, po czym od razu wrzucił do ust. Mlaskając z zachwytem, zawołał Laurze, żeby spróbowała.
- Są przepyszne, oo tak - zachwycił się jeszcze bardziej, dostrzegając coś na ściółce. - Już blisko!
Druid skręcił gwałtownie, zaczął przeciskać się pomiędzy krzakami czymś w rodzaju wąskiej ścieżki. Z przodu słychać było już cichy szum. Gdy Sulim z Laurą wychynęli z zarośli, ich oczom ukazała się niewielka sadzawka przez którą przepływał strumyk. Po prawej woda spiętrzała się pomiędzy grubymi skałami, za którymi po niewielkich kaskad spływała dalej. Żwirowo-kamienne podłoże zapewniało całkiem imponującą czystość wody jak na leśną sadzawkę. Druid nachylił się nad brzegiem i zaczęrpnął porządny łyk wody. Pomlaskał chwilę i z uśmiechem odwrócił się do Laury. Wyglądał, jakby już zapomniał o “niebezpieczeństwie” ze strony Centaura.
- Chyba się nada, prawda? Wszystkie ślady zwierząt prowadzą w tę stronę, to ich wodopój. Może jakieś do nas przyjdą…
- Panie Sulim, jestem pod wrażeniem, dziękuje. - Pochwaliła druida, schylając lekko głowę w podziękowaniu. - Teraz będę mogła zmyć z siebie krew po walce i ziemię po kopaniu grobu dla naszych wrogów. - To powiedziawszy ściągnęła buty i wkroczyła do sadzawki. Nie było tam głęboko ale to dziewczynie nie przeszkadzało. Kiedy uklękła jej suknia zmaterializowała się. Wiedźmia zaczęła zmywać z siebie brud tego dnia nie zważając na towarzystwo.
Druid odnotował znikającą sukienkę, po czym z rozżalonym grymasem spojrzał na swoje obdarte łachy.
- Moje ubranie tak nie potrafi - mruknął cicho pod nosem.
- A przeszkadza ci to, że tak nie potrafi? - spytała wiedźma mimo wszystko słysząc co powiedział krasnolud.
- Nie, nie - druid energicznie pokręcił głową, nie sądząc, że Laura to usłyszała. - Sulim chyba tu dziś zostanie, to miejsce jest takie spokojne… Za dużo się ostatnio działo. Sulim potrzebuje chwili samotności.
To powiedziawszy przycupnął na płaskim kamieniu, położył obok swe tobołki i zaprosił misia, by usiadł obok niego. Pogłaskał go za uchem i podał resztki mięsa z dzika i pietruszkę.
- Jak sobie życzysz, przekaże to reszcie. - powiedziała Laura przemywając twarz, zastanawiała się też nad czymś - Sulimie? Może jak znowu spotkamy się z naszymi bliskimi przyjmiesz od moich rodziców mały prezent? W podzięce za pomoc w ich ratunku. Czy uważasz, że nowe ubranie było by dobrym i przydatnym prezentem?
- Pewnie tak… Ale w tej dziczy i tak prędko znów się zniszczą. W dodatku jeszcze ciągle walczymy… Sulim na razie podziękuje. Zresztą Sulim i tak nieszczególnie się przydał w mieście… Największym męstwem wykazali się Rathan… I Zaza… - Druid urwał w tym momencie, odwracając się do Psotniczka. Zaczął znowu dla zabawy tarmosić misia za uszy i drapać go po karku.
- Cóż, czasem miło po prostu dostać coś nowego od kogoś. - Powiedziała wiedźma, wyciskając nadmiar wody z włosów. Wyszła z sadzawki i dotknęła bransolety myśląc o konkretnym ubiorze. Materiał wylał się po jej ciele, kształtując się w nowe ubranie. Założyła na nogi swoje buty i zwróciła się po raz ostatni do Sulima. - Jeszcze raz dziekuje Sulimie, Spokojnej nocy.
Druid nie odpowiedział. Odprowadził wiedźmę wzrokiem, pilnując czy na pewno poszła w dobrą stronę, jednak miała wystarczająco dobrą orientację w terenie, nie było się czym martwić. Sulim rozłożył się plackiem na kamieniu i przez długi czas po prostu leżał. Jego wyraz twarzy wyglądał całkowicie obojętnie, a myśli poszybowały gdzieś daleko, wyrwane poza ramy obecnych wydarzeń. Niedźwiedź w tym czasie zasnął. Sulim wreszcie wstał i spojrzał na środek sadzawki.
- Właściwie... - rzekł sam do siebie, uśmiechając się szeroko - Sulim też się wykąpie.
 
Jacques69 jest offline  
Stary 06-01-2019, 17:33   #205
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Gdy Laura z Sulimem oddalili się, centaur rozluźnił się odrobinę. Podał Kharrickowi niewielką flaszkę.
- Skromny podarunek, byście mimo owej sytuacji wspomnieli mnie dobrze. - po tych słowach zwrócił się do Jace'a - Słusznie prawicie, panie. Hobgoblińscy intruzi wzbudzili wiele niebezpieczeństw w lesie, dotąd uśpionych.

Złodziej kiwnął głową w podziękowaniu za prezent. Otworzył flaszeczkę sprawdzając co to za rodzaj płynu. Pachniał jak wino z jabłek.
- Wypadałoby coś dać w zamian… mamy coś? - rzucił ciszej do Mikela. Chłopak w odpowiedzi uśmiechnął się i podał Kharrickowi jedną z butelek.
- O jakich niebezpieczeństwach mówicie? Póki co natrafiliśmy na kilka przerośniętych zwierząt.- Łotrzyk zrewanżował się podając butelkę Mikela.
- Ach, naturalni mieszkańcy lasów nie są niezwykłością, Fangwood daje dużo pożywienia i miejsca, by rosnąć. Jednak o innych zagrożeniach przyjdzie mi mówić. Plotki są to tylko, acz słuchy mnie doszły, iż w głębi puszczy dzieją się sprawy niezwykłe, jak i groźne. Niestety, na ich temat nie wiem nic ponad to. Z bliższych zaś, ostrzec was muszę przed wzgórzami na północ stąd - troglodyci, żyjący dotąd w jaskiniach tamtejszych, wypady poczęli prowadzać na powierzchnię, bynajmniej nie w celach pokojowych. Z tegoż to powodu, radziłbym unikać tychże terenów.

~ Jaskinie? ~ Kharrick zmarszczył brwi zaniepokojony.
- Dziękujemy za ostrzeżenie. Uważaj na byłe ludzkie osady. Najeźdźcy albo inne potworności powodują, że umarli powstają z grobów. Spotkaliśmy jeszcze pajęczą aberracje. Ettercappa. Kojarzysz może leśniczówkę?
- Leśniczówek na obrzeżach puszczy jest cała mnogość, o której zapewne nieszczęśliwym losie mówisz teraz? -
- Keloch..?
- Niestety nie miałem przyjemności poznać nikogo o takim mianie -
Widać było, że centaur nie był stąd. Spotkanie takiego mieszkańca lasu było naprawdę niesamowite. Jace przez chwilę zapomniał nawet o swoich ponurych myślach, jakimi zaprzątniety był od momentu starcia z hobgoblinami. To niesamowite połączenie człowieka z wierzchowcem ucieleśniało potęgę natury i jej delikatność zarazem.

Yorc czuł się niekomfortowo w ich towarzystwie i chłopak to czuł nawet bez swoich "mocy". Uśmiechnął się jeszcze próbując podtrzymać rozmowę, ale widział, że nie zatrzyma go, ani nie namówi do pozostania. Mimo to zaproponował Yorcowi zatrzymanie się na dłużej, wspólnie zawsze raźniej, jednak centaur grzecznie podziękował.
- Do zmroku przemierzę jeszcze całkiem spory kawał drogi. - powiedział.
- A gdzie Cię kopyta niosą?
- Zmierzam przed siebie, swoimi drogami. -
odpowiedział wymijająco.
- Słyszałeś może o Łowcach Chersnasardo? Ongiś zawsze można było na nich liczyć, ale teraz ich nie ma. Odeszli ładnych parę tygodni temu, podobno w stronę Fortu Trevalay. Wiesz może gdzie to jest? -
Ponowne przeczące kiwnięcie głową. - To zaiste smutna wiadomość, ale nie wiem gdzie jest ów fort. Będę mieć jednak oczy i uszy otwarte i przekażę im smutne wiadomości jak ich spotkam - przyznał wstając. Jace również wstał nie chcąc kończyć jeszcze rozmowy.
- Jesteśmy uchodźcami z Phaendar - powiedział wskazawszy na siebie i swoich towarzyszy -Idziemy zbadać drogę do jaskiń na północy. Byłeś w okolicy? Droga bezpieczna? -
- Droga wydaje się być bezpieczna, ale w samych jaskniach nie byłem. Jak mówiłem, kręcą się tam tryglodyci, więc bezpiecznie raczej nie jest. Z pewnością poniosę wiadomość o inwazji, mieszkańcy lasu muszą wiedzieć o nowych gościach. Jeśli spotkam Łowców, zostaną powiadomieni o was. A tymczasem czas już na rozstanie - wdzięcznym za chwilę konwersacji, lecz szlak wzywa -
odpowiedział centaur. Beleren odprowadził leśnego mieszkańca na skraj polany.
- Bądź zdrów! - pożegnał się w języku leśnym i uścisnęli prawice. Jace uśmiechnął się spod zmęczonych powiek i widział, że Yorc również uśmiechnął się nieznacznie, ale szczerze. - Może następnym razem zatrzymasz się na dłużej?
- Nic nie obiecuję.
- odpowiedział i ruszył z kopyta w gęstwinę.

Beleren westchnął. Ileż by dał, żeby móc tak szybko i beztrosko przemierzać las. Wrócił, ponownie zatapiając się w swoich myślach. Usiadł na obrzeżu polany krzyżując nogi w pozycji kwiatu lotosu i oddychając głęboko zapadł w medytację, którą przerwało nadejście Laury. Chłopak nie był jeszcze w stanie przejść do porządku dziennego nad swoim zachowaniem z poranka, ale wiedział, że tłumaczenie się na nic zda. Natomiast doskonale opanował sztukę reagowania na bycie ignorowanym i wydawało się to póki co lepszym rozwiązaniem.

- Gotowa do drogi? Mam nadzieję, że nie ubiłaś po drodze Sulima? - spytał dostrzegając brak charakterystycznego krasnoluda.
 

Ostatnio edytowane przez psionik : 06-01-2019 o 19:42.
psionik jest offline  
Stary 06-01-2019, 18:02   #206
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Laura pojawiła się spowrotem na polanie ale ich gościa nie było nigdzie.
~No tak zostaw mężczyzn samych i nawet jednej osoby nie umieją zachęcić do zostania~
Przysiadła się na przygotowanym przez Mikela posłaniu, mówiąc ciche.
- Dziękuje Mikel. - umycie się i przebranie w nie zakrwawione nowe ubranie poprawiły wiedźmie humor. I nawet insynuacja Jeca’e nie wytrąciła jej z równowagi.
- Poprosiłam Sulima by znalazł mi jakieś źródło wody bym mogła się umyć, po wszystkim powiedział że zostanie w swoim eremitorium. Najwidoczniej potrzebuje czasu dla siebie. - Odpowiedziała mężczyźnie i wróciła z własnym pytanie. - Nasz czterokopytny znajomy podzielił się z wami jakimiś przydatnymi informacjami?
Laura wyciągnęła jagodę od Sulima razem z paroma które za jego rada zerwała po drodze. Wyciągniętą ręką poczęstowała najpierw Mikela. potem Jeca i na końcu Kharricka.
 
Obca jest offline  
Stary 08-01-2019, 21:27   #207
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Jace wzruszył ramionami.
- Niewiele, na pewno zostałby na dłużej gdyby nie reakcja Sulima. - odpowiedział na tyle głośno, żeby kręcąca się przy obozowisku wiedźma go usłyszała. Był nieco zawiedziony, że pomimo faktu, że Słońce ledwo sięgnęło zenitu Laura zdecydowała dosiąść się do rozbijającego obóz Mikela, zamiast zmobilizować resztę do wymarszu. W Phaendar to uczucie towarzyszyło mu na codzień, gdzie w większości był ingnorowany, lub tolerowany, ale liczył, że wraz z opuszczeniem pieleszy, zostawi również to. Ze wszystkich obecnych wydawało się, że wiedźma będzie tą, która będzie w stanie go zrozumieć.

Wstał cicho, gdy reszta zajmowała się oporządzaniem się i zabierając swój plecak zniknął po cichu w lesie. Potrzebował dłuższej chwili dla siebie. Nawet nie sądził, że spotkanie z hobgoblinami tak go zmęczy i nie chodziło bynajmniej o zmęczenie fizyczne. Wręcz przeciwnie. Fizycznie czuł się całkiem dobrze. Przywykł już do chodzenia nieuczęszczanymi leśnymi duktami i nogi wcale nie prostestowały przeciw kolejnym godzinom wędrówki. To co go męczyło to pulsujący ból głowy w okolicach skroni i bezpośrednio za uszami, który nasilał się, to łagodniał, ale cały czas się tlił. Mimo to powietrze było niesamowicie czyste, trawy soczysto zielone, a w koronach drzew ptaki świergotały radośnie. Nie sposób było nieznaleźć ukojenia i harmonii w tym miejscu. Beleren odgonił kilka latających owadów jednak dopiero gdy trzeci raz wszedł w cieniutką, niemal niewidoczną pajęczął nić, zaklął siarczyście.

~To jednak nie jest taka sielanka jakby się mogło wydawać ~ pomyślał zdejmując po raz kolejny z twarzy resztki pajęczyny.

[media]https://www.metmuseum.org/toah/images/hb/hb_95.13.1.jpg[/media]

Jeśli mieli zostać tu na dłużej będą potrzebowali sporo drwa na opał. Jace znalazł miejsce jakie mijali niespełna kwadrans przed postojem, gdzie leżały przewrócone drzewa. Zatrzymał się i zdjął z pleców plecak, następnie otworzył go i wyjął toporek, koc oraz linę. Mając w drużynie druida, wolał nie ryzykować obrywaniem gałęzi z żadnego żyjącego drzewa, dlatego zajął się leżącymi martwymi drzewami. Gałęzie podzielił na trzy rodzaje. Małe i suche, które wrzucił na koc, malutkie i suche, które byłyby dobre na rozpałke - te chował do kieszeni, oraz grube długie konary, które musiał w pierwszej kolejności obrobić toporkiem, następnie związywał liną by łatwiej było zaciągnąć je z powrotem do obozu. Gdy skończył odłożył toporek do koca, który zwinąwszy szczelnie schował do torby przechowywania.
Wrócił do obozu po niespełna półgodzinie ciągnąc za sobą pięć powiązanych ponad trzymetrowych gałęzi. Zasapał się przy tym, bo nie raz gałęzie utknęły między drzewami i musiał je przeciskać, jednak w efekcie osiągnął swój cel - zajął swój umysł czymś innym niż natrętnymi myślami.
- Jeśli mamy tu zostać na dłużej, to przyda się coś do rozpalenia ognia - rzucił do pozostałych zdejmując plecak. Korzystając z toporka oczyścił ziemię usypując miejsce na ognisko, żeby ewentualnie rozprzestrzeniający się ogień nie zajął ściółki i lasu, a następnie ułożył małe ognisko z drobnych patyczków. Na sam koniec wyciągnął z kieszeni kawałki suchej kory brzozowej, które idealnie nadawały się na rozpałkę i umieścił w środku. Pozostało tylko rozpalić. Jace wyciągnął z plecaka krzesiwo. Czuł powracający ból w skroniach, jednak niewiele mógł z tym zrobić. Uklęknął próbując wykrzesać skry, które rozpaliłyby ognisko.

[media]https://cdn.solacore.net/upload/2017-12-10/ecdb43ce-c9ac-42c1-908b-124c55806bdf.gif[/media]

 
psionik jest offline  
Stary 08-01-2019, 22:37   #208
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Złodziej podziękował kiwnięciem głowy za kolejną jagódkę.
- Nie za wiele, ale wystarczająco na ten moment. Jeśli o tych samych jaskiniach mówił do których idziemy to ponoć są tam troglodyci, którzy się zrobili agresywni. Jeszcze coś wewnątrz puszczy się przebudziło.
- Mhmmm, dużo informacji i zarazem bardzo mało. No nic trzeba się zastanowić co teraz. Wiemy, że w jaskinie są prawie na pewno zajęte. Możemy iść i się upewnić możemy porzucić pomysł jaskiń, szukać innych alternatyw. Wysłać kolejną wiadomość do naszych z informacją. Może ściągnąć ich tutaj.
- Tutaj? Gdzie? Na środek lasu? Dokończmy co zaczęliśmy. Wciąż nie znamy drogi do fortu, a może z troglodytami będzie się dało jakoś zakombinować. - Kharrick urwał przyglądając się jeszcze raz wiedźmie.
- Pasuje ci.
-[i] To nie ma Mi pasować tylko być najlepszym kierunkiem podjętych działań. Dlatego podnoszę ten temat. - odpowiedziała Laura - Czy na pewno chcemy dogadywać się z jaszczurzymi humanoidami którzy mogą stwierdzić, że ich nasze ludzko-goblińskie problemy nie obchodzą. Być może narobimy sobie idąc tam dodatkowych problemów.
- Sukienka ci pasuje - doprecyzował złodziej. - Nie wiem nawet czy chodziło mu o te same jaskinie do których my idziemy. Jeśli nie chcielibyśmy tam iść, to musimy znaleźć inne bezpieczne miejsce dla phaendarczyków. Z dala od hobosów. Oczywiście zawsze możemy zrezygnować z przeprowadzki i zacząć się bawić w sabotaż. Kły zrobiły sobie most z lin na drugą stronę rzeki. Jak go zniszczymy to kolejne patrole zostaną opóźnione, a my będziemy mieć czas zająć się tymi co zostały.
Złodziej zamyślił się nagle.
~~Boimy się kilku śmierdzieli, którzy uciekli z głębin?~~

~ Nie boimy się. Nie jestem tutaj jednak sama... Nie jesteśmy sami. Widziałeś jak ciężko jest IM się dogadać. Trzeba delikatniejszego podejścia. ~

~~Do kogo niby?~~

~Do nich wszystkich? Nie znam ich tak jak oni siebie nawzajem. Ewidentnie coś jest na rzeczy. Mikel mówił, że Laura miała ciężko. Jace'a nazywali nawiedzonym i faktycznie jak upija się mocą to robi się z niego dupek. Mikel chyba ma coś za złe... Ale nie wiem co komu dokładnie. Sulim... Zaskakująco nie lubi leśnych istot. Znaczy, temu centaurowi nie chciał zaufać. ~

~~Umysł druida chadza swoimi ścieżkami, a z wami zawsze jest coś na rzeczy.~~

~No tak, lepsza nie jestem... Mam pomysł jednak. Pomyslałam, że skoro oni i tak się czegoś domyślają to im pokazać czym jestem. Ale nie za darmo. Ujawnienie jest jednak czymś bardzo osobistym dla mnie i zaproponować im, aby w zamian sami ujawnili coś osobistego. Sekret za sekret... wolność za wolność. ~

~~Radzę ci nie mówić o mnie, szczególnie Jemu.~~

~ Wiem. Jesteś bezpieczny. Chce zacząć małymi kroczkami. Możliwe, że nawet nie będą chcieli na to się zgodzić. Jak mi powiedziałeś, że mogę być czymkolwiek to... Pomyślałam, że czemu nie spróbować być tym lepszym? Lepszą osobą? ~

~~Jakże szlachetnie.~~


Laura uśmiechnęła się na komplement, ale dalej mieli ważniejsze sprawy niż jej garderoba.
- Załóżmy hipotetycznie, że mamy więcej jaskiń i rzeczywiście kierujemy się na te niezamieszkałe. Nikt nie mówi, że będa one dobrym stałym schronieniem być może trzeba będzie szukać dalej. Owszem Fort brzmi jako porządna forma ‘domu tymczasowego’, nawet moim zdaniem lepsza od jaskiń, ale dopóki nie będziemy mieli przynajmniej domysłów w którą stronę powinniśmy go szukać to pozostają nam inne pomysły.
Kharrick podniósł trochę nieobecne spojrzenie na Laurę. Przez moment był zaczerwioniony jakby się czymś zawstydził.
- Po to mieliśmy je sprawdzić chyba nie?
- W porządku Kapitanie oczywistość, pójdziemy sprawdzić jaskinie z jaszczurami a martwić będziemy się potem. - Zasalutowała złosliwe Kharickowi.
- Te jaszczury są akurat kanibalami i strasznie śmierdzą.
- Cóż jeśli tak nie widzę za bardzo sposobu na dojście porozumienia, które nie wiąże się z dawaniem im co jakiś czas jednej osoby z naszych w zamian za gościnę. A to jest wykluczone.
~~Jeśli wy nie załatwicie tej sprawy, ktoś inny może~~


- Poprzez zakombinowanie nie miałem na myśli dogadać się… raczej pozbyć w sprytny sposób. Poza tym jeśli my nie załatwimy tej sprawy ktoś inny może. Na przykład… kły.
Milczący dotąd Mikel postanowił dołączyć do rozmowy.
-Na razie nie ma się co martwić na zapas. Możliwe, że chodzi o inne jaskinie. Poza tym jest szansa, że centaur się pomylił. Na razie to nasza najlepsza opcja. Nie powinniśmy rezygnować bez sprawdzenia wcześniej. - chłopak w międzyczasie odkorkował jedną z butelek i nalał sobie trochę do drewnianego kubka, następnie podał ją Kharrickowi bez słowa.
Laura używając talizmanu wyciągnęła swój kubek z torby i podstawiła by też jej nalał porcję.
Złodziej nie czekał i nalał wiedźmie trunku.
- Jeszcze słodkie ciasto i poczuje się jak na pikniku. Pamiętasz Mikel? Rodzice raz na jakiś czas chodzili z nami nad rzekę? To miały być niespodzianki ale nasza mama robiła zawsze dzień wcześniej słodkie bułki więc wiedzieliśmy zawsze co nas czeka. - Laura upiła łyk miodu, słodkawy smak rozlał się po jej gardle. -[i] Mhmm, dobre. Twoje zasoby Mikel, czy nasz znajomy zostawił?
- To nam zostawił - Kharrick wziął z ziemi drugą butelkę. - Pachnie jak cydr.
Laura popatrzyła po reszcie.
- Czy Sulim był tak przekonujący w swojej nieufności że czekacie, aż Ja albo Jace będziemy mogli wykryć czy jest tam trucizna? - Spytała pijąc kolejny łyk miodu. - Bo jeśli tak to dopiero jutro rano.
Kharrick jeszcze przez moment się zastanawiał po czym bezceremonialnie wziął i napił się wprost z butelki cydru. Jeden łyk na spróbowanie. Był smaczny. Nawet bardzo. Złodziej uśmiechnął się.
- Oj nie wiem czy będę chciał oddać.
- Z nami się nie podzielisz szelmo jedna? - Laura pozwoliła sobie zażartować, ale bacznie obserwowała mężczyznę czy nie padnie trupem bo trunek był rzeczywiście zatruty i Sulim jeszcze miał rację.
Mikel w międzyczasie wychylił kubek z miodem do dna, nawet nie spoglądając na cydr.
- Miód w zupełności mi wystarcza. Cydr jest taki… - urwał szukając odpowiedniego słowa - ... babski. - uśmiechnął się przepraszająco do Kharricka.
Laura uśmiechnęła i trąciła brata łokciem. - Hej...przepraszam za wcześniej. Wiem że nie marudzisz.
- W porządku. Tak naprawdę to nie na Ciebie jestem zły. No może trochę ale zapomnijmy o tym. - chłopak nie chciał wracać do sprzeczki skoro Laura zdobyła się na przeprosiny. Uznał, że warto za to wypić i uzupełnił kubek kolejną porcją trunku.
- Jace daje ci do wiwatu. -stwierdziła biorąc kolejny łyk miodu a potem z wielka ciekawością dodała.- Jest gorszy ode mnie?
- Jace jest aroganckim dupkiem i powinien się leczyć.
- Mikel wydawał się jej mieć więcej do powiedzenia.
Kharrick zerknął ukradkiem na chłopaka zastanawiając się czy faktycznie medytuje czy słucha. Zauważył, że chłopaka nie ma.
~No proszę. Nie jest gorszy ode mnie.
- Ochh to dobrze już myślałam, że pobił moje rekordy. - zaśmiała się Laura żartując tak że Jace nie zalazł jeszcze Mikelowi tak za skórę jak ona swego czasu.
- No kochani, nie obgadywać - Kharrick powiedział głośniej a potem nachylił się do rodzeństwa i dodał znacznie ciszej.
-[i] To chyba ma drugie dno… ale muszę to jeszcze potwierdzić.
- Nawet jeśli nie ma to traktuj go jak mnie. Wiesz z tą twoja anielska cierpliwością. - traciła znowu brata łokciem - Mogę nawet w tym pomóc. Co powiesz jak obiecam że będę w najbliższym czasie wyjątkowo miła i pomocna? - zapytała brata uśmiechając się chytrze jakby sama miała w tym interes.
- Oho.. to ja nie będę przeszkadzać - złodziej odstawił “babski cydr” na bok i wyniósł się kawałek dalej. Ostatecznie uznał, że zrobienie kółka wokół obozu jest na miejscu.
-Ty to co innego. Jesteś moją siostrą. - chłopak nie zamierzał rozwijać myśli.
- Mam szczęście, że cię mam. O co wam poszło wcześniej? Słyszałam tylko urywki, ale nie chciałam się wtrącać w wasze “dorosłe” rozmowy. - W tonie głosu Laury nie było zwyczajowej złośliwości, po prostu dała bratu pole by się wygadać.
Mikel krótko zrelacjonował swoją rozmowę z Jace'em.
- No to coś z czym sami musicie sobie poradzić, obiecuje się nie wtrącać. Niemniej ...Mhm, przyjmiesz radę od siostry? - Laura po oświadczeniu, że nie ma zamiaru się wtrącać w relacje obu chłopaków bo to przy jej zdolnościach interpersonalnych jeszcze pogorszy sytuację. Niemniej chciała się podzielić z Mikelem pewna myślą i miała nadzieje, że jej wysłucha. - A w cholerę z tym i tak ci powiem. Podczas kiedy ja miałam ciebie on był sam, nie miał cierpliwego brata, który znosił by każde jego tantrum pokazując co to cierpliwość i opanowanie. To go oczywiście nie usprawiedliwia, ale może zachowuj się wobec niego jak wobec mnie. I może daruj sobie niektóre durne żarty nie jesteś żabą tylko dlatego, że jesteś moim ulubionym bratem on nie ma takich hamulców.
- Nie usprawiedliwiaj go. Z tego co pamiętam to on też ma rodzeństwo i są w niezłych relacjach. Nic go nie tłumaczy. - chłopak nie zamierzał tak łatwo odpuścić.
- Co innego mieć rodzeństwo a co innego mieć świadomość, że można na nim polegać i cokolwiek się zdarzy ktoś pilnuje twoich pleców. Iiiii absolutnie go nie tłumaczę uważam, że rzucanie na ciebie czaru było chwytem poniżej pasa. To mówiąc, jesteśmy razem w środku lasu gdzie polują na nas oddziały armii. Jesteśmy zdani na siebie Mikel, jesteśmy im potrzebni a oni potrzebni są nam. Wiem, że dzisiaj pewnie nadal będziesz się na niego wściekły i nie będziesz chciał z nim rozmawiać, tylko pamiętaj, że takie sytuacje psują nas od środka. My nie możemy się teraz zachowywać jak kiedy mieliśmy po sześć lat. Weź daj mu daruj jak nie dlatego, że rodzice na nas liczą to zrób to dla mnie. A ja obiecuję, że nie będę ci dokładać od siebie. Co ty na to spróbujesz jutro z nim egzystować w, zacznijmy może od, poprawnych relacjach? - Laura rzadko pokazywała, że na czymś jej zależy jeśli nie była to rzecz związana bezpośrednio z nią. Znając siostrę Mikel widział że zależy jej by jej brat postarał się dogadać z Jeca’em.
-Wybacz Lauro, ale ja trochę inaczej to widzę. Może masz rację. Może Jace też ma rację i jestem po prostu za głupi, żeby to zrozumieć, ale moim zdaniem przekroczył granicę. Nie mam zamiaru udawać, że nic się nie stało bo to by oznaczało moją akceptację, a ja absolutnie tego nie akceptuję! - ostatnie zdanie chłopak niemal wykrzyczał.
- Nie mówię, że nie przesadził ale powinniście spróbować to załatwić na spokojnie. Chwilowo uważasz, że najwyraźniej biorę jego stronę i zaczynasz krzyczeć na mnie będąc złym na niego. -Laura podsumowała aktualną rozmowę nadal zachowując spokój. Jeśli jej brat miał zamiar jechać na braku cierpliwości to ona uważała, że powinna jej mieć za nich oboje.
-Przecież wzięłaś jego stronę… - niemal wyszeptał chłopak -Muszę się przejść. Którędy do tego jeziorka? - nie czekając na odpowiedź wstał i zaczął iść w kierunku z którego wcześniej przyszła Laura.
Laura smutno odprowadzała brata wzrokiem jak szedł się przewietrzyć. ~Zawsze jestem po Twojej stronie głupku!~

Kharrick stojący z boku westchną bezgłośnie. Sulim odizolował się, Jace zniknął i teraz Mikel potrzebował chwili.
~ Rozpada się... nie pierwszy i nie ostatni raz. Może jeszcze da się to naprawić. Może będę mógł... mogła.~ pomyślał rozumiejąc, że nie może oczekiwać cudów. Nawet jeśli tego bardzo pragnął i chciał. Spięcie kilka osób z problemami w ciężkiej sytuacji nie sprawi, że tak po prostu zaczną do siebie pasować. Tak jest tylko w baśniach i legendach. W takim razie trzeba rzeczywistość przemienić w legendę.

- Jeśli mamy tu zostać na dłużej, to przyda się coś do rozpalenia ognia - dobiegło do uszu złodzieja. Jace powrócił z drewnem. Kiedy skończył je oporządzać Kharrick postawił obok niego butelkę od centaura.
- Bardzo dobry cydr. Wbrew Sulimowi jedynym jego problemem jest niewielka ilość. - Uśmiechnął się krótko.
 
Asderuki jest offline  
Stary 09-01-2019, 11:54   #209
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Laura nie była zadowolona z zakończenia rozmowy z Mikelem. Zdecydowanie uznała że brat nie docenił jej starań bycia miłą i wspierającą i jak zwykle dopowiedział sobie rzeczy których nie pomyślała.

Kiedy zjawił się Jace wiedźmia mimo obiecywania sobie i bratu, że wtrącać się nie będzie, postanowiła się jednak wtrącić.

- Jace, jeszcze raz spróbujesz rzucić na mojego brata, albo kogokolwiek z nas, czar, tak jak to zrobiłeś po walce a będziesz tego żałował. Obiecuję. - Było to bardziej stwierdzenie niż groźba. Lubiła Jace’a naprawdę, ale jego zachowanie nie było pomocne. A rzucanie na siebie perfidnych czarów w momencie, kiedy muszą współpracować bo ich rodziny na nich polegają, było karygodne.
 
Obca jest offline  
Stary 09-01-2019, 13:52   #210
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Mikel cieszył się, że udało mu się jakoś dogadać z Laurą. Wiedział, że też nie był w porządku, kończąc rozmowę w taki sposób, ale musiał ochłonąć. Udał się w stronę, gdzie powinno znajdować się jeziorko, okupowane przez druida. Po kilku minutach błądzenia, udało mu się w końcu trafić na miejsce. Zauważył zażywającego kąpieli Sulima, ale nie miał ochoty na rozmowę. Znalazł zatem ustronne miejsce, częściowo osłonięte przed niepożądanym wzrokiem. Szybko rozebrał się do naga, ułożył rzeczy pod krzakiem i wskoczył do wody. Chłód jeziora pomógł mu ostudzić emocje. Nie chciał już myśleć o porannych wydarzeniach. Wiedział, że niestety będzie musiał jakoś sprawę z Jacem załatwić.

~ Jakoś to będzie. Przecież musi. ~Chłopak mimo wszystko wierzył, że się dogadają. Możliwe, że słowa siostry miały na to jakiś wpływ, ale nie przyznawał się do tego nawet przed sobą. Postanowił więcej o tym nie myśleć i zwyczajnie cieszyć się kąpielą. Pływał całkiem dobrze i czerpał z tego dużo radości. Być może w innym miejscu i czasie byłby zawodowym pływakiem?

~Gdzieś w wieloświecie musi być miejsce, gdzie z pływania można żyć. Niestety to nie to miejsce i nie ten czas. Tu najłatwiej żyć z zabijania. Tu najłatwiej żyć, zabijając.~ Nie była to może krzepiąca myśl, ale chłopak myślał na tyle trzeźwo, że akceptował świat taki, jaki jest.


[MEDIA]https://i.pinimg.com/564x/40/3e/58/403e58010c02314680cb2f18f1f83f21.jpg[/MEDIA]

Po mniej więcej kwadransie uznał, że wystarczy. Wyszedł na brzeg i odczekał chwilę, żeby chociaż trochę przeschnąć. Założył spodnie, a resztę rzeczy zawinął w jeden "tobołek" i wziął pod pachę. ~ Czas wracać. Czas wziąć się w garść.~ Przywołał na twarz uśmiech i ruszył do obozu.

Droga powrotna zajęła mu dużo mniej czasu. Przeszedł między towarzyszami w stronę miejsca, gdzie zostawił resztę swoich rzeczy. Poza Laurą, obozowicze mieli pierwszą okazję zobaczyć chłopaka bez zbroi, a widok mógł robić wrażenie. Ciało Mikela, jeszcze nie do końca suche, połyskujące od wody, wydawało się być wyciosane z kamienia. Każdy wyraźnie zaznaczony mięsień niemo opowiadał historię morderczych treningów, dyscypliny i wylanego potu. Dobrze rozbudowana klatka piersiowa, muskularne ramiona i wyraźnie zaznaczone mięśnie brzucha wywoływały rumieńce u wielu dziewcząt, które spotkał w czasie ostatnich dwóch lat ciągłej podróży. Efekt potęgowało to, w jak harmonijny sposób wszystko współpracowało, kiedy się ruszał. Skojarzenie z gracją dzikiego kota, tygrysa lub pantery nasuwało się samo.

Mikeł rozłożył swoje rzeczy i usiadł blisko ogniska, by spodnie szybciej wyschły. Sięgnął po zostawiony wcześniej kubeczek z cydrem i upił łyk. Następnie podniósł butelkę i zapytał towarzysz.

- Nalać komuś? - zadając pytanie spojrzał również na Jace'a.



 

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 09-01-2019 o 16:35. Powód: konsultacje z Magdą
shewa92 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:58.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172