Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2019, 11:35   #324
Romulus
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Góry Miecza, las, zmierzch

- Niech Twe imię będzie sławione po wiek wieków, Ojcze…

Oddech.

- Niech Twe imię będzie sławione po kraniec czasów, Ojcze…

Oddech.

- Niech Twe imię będzie sławione przez każde usta, Ojcze…


Koń przeżył, dzięki niech będą Obrońcy. Delimbiyrze ulżyło na jego widok, ale z drugiej strony nie był zaskoczony - dłoń Ojca spoczywała dzisiaj na ramieniu kapłana, czegóż miał się lękać? Co mogło pójść źle?

Młodzieniec poprowadził zwierzę w kierunku pola walki. W świetle dogasającego ogniska obejrzał je, czując ukłucie winy. Juczny był wymizerowany, wychudzony i zziębnięty. Czy Marduk miał zostać na nocleg tutaj i zadbać o zwierzę? A może spróbować odnaleźć osadę - być może osadę - i tam zapewnić lepsze warunki? Co w przypadku, jeśli to nie ludzka osada, a orcze obozowisko?

Zmarszczył czoło, otulając się szczelniej brudnym, podniszczonym płaszczem. Decyzja była trudna, ale dobre było to, że w całości należała do niego. Czy zdecyduje źle czy dobrze, będzie to jego wybór. Dla byłego bawidamka, jeszcze niedawno cieszącego się beztroskim życiem, z perspektywami mgliście malującymi się na odległym widnokręgu, któremu subtelnie acz nader skutecznie wskazywano ścieżkę na której narobi najmniej szkód, było to niezwykłe doświadczenie.

Rozejrzał się raz jeszcze po polu bitwy. Gdyby wymodlił łaskę wykrywania magicznych emanacji, przepatrzyłby pobojowisko, ale dziś tego…

O mały włos nie walnął się w szczękę. Poprzedniej nocy nie wymodlił tych akurat łask, ale już od kilku dni były one przygotowane właśnie na taką ewentualność. Jak zwykle. Pospiesznie przywołana modlitwa sprawiła że świat rozświetlił się przed oczyma Marduka nieziemskimi aurami.

Bezgłowy szaman, jakiego parszywego nie był rodu, miał przy sobie kilka przedmiotów które przykuły uwagę zabójcy. Pierścień, pas i pokręcony kostur - niezła zdobycz! Zaaferowany elf przez dłuższą chwilę przyglądał im się i badał, a także omiatał teren naokoło w poszukiwaniu innych łupów. Przestał, gdy dotarł do rozpadliny i przyjrzał się jej w blasku wiecznej pochodni. Świeże ślady wskazywały że orkowie byli nią zainteresowani. Ale dlaczego?

Marduk poczuł jak serce przyspiesza mu bicia. Czyżby znaleźli tam coś albo jakiegoś ktosia - nieumarłego, na przykład? Czym prędzej przywołał jeszcze raz boską moc.

Nic.

Ze środka nic nie emanowało magią - nekromantyczną czy jakąkolwiek inną. By na coś boska moc się jednak przydała elf skupił ją na zdobycznych przedmiotach, by określić choć z grubsza czego się może po nich spodziewać. No i choć z tym trafił, bowiem udało mu się określić “szkoły”, czy raczej rodzaje magii która przesycała zdobycze.
- Interesujące... - wycedził, ostatni raz spoglądając w głąb rozpadliny.

Marduk nie wiedział dlaczego zielonoskórzy zrezygnowali z noclegu w jaskini, ale nie zastanawiał się nad tym zbyt długo. Dzieci Gruumsha były prymitywne na podobieństwo ich ojca, już sam ich wygląd i smród kojarzyły się z robactwem które wypełzło spod kamienia i Tel’Quessir czuł do nich czystą pogardę i nienawiść. Przyznawał jednak sam przed sobą że ich zwierzęca przebiegłość i zaciekłość mogły być groźne w walce.

Co teraz?

Elf był rozdarty. Z jednej strony należało dać odpocząć i sobie, i jucznemu zwierzęciu. Z drugiej - istniało prawdopodobieństwo że widoczne wcześniej w oddali dymy zwiastowały schronienie, pełny brzuch i bezpieczny sen. Delimbiyra wyciągnął Talona ze zgrzytem klingi o pochwę i zacisnął w popękanej od mrozu dłoni. Istniało duże prawdopodobieństwo że na tyle dokładnie zapamiętał kierunek iż odnajdzie źródła dymu. Tak też było w istocie, ale w tamtym momencie Marduk o tym nie wiedział, o stajni, karczmie i znajomych z drużyny których los zetknął z nim fartownie.
- Zakosztujmy spaceru - mruknął do jucznego, magicznym ostrzem żłobiąc krzyż w korze drzewa, pierwszy z wielu które miały mu wskazać w razie potrzeby drogę do pobojowiska. - Kto wie, może napotkamy więcej orków...?

 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise

Ostatnio edytowane przez Romulus : 12-01-2019 o 01:19.
Romulus jest offline