07-01-2019, 18:56
|
#312 |
| Bert spoglądał przez lunetę i szukał dobrych miejsc na wniknięcie do miasta. Próbował też namierzyć tę ważną personę, co to się wydawało że przyjechała z karawaną. Niziołkowi marzyła się dywersja, po mrocznej podróży przez ostępy. Ukraść zapasy, wyeliminować konie wroga oraz ważną osobistość i znów ucieczka w dzicz, to byłaby akcja idealna. Czy Gustaw zgodzi się na to? Zapewne nie, bo ten uparty szlachciura, będzie chciał realizować swój cudowny plan udawania granicznych. Niziołek mimo obaw przedstawił dowódcy swoją wizję na dalsze działania grupy. Tak grupy, bo oddziałem tego już nie można było nazwać. |
| |