Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2019, 09:57   #178
Cedryk
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Torin pogładził się po brodzie. Chwilę wpatrywał się w Kirkrima zbierając myśli i układając je.
– Muszę pogratulować dobrej organizacji wojskowej i kierunku współpracy z Ostoją, w którym zdąża Twoje plemię. Widzę też kilka zagrożeń dla niego. W tej chwili właśnie w świat poszła informacja, o militarystycznym, dobrze zorganizowanym plemieniu koboldów, mającym w swoim posiadaniu kopalnie o bliżej nieokreślonej wartości. Muszę uświadomić Tobie kilka kwestii. Ten teren jak i wioska niziołków należy do władcy tych ziem, któremu niziołki z Ostoi muszą płacić podatki. Sam pomyśl cóż zrobi on, gdy dowie się, o Twojej społeczności. Nie płacicie mu podatków, stanowicie zagrożenie, macie kopalnie mogące znacznie podnieść jego majętność. Nie zostawi tego bez ingerencji i zniszczy Was. Macie jednak trochę czasu myślę, iż nawet kilka lat. Pozwolę sobie udzielić Tobie rady. Jedyną szansą na przetrwanie jest połączanie się z Ostoją. Zacieśnienie współpracy, Twoje plemię może dostarczać mięsa z polowań, zapewniać ochronę przed potworami, dostarczać klejnotów dla niziołczych jubilerów, w zamian otrzymacie to co niziołki wyhodują, oraz ich plony. Wszystko dla obopólnego zadowolenia. Będzie to też wymagało przeniesieni głównej siedziby bliżej Ostoi a nawet może do samej Ostoi. Wtedy to Dunin może być mediatorem pomiędzy tobą a władcą tych ziem. Zapewne będzie to kosztowne i będzie plemię musiało płacić podatki, tak jak płaci Ostoja. Będzie to jednak wymagało zmian. Choćby w prawie. Cywilizowane ludy nie karzą za błędy dzieci, nie okaleczającą ich tak okrutni, zgodnie ze swoim prawem, pewnie starym. Nie wykłuwają im oczu w ramach kary. Nie chce mi się wierzyć, że Matka Wszelkiej Magii, którą tu wyznajecie, chociaż pod innym imieniem, pochwala takie okrutne prawa stosowane wobec dzieci. Musicie to zmienić, by inne ludy uznały Was za cywilizowanych. Zapewne pamiętasz Kirkrimie naszą rozmowę w czasie marszu. Powiedziałem wtedy, iż dzieci są naszą przyszłością. Teraz dodam, iż przyszłością i nadzieją na pokojowe współżycie. Jednakże muszą one poznać inne życie, inne ludy. Kirkrimie zamierzam osiedlić się w Ostoi na jakiś czas. Otworze tam szkołę rzemiosł i będę w niej uczył wszystkie dzieci niezależnie od rasy. Dzięki temu dzieci będą mogły się poznać i nauczyć jak pokojowo współżyć. Dzięki Xii „Górze” o tym pomyślałem. Ma żywy umysł i stara się podążać drogą dobra, jest też Ci oddana, bez twojej zgody nie będzie się szkoliła. Mam zatem prośbę, by była ona ona jedną z pierwszych uczennic, byś wydał zgodę na jej naukę.

Torin pogładził brodę i popatrzył zafrasowany na Kirkrima.

Oblicze Kirkrima początkowo wyrażało jedynie zaciekawienie, które stopniowo poczęło zmieniać się w bliżej nieokreślony grymas, by ostatecznie przybrać minę lekkiej niechęci.
– Wiem o twoich stosunkach z tym dzieckiem. Dość… zaskakujące muszę przyznać, zwłaszcza biorąc pod uwagę pierwsze wrażenie jakie wzbudziłeś swą postawą. Niemniej w jednym masz rację. Prawo, którym kieruje się mój lud musi się zmienić i w tym kierunku też czynię, lecz jako przedstawiciel długowiecznej rasy musisz zdawać sobie sprawę, że przyzwyczajenia, czy wielowiekowe tradycje trudno jest zmienić. Na chwilę obecną udało mi się praktycznie zniwelować wpływy kultu Kurtulmaka i wynieść na piedestał Mysatii. Uważam to za niemały sukces. Co się zaś tyczy prawa, nie może być ono wprowadzane nagle, z dnia na dzień. Zdajesz sobie, mam nadzieję, sprawę z tego, że nie można nagle wywracać całego świata prostych ludzi do góry nogami? Wówczas moje intencje i skuteczność działań nie miałyby znaczenia, bowiem głośniejsze byłyby włócznie i pochodnie. Nie krasnoludzie, tak działać się nie da. Prawo, o które tak nagle począłeś się martwić, ciebie nie dotyczy, być może nawet nie znasz go w pełni. Byłeś wśród mojego ludu przez zaledwie kilka dni i pragniesz go zmieniać wedle własnej wizji, widząc jedynie perspektywę swoją. Już podczas naszej pierwszej rozmowy rzekłem ci, iż jesteś krótkowzroczny. Niemniej… – Kirkrim postąpił kilka kroków ku kręgowi, przez chwilę popatrzył na runy. – Wiedz, że prawo się zmienia. Nie mogę obiecać, że owa przemiana nastąpi w pełni już za tego pokolenia, lecz nastąpi to pewne. Moi uczniowie i następcy są świadomi mojej wizji. I akceptują ją. Są gotowi prowadzić klan tą ścieżką, kiedy mnie zabraknie. – Kobold odwrócił się z powrotem do Torina. – Co się zaś tyczy rzekomych naszych obowiązków wedle owego bliżej nieokreślonego władyki to wyjaśnię ci, bowiem najwyraźniej nie jesteś tego świadom, ale Wysoki Las nie podlega niczyjej jurysdykcji. Nie jest niczyją własnością. Innymi słowy nikomu nic nie jestem winien. Co się zaś tyczy możliwej agresji z jego strony, to zapraszam. Zobaczymy, jak prędko uda mu się przebrnąć przez tą puszczę. Nawet gdyby się to stało my możemy być wówczas już daleko. Mój klan przenosił się z miejsca na miejsce już kilka razy. Jeżeli będzie taka potrzeba uczynimy to ponownie. Ostoja może i podlega czyjemuś zwierzchnictwu, lecz patrząc po tym, jakąż to cieszy się łaską owego możnego oraz jaką protekcją z jego strony powątpiewam w to. Niemniej wróćmy do sprawy najbardziej bieżącej. – Czarownik zaczął z wolna przechadzać się po komnacie. – Chcesz, by Xia otrzymała moje pozwolenie na pobieranie od ciebie nauk rzemieślniczych? Niech tak będzie. Ty, jak i ona macie mą zgodę na owe przedsięwzięcie. Jak sam wspominałeś winniśmy być otwarci na obce kultury.

Torin lekko skłonił głową.
– Dziękuje wodzu.
Podszedł do kręgu, zapatrzył się przez chwilę w niego szukając odpowiednich słów.
– Mniemam jednak, iż nie macie pokolenia, ba nawet kilku lat na wprowadzenie zmian. Już zrobiliście krok olbrzymi wprowadzając wiarę w Mystrę Matkę Wszelkiej Magii, chociaż pod innym imieniem. Ona sam może odebrać moc waszym kapłanom, gdy będą popierali i akceptowali, tak okrutne prawa wobec dzieci. Myślę, że i tutaj trzeba działać szybko. Macie też dziwne pojęcie o podatkach, zwłaszcza nakładanych przez ludzkich władyków. Tu chodzi o ich ściągalność a nie ochronę danej wioski. Takie podejście o jakim mówicie, dawanie ochrony w zamian za podatki, możliwe jest na pewno u krasnoludów, i w niewielu ludzkich królestwach.
Potem założył z chrzęstem metalu ramiona na piersi.
– Niemniej ja szkołę zamierzam otworzyć. Przyjmować też będę dzieci wszelkich ras, by mogły się ze sobą zapoznać i wypracować odpowiednie przyjazne stosunki. Jeśli znajdziecie uczniów - dzieci, które przejawiać będą doby charter, z radością je przyjmę na naukę.
Potem z uśmiechem pogładził się po brodzie.
– Dlaczego zaprzyjaźniłem z Xią? Bo przypomina mi swoją odwagą, ciekawością, charakterem pewną dziewczynkę z Ostoi. To właśnie Xia uświadomiła mi, że dzieci, w większości, na całym świecie są w gruncie rzeczy takie same. Wszystko zależy od wychowania, ilości kontaktów z innymi rasami. Tyle chciałem tylko powiedzieć i zarazem aż tyle.

Kirkrim jedynie skinął głową.
– Jeżeli chciałbyś poruszyć jeszcze jakieś istotne kwestie to mów. W innym wypadku chciałbym na razie zakończyć tę rozmowę. Muszę zadbać o niezbędne przygotowania oraz odpocząć przed jutrzejszą wyprawą. Zapewne znajdziemy czas na dalsze dyskusje, kiedy to wszystko się już zakończy.

Torin skinął tylko głową.
- Tak też zrobimy.

***

Kapłan ruszył w poszukiwaniu Xii. Miał zamiar zacząć od razu lekcje w kuźni. Przy okazji miał zamiar zapoznać uczennice z językiem wspólnymi, krasnoludzkim dotyczącym kuźni i narzędzi w niej stosowanych.

Torin zaprowadził swoją uczennice do kuźni. Objaśnił Xię, iż wódz zezwolił na jej naukę pod jego okiem w Ostoii. Zdjął pancerną rękawice z lewej dłoni. Przemawiał w smoczym spokojnym głębokim głosem mentora
- Teraz udzielę Ci pierwszej najważniejszej lekcji, jaki udzielił mi ojciec gdy zaczął mnie uczyć kowalstwa.
Wskazał na głęboką ładnie zabliźnioną ranę.
- Ojciec mój wziął nagrzany do czerwoności nóż i przeciął mi nim lewą dłoń. Powiedział „Synu pamiętaj każde narzędzie jest bronią i krzywdzi. Zarówno nóż, młot, jak i ogień, mogą to uczynić. Pamiętaj by używać ich rozważnie." Xio ty już otrzymałaś tą lekcję i jak wiem zrozumiałaś ją dobrze.
Delikatnie pogładził szorstką dłonią główkę koboldki.
- Naukę naszą zaczniemy od kowalstwa. Wpierw nauczę cię nazw wszystkich narzędzi. Podam ci ich nazwy w smoczym, potem we wspólnym i krasnoludzkim. W Ostoi od innych dzieci będziesz uczyła się wspólnego, ale również bawiła by zadzierzgnąć więzy przyjaźni.
Po tych słowach zaczął wymieniać nazwy narzędzi w tych trzech językach poczynając od młota kowalskiego.

***

Torin widząc dzwonki pogładził brodę w zamyśleniu.
- Mówisz zatem Ivorze, iż sieć wykorzystano by zwiększyć normalny zasięg czaru tak by alarmowana większą odległość, a zarazem trudniej było odnaleźć, miejsce chronione. Bo przeważnie pająk nie tkwi w środku swojej sieci.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline