Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2019, 18:25   #82
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
27 marca


Poranek u "cioci" Teofili


Noc minęła dość szybko i była dość… męcząca. Perka nie pamiętała co dokładnie się jej śniło, ale poranna pobudka była ulgą. Oczywiście obudziła się pierwsza, bo malarka… cóż… malarka spała jak zabita wyraźnie nie mając ochoty wstać. Było to rozkoszne zważywszy, że ciasne łóżko wymagało przytulenia się do siebie. Perka przywarła do przyjaciółki całym ciałem uspokajając się po ciężkiej nocy. Dopiero po dłuższej chwili wyszła spod kołdry i narzuciwszy na siebie jedynie luźną koszulę ruszyła na dół. Miała okazję, by porozmawiać z Salamandrą, o ile ta znów wykonywała swoje poranne ćwiczenia.
Ta już wyginała swoje ciało zwinnie i zmysłowo… ku uciesze potencjalnych podglądaczy. Nie przejmowała się tym jednak, wykonując kolejne wygibasy. I zupełnie ignorowała obecność Perki, choć była świadoma jej pojawienia. Zosia przeszła do kuchni i zabrała się za robienie kawy i śniadania. Tym razem zaplanowała racuchy z jabłkami. Gotując cały czas zerkała przez drzwi na Salamandrę.
- Ładnie pachnie…- odezwała się starsza wchodząc do kuchni i ocierając pot ręcznikiem. Ładnie też wyglądały jej ćwiczenia, choć niestety Zofia tym razem za wiele zobaczyć nie zdołała. Racuchy wymagały uwagi.
- Dobrze się wczoraj bawiłyście?- zagadnęła.
- Było smakowicie. - Zosia wyszczerzyła się do Teofili. - Ale przez chwilę chyba będę unikać miodu.
- To dobrze… chyba.- Teofila usiadła przy stole. - Jakie plany?
- Postanowiłam, że na weekend pojedziemy do Warszawy. Spróbuję się tam jak najwięcej dowiedzieć i wrócimy. - Zosia podała gospodyni kawę i pierwszą partię racuchów.
- Więc… zostaniecie prawie moimi sublokatorkami? Mam już planować jak będziecie się dopłacać do czynszu? Albo czym?- zażartowała Salamandra i przysiadając się dodała.- Dajcie znać, jak będziecie już planować powrót.
- Jasne. Chcę tylko dotrzymać obietnicy i pomóc w sprawie tego wypadku. - Perka uśmiechnęła się do Salamandry. - Potem oddamy ci twoją przestrzeń.
- Cóż.. to miło z twojej strony, acz niepotrzebne. Myślę, że… cokolwiek spowodowalo ten wypadek jest już daleko. Takie odniosłam wrażenie.- zadumała się Teofila.
- To najwyżej dam znać, że będziemy lecieć dalej, dobrze? - Perka przysiadła się ze swoją kawą i śniadaniem.
- Nie ma sprawy.- odparła z uśmiechem Teofila i przyglądając się Zosi dodała.- Nie zamierzam was popędzać.
- Wyjedziemy dziś popołudniu i tak ci się nasiedziałyśmy na głowie. - Perka upiła spory łyk kawy i odetchnęła.
- Nie ma sprawy. Pożegnam was machając chusteczką.- zaśmiała się czarownica i zabrała się za pierwszego racucha.
- Byś chociaż poudawała, że będziesz tęsknić. - Zosia pokazała starszej język i zabrała się za jedzenie.
- Będę rzewnie chlipała. Może być? - zapytała ironicznie Salamandra, drapiąc za uchem Ducha, który wszedł do kuchni w poszukiwaniu smakołyków.
- Zostawie ci moją fotkę co byś mogła się do niej dotykać. - Zosia wstała od stołu i wydobyła z lodówki kiełbasę dla wilczura. Podała mu przekąskę i wróciła do jedzenia.
- To akurat nie będzie konieczne. No chyba że chcesz mnie uwieść.. chcesz?- zapytała żartobliwie Teofila.
- Oczywiście. Kto by nie chciał uwieść tak atrakcyjnej kobiety? - Zosia wyszczerzyła się do gospodyni i zjadła ostatniego racucha.
- Teraz to się podlizujesz. - zachichotała figlarnie Teofila.
- Jestem tylko szczera. Do tej pory widzę cię w tej czarnej koszulce nocnej. - Perka przymknęła oczy i zrobiła rozmarzona minę.
- Mało się ślicznotek napatrzyłaś wczoraj? Przypuszczam, że nie pojechałyście do starych raszpli, co?- odparła ze śmiechem czarownica.
- Pięknych kobiet nigdy za wiele. - Perka uśmiechnęła się ciepło i zgarnęła kawę i ostatnią porcję racuchów. - A teraz idę obudzić moją Panią.
- Ale nie czuję się wyjątkowa wśród nich.- zachichotała Teofila wodząc wzrokiem za odchodzącą Perką.
Zosia zatrzymała się i obejrzała na gospodynię.
- Niesłusznie.
- No… no… nie zakochuj się. Czarownicom to ponoć nie wolno.- zaśmiała się starsza grożąc żartobliwie palcem.
- Będzie to moją klęską. - Perka pozwoliła sobie na żartobliwy ton mrugając do Teofili, choć nazbyt dobrze zdawała sobie sprawę, że tak właśnie może się stać. - Niebawem zejdziemy.
- Mnie się nigdzie nie spieszy.- dodała wesoło Salamandra.
Zosia ruszyła na górę niosą kawę i śniadanie dla przyjaciółki. Musiała obudzić Wilgę jeśli miały poszukać tego maga przed wyjazdem. To oczywiście było problematyczne, gdyż… Wilga była strasznym śpiochem. I obecnie również spała smacznie ignorując blask porannego słońca.
Zosia ustawiła jedzenie na stoliku i sięgnęła do piersi przyjaciółki po to by ją zacząć miętosić.
- Nie chcę…- jęknęła półprzytomnie czarownica odwracając się do Perki plecami i odsłaniając biust przed jej dotykiem. Ale nieopatrznie wystawiając tyłeczek. -... jeszcze bym pospała.
Perka zachęcona tym widokiem sięgnęła między pośladki malarki i naparła na tylny otworek.
- Miałyśmy szukać maga, kochana. - Powiedziała rozbawionym tonem delikatnie zanurzając palec.
- Mag… poczekaaaa!- pisnęła nagle malarka zrywając się z łóżka, gdy Perka zaczęła swoją podstępną napaść.
- Powinnam cię za to ukarać.- naburmuszyła się zupełnie jak mała dziewczynka.
- Może tym cię udobrucham? - Zosia podała przyjaciółce talerz z racuchami.
- Dobry początek, ale to za mało. - stwierdziła łaskawie artystka łakomie przyglądając się posiłkowi.
Perka sięgnęła do stolika i podała Jagodzie kubek z kawą.
- Tak nieco lepiej? - Mrugnęła do Wilgi.
- Nieco. Ale nie przekupisz mnie tak łatwo, po naruszeniu mojej nietykalności osobistej.- odparła dumnie Jagoda.
- A jak inaczej mogę ci wynagrodzić to naruszenie, moja Pani? - Perka nachyliła się do Jagody, pokazując jej w nieco rozpiętej koszuli swój dekolt.
- Flirciara…- syknęła Wilga udając, że ignoruje ten widok, acz zerkała co chwilę.
- Jedynie wierna służąca mojej Pani. - Zosia uśmiechnęła się zalotnie do przyjaciółki.
- Jesteś straszna…- odparła malarka walcząc z pokusą, głodem i przekorą zarazem.
- Czy mogę mojej Pani jakoś umilić posiłek? - Perka przysunęła się jeszcze trochę na łóżku.
- Rozepnij bluzkę…- stwierdziła figlarnie artystka zerkając na biust kochanki.
Zosia posłusznie rozpięła koszulę pokazując, że pod spodem nic nie ma. Siedząc na łóżku z uśmiechem przyglądała się Jagodzie.
- Dotknij, pobaw się nimi.- wymruczała artystka wgryzając się w kolejnego racucha.
Perka pochwyciła swoje piersi i zaczęła je ugniatać na oczach malarki, od czasu do czasu pociągając za twarde karmelki wieńczące jej własny biust.
A malarka jadła posiłek popijając kawą i przyglądała się jej zabawie, coraz bardziej czerwona na policzkach i ze spojrzeniem coraz bardziej błyszczącym od żądzy. Pieszcząc swoje piersi Zosia nachylała się nieco ku Jagodzie, ściskając swoje krągłości tak, że powstawał między nimi kuszący rowek. Czuła jak ją samą te igraszki podniecają i zaczynała mieć obawy o szybkie rozpoczęcie poszukiwań maga.
- Moja kolej… odwróć się…- mruknęła rozpalonym głosem artystka skończywszy posiłek. Jej długie szczupłe palce wprost nie mogły się doczekać tej okazji do zabawy.
Zosia posłusznie usiadła tyłem do malarki. Ta chwyciła za jej biust chichocząc cicho, jej palce ścisnęły krągłości i zaczęły je ugniatać i masować… raz lekko, raz drapieżnie, raz czule raz mocno. Czasem ocierała je o siebie, czasem kciukami pocierała twarde szczyty. Bawiła się nimi jak dziecko. Perka pojękiwała coraz głośniej. Siedziała na łóżku z rozchylonymi nogami i teraz sięgnęła pomiędzy nie, by podrażnić swoją kobiecość.
- Nie pozwalam…- malarka stwierdziła stanowczo i pochwyciła dłonią dłoń Perki.- Nie dotykaj się… to będzie kara… za taką pobudkę.
Im więcej mówiła, tym ciszej i bardziej zawstydzonym głosem.
- Tttak Pani, ale… - Zosia otarła się o ciało malarki. - czy zwiążesz mnie? Bo mogę się nie powstrzymać.

- Acha…- szepnęła cichutko zawstydzona artystka, chyba nie spodziewając się takiego obrotu sytuacji. Popchnęła Perkę na łóżko, a gdy ta leżała grzecznie, zabrała się za pospieszne przywiązywanie obu dłoni kochanki, do górnej poręczy łóżka. Tak związaną Zosię dosiadła okrakiem w okolicy bioder i chichotem ukrywając wstyd zmieszany z pożądaniem, zabrała się do zabawy. Jej dłonie sięgnęły do krągłości piersi rudowłosej, ściskając je i ugniatając razem, pieściła je intensywnie, sama ocierając się coraz bardziej wilgotnym podbrzuszem o brzuch kochanki.
Zosia wiła się pod nią starając się zaspokoić ocierając o siebie własne uda, choć niezbyt to działało. Coraz mocniej napierała na więzy dłoni.
Jednakże była na łasce swojej Pani, a ta w tej chwili łaskawa nie byla. Nieco rozmarzonym wzrokiem wodziła po niemal nagiej kochance i palcami masowała jej dwie krągłości, by kciukami zahaczać o szczyty.
- Jesteś śliczna…- wymruczała.
- I bardzo spragniona twojego dotyku, Pani. - Odzywając się rozpalonym głosem, Perka uniosła sugestywnie biodra ocierając się o kobiecość Jagody.
- Przecież cię dotykam głuptasku.- zachichotała wesoło artystka ściskając drapieżnie biust Zosi.
- Czuję Pani lecz inne partie mojego ciała są zazdrosne o ten dotyk i chciałyby nieco dla siebie. - Zosia uśmiechnęła się lubieżnie.
- Och… no tak.. ale to moje kaprysy się liczą teraz… prrawda?- odparła trzpiotnie i zmysłowo zarazem ozdabiając swą wypowiedź zmysłowym uśmieszkiem. Jej Pani coraz pewniej czuła się w swojej roli i coraz mniej się krępowała, gdy droczyła się z apetytem Zosi.
Ścisnęła drapieżnie jej biust.
- To prawda… moja Pani… - Zosia zaczęła kręcić się mocniej na tyle, na ile pozwalały jej więzy i fundując przy tym kochance niewielkie rodeo.
- Bądź grzeczna…- pisnęła zaskoczona takim zachowaniem malarka i nie wiedząc co robić, uderzyła dość mocno prawą pierś kochanki, bardziej głośno niż boleśnie, bo otwartą dłonią.
- D..dobrze. - Zosia spięła się starając się powstrzymać przed nieproszonymi ruchami. Od miejsca, które uderzyła Jagoda promieniował delikatny ból ale i podniecające ciepło. - Pani… proszę…
- O co?- zapytała pobudzona zabawą artystka znów zajęta masowaniem krągłości swej “ofiary”.
- Byś dotknęła... Pani... mego kwiatu. - Zosia z trudem skleciła prośbę.
- Mhmm...a myślisz, że powinnam? - droczyła się z jej apetytem artystka dotykając kwiatuszka, tyle że swojego i na oczach związanej kochanki.
- Ja… ja tylko pragnę.. ale to zależy od Pani. - Perka dołożyła wszelkich starań by zrobić tak uwodzicielską minę jak tylko była w stanie.
Malarka zachichotała wesoło, ale… złośliwie pozwalała kochance “cierpieć” nadal. Jedną dłonią ściskała biust leżącej czarownicy, drugą prowokująco doprowadzała siebie na szczyt na jej oczach.
Zosia nabrała pewności, że już następnym razem sama nie poprosi o wiązanie. Nie kontrolowała już swego ciała. Poruszających się nieznacznie bioder, ocierających się o siebie ud. Oddychała z trudem nie mogąc oderwać wzroku od swojej Pani.
Jagoda doszła z cichym jękiem i drżąc na całym ciele. Zsunęła się z Zosi, by sięgnąć do swojego plecaczka i wyciągnąć ich czarnego “olbrzyma”.
- Gotowa?- zapytała włączając go.
- Tak. - Zosia wpatrywała się w dildo wygłodniałym wzrokiem. Teraz dałaby w siebie wepchnąć i dwa takie, byle by tylko ktoś ją zaspokoił.
Artystka jednak nie wpadła na takie ekstremum i Perka musiała się zadowolić jedną twardą obecnością zanurzającą się w jej spragnionym dotyku kwiatuszku i pocałunkami kochanki na swoim podbrzuszu.
To jednak wystarczyło Zosi. Zadrżała z rozkoszy i zaczęła poruszać biodrami, by nabić się na dildo mimo że te niemal boleśnie rozpychało się w jej wnętrzu.
- Tak moja Pani.. jeszcze.. jeszcze. - Słowa przerodziły się w głośne jęki.
- Ddobrze…- wymruczała cicho artystka poruszając owym przedmiotem i doprowadzając głos Zosi do coraz wyższych tonacji, aż… ruda czarownica doszła z głośnym krzykiem rozkoszy niewątpliwie informując wszystkich domowników o przeżytych doznaniach.
Perka przymknęła oczy ciesząc się intensywnym szczytem i drogą, która do niego doprowadziła. Uśmiechała się jak głupia starając się uspokoić oddech.
- No i przez ciebie nie jestem czysta, muszę uspokoić ciało i myśli w ogóle…- mruknęła malarka nachylając się delikatnie kąsając twardy szczyt piersi. - … a nie mam na to ochoty.
- Moja Pani… moje ciało zawsze należy do ciebie. - Perka uchyliła oczy by przyjrzeć się kochance. - Wypadałoby jednak chociaż pożegnać się z naszą gospodynią.
- Przestań tak gadać, jeśli chcesz rozwiązana…- odparła zawstydzona Jagoda pokazując język żartobliwie. Pomachała palcem przed nosem Zosi.- Dobrze wiem, że musi się zabrać do roboty, więc nie prowokuj mnie do kolejnych zabaw.
- Więc może moja Pani mnie rozwiąże i da się objąć? - Perka uśmiechnęła się ciepło do przyjaciółki.
- Dobrze.- odparła potulnie artystka biorąc się za uwalnianie dłoni kochanki.- Któraś z nas musi jakoś… kontrolować sytuację, zanim ta wymknie się całkiem do kontroli.
- Obawiam się, że musimy to pozostawić tobie. - Zosia rozruszała uwolnione nadgarstki i objęła Wilgę. - Postaram się być grzeczna.
- Nie jestem pewna, czy sobie poradzę… - westchnęła artystka i dodała z uśmiechem. - Ale teraz muszę odzyskać pogodę ducha i czystość, żeby wiesz.. wróżenie wyszło. Wię szlaban na seks i goliznę, przynajmniej przez parę godzin.
- Czy więc moja pani, pozwoli mi się ubrać? - Zosia wypuściła malarkę z objęć i usiadła na łóżku. Po czym spytała z lekką obawą. - Popsułam ci pogodę ducha?
- Nie… - odparła cicho Jagoda i spuściła głowę.-... ale wiesz… że zaczyna mi to wchodzić w krew… to bycie Panią. Nie wiem czy to dobrze.
- Pytanie, jak się z tym czujesz. - Zosia założyła bieliznę, po czym wbiła się w ciasne dżinsy i zapięła koszulę i tak ubrana położyła się na łóżku obok Jagody. - Jeśli wstydzisz się tego i jest to niekomfortowe, możemy spróbować to jakoś zatrzymać.
- Mam wrażenie że wymyka się to spod kontroli. Mogłabym cię tak trzymać cały dzień przywiązaną do łóżka i się bawić…- zachichotała nerwowo malarka, zakładając opadające na twarz włosy za ucho.
- Muszę przyznać, że mi to pochlebia. - Perka poklepała miejsce obok siebie zachęcając Wilgę by ta się położyła.
Malarka spełniła to polecenie i położyła zerkając na Zosię. - Ale rzeczywiście mogę cię kiedyś wziąć pod obcas… i no.. już nie wypuścić.
- Wiesz, że czarownicom tak nie wolno. - Perka objęła malarkę przytulając ją do siebie, teraz jednak raczej jak siostrę niż jak kochankę.
- Och… nie jestem zaborcza Zosiu.- mruknęła Jagoda uspokajająco wodząc palcami po ramieniu kochanki.- Tyle że wiesz… im bardziej w to brniemy, tym większą mam ochotę i … śmielsze fantazje.
- Bylebyś się dobrze z tym czuła. Dla mnie to całkiem miła odmiana. - Perka przymknęła oczy pozwalając by jej własne ciało się nieco uspokoiło i ciesząc się delikatnym dotykiem Jagody.
- No nie wiem, czy aż taka miła…- mruczała cicho artystka.- Wiedziałam dobrze, czego pragnęłaś i odmawiałam ci tego… by patrzeć… by się delektować twoim pragnieniami, by… mieć pewność że będziesz bardzo płonęła, gdy dam ci ulgę.
- Uwierz, ja też mam z tego dużo radochy. - Perka delikatnie zastukała w czubek głowy malarki. - Ale kochanie miałaś się uspokajać, a nie nakręcać.
- Uspokajam… nie mówię ci o moich innych planach.- mruknęła wstydliwie malarka.
- Yhym. - Zosia ponownie przymknęła oczy, powstrzymując się od wyobrażania sobie jak mogą te plany wyglądać.
- Na szczęście wymagają zaplanowana i ubioru odpowiedniego i może kajdanek.- zachichotała jej kochanka, na szczęście nie wchodząc w szczegóły. Perka powstrzymała się przed komentarzem by nie nakręcać bardziej malarki, choć najchętniej już szukałaby odpowiednich kostiumów w sieci. Do tego będą w stolicy! Chyba aż zabierze Wilgę do odpowiedniego sklepu na zakupy. A jej kochanka milczała i odprężała się coraz bardziej w objęciach Zosi i po chwili… zasnęła.
Perka powoli wysunęła spod niej dłoń i usiadła na łóżku. Sięgnęła po swój telefon by sprawdzić godzinę. Była już dziewiąta i była wiadomość od Patryka… nadana o 7:30. Zosia wyświetliła mmsa cały czas zerkając na śpiącą Wilgę.
Widok nagiego podnieconego ciała mężczyzny, był tym bardziej apetyczny, że na głównym planie był dowód jego podniecenia uniesiony dumnie.
“Twoje dziełko. ” głosił podpis przy nim. Perka wpatrywała się w zdjęcie jak zahipnotyzowana. Tak chciała już być obok niego, zająć się tym jego ciałkiem, a szczególnie pewną konkretną jego częścią.
“Chętnie bym ciebie dosiadła” Wysłała smsa i obejrzała się na Jagodę. Niezbyt jej wyszło to budzenie. Po cichu zebrała talerz i kubek i ruszyłą na dół by je odnieść. Jej ciało było przyjemnie podniecone po porannych pieszczotach malarki i widokowi, który zapewnił jej Patryk.

W kuchni był już tylko Duch przyglądający się swojej pani z ciekawością i merdając wesoło ogonem. Teofila pewnie odpoczywała w swojej sypialni. Perka posprzątała po śniadaniu i zrobiła sobie kolejną kawę. Po tym jak nakarmiła wilczura chwyciła kubek i wyszła na zewnątrz by poobserwować okolicę z perspektywy świata duchów. Musiała przyznać, że czuła lekką irytację. Coś jej umknęło, a ona nie wiedziała jak to dogonić.
Z drugiej strony, czy miała jeszcze czas angażować się w kolejną intrygę skoro coś ją i Jagodę ścigało? Okolica siedziby Salamandry pełna była duchów… kryły się one w roślinności, igrały wesoło w odmętach rzeki. Było tu spokojnie i cicho… ciekawa odmiana po dość intensywnych dniach.
- Nad czym tak dumasz?- posłyszała za sobą głos starszej.
- Nad tym jaka szansa, że to była ta Baba Jaga. - Perka obejrzała się ponad ramieniem na Salamandrę.
- W takim razie to chyba nie was ściga.- oceniła sytuację Teofila przysiadając się do Zosi w ubraniu bardziej swobodnym i więcej zakrywającym, niż te ubierane na poranne ćwiczenia.
- To byłaby spora ulga. Choć nie wiem czy nie ma jej gdzieś w okolicy. - Zosia westchnęła ciężko. - Nic nie wiem i potwornie mnie to irytuje.
- Nie wydaje mi się żeby była gdzieś tu. Jest za spokojnie.- odparła zawadiacko Salamandra.
- Pytanie czy w ogóle tu była. To zło, które wyczułam nawet by pasowało, tylko… jest masa różnych istot, które są złe. - Perka oparła podbródek na dłoniach wpatrując się w pobliską rzekę.
- To prawda… a Baby Jagi akurat nie są liczne. To że choć jedna się pojawiła na ziemiach polskich… może być sensacją.- oceniła w zamyśleniu Teofila.
- Wiesz… z jednej strony to nie jest tak, że czuję zagrożenie. Wokół jest spokojnie, duchy… żyją jak gdyby nigdy nic. Pewnie, gdyby nie koszmary założyłabym, że to wszystko było przypadkiem i zagrożenia nie ma. - Zosia przymknęła oczy. - Olałabym to wszystko i wróciła do roboty.
- A co ci się śni?- zapytała zaciekawiona Salamandra i zerknęła za siebie. - A gdzie… Jagoda?
- Ostatniego snu nie pamiętam, ale… - Perka opowiedziała Salamandrze o swoich koszmarach i o tym, co zobaczyła gdy weszły do snu z Joanną.
- To trochę nie na moją głowę.- przyznała ze wstydem kobieta po wysłuchaniu opowieści Zosi.- Często je miewasz?
- Co noc budzę się zmęczona. - Z ust Zosi wyrwało się kolejne westchnienie. - Nie pamiętam zazwyczaj snów, ale… to takie ciągłe złe przeczucie, które nie daje mi się wyspać.
- Mam trochę ziółek na dobry sen. Może one pomogą? - zamyśliła się starsza z czarownic.
- Chętnie spróbuję, bo jak tak dalej pójdzie spowoduje wypadek. - Perka uśmiechnęła się do Salamandry. - niebawem zobaczę się z matką, może któraś z jej kręgu będzie wiedziała.
- Kiedy wyruszacie? Nie żebym was wypędzała, ale wolę to wiedzieć zawczasu.- stwierdziła z uśmiechem Teofila.
- Wilga chce coś sprawdzić, ale musi nieco odpocząć i pewnie będziemy wyjeżdżać. - Zosia zamyśliła się. - Pewnie jakoś późne popołudnie lub wieczór. Siedemnasta? Osiemnasta?
- Więc będę musiała tyle zostać. Co planujesz rano? Bo ja muszę pojechać na zakupy. Kupić coś dla was?- zapytała Teofila wstając.
- Może ogarniemy się szybciej i cię uwolnimy. - Perka również się podniosła. - Może przejadę się z tobą? Powinnam kupić nam jakiś prowiant.
- Dobra…- odparła Teofila i ruszyła do środka swojej chatki. - To daj znać Jagodzie, że zostaje sama w domu.
- Jasne. - Zosia ruszyła za gospodynią, ale skierowała swoje kroki od razu na piętro.
Wilga oczywiście korzystała z sytuacji, by spać jak zabita. Uśmiechała się lekko przez sen. Zosia usiadła na łóżku i pogładziła ramię malarki.
- Jagodo… wyskoczyłabym z Salamandrą do wsi po zakupy. - Wątpiła, by to przebiło się do dziewczyny, ale warto było spróbować.
- Co?- wymruczała półprzytomnie dziewczyna lekko otwierając oczy.
- Podjadę z Salamandrą do wsi na zakupy. Chcesz coś? - Perka uśmiechnęła się do nieprzytomnej przyjaciółki.
- Mm… węgiel do rysowania mi się kończy, ale tego to tu nie kupimy. Może… bo ja wiem… coś słodkiego? - zamruczała niczym kotka.
- Jasne. A po węgiel zajedziemy w Warszawie, kojarzę chyba sklep na Mazowieckiej. - Zosia wstałą z łóżka i podeszła do drzwi. - No to się wyśpij.
- A potem… pobawię… - zamruczała z lubieżnym uśmieszkiem malarka zamykając oczy.
- Yhym… - Perka wyszła z pokoju cały czas się uśmiechając. Zaczynało wyglądać na to, że Jagoda bez trudu sprosta jej zapotrzebowaniu na pieszczoty.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline