Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2019, 20:07   #315
pi0t
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Loftus zachmurzył się lekko i to mimo, że Baron zgodził się z jego opinią. Pytanie Gustawa było zaskakujące, szczególnie mając na uwadze, że zdarzyło się zaraz po konspiracyjnym szepcie Truskawy, a do tego jeden drugiemu kiwał głową.
- Nie wiem o żadnych niepowodzeniach, to dzięki udanym czarom wyostrzyłem swój zmysł wzroku i byłem wstanie coś więcej opowiedzieć ostatnio o tej karawanie. Ale rozumiem co podejrzewasz. – Mag wziął głęboki oddech i wyraźnie westchnął. – Nie jestem pewien, co się stało z jedzeniem. Ale bardzo możliwe, że ponosimy konsekwencje potyczki z wiedźmą i jej uczennicą. To była moc prawdziwej dhar, moc której próbowałem się przeciwstawić i która do mnie przyległa. Jeśli będę sięgał do wiatrów magii, to istnieje ryzyko, że będą się manifestowały różne rzeczy, na które nie będę miał wpływu.
Tempo było wolne, miało to swoje plusy, nogi mniej bolały, można było zająć się Krukiem, jednak mag wiedział, że w najbliższym czasie będzie to musiało ulec zmianie. Korzystając z nadarzającej się okazji szary czarodziej zbliżył się na słowo do dowódcy.
- Wracając do Twojego wcześniejszego przemówienia. To jesteście oficerem, a my żołnierzami. Rozumiem, że przeczuwasz porażkę, dalsze rozbicie grupy, czy pochwycenie przez granicznych, ale to było jawne zachęcenie do dezercji. A nawet nie, to było zwolnienie z armii. Uchroni to Galeba i Detlefa od stryczka jeśli taki raport wypłynie, ale Gustawie Ciebie zetną.
Na to wszystko wtrąciła się Leonora, jednak nie z objawieniem na ustach, a z obłędem. Może i podświadomie była wrażliwa na wiatry magii, może odczuła moc prawdziwego dhar, a może miała strasznie realny koszmar po odejściu krasnoludów i wcześniejszych przeżyciach.
- Leo, co prawda nie jestem specjalistą od demonów, ale po pierwsze nie tak łatwo je uwolnić. – Choć tam na polanie, to to co innego. Oczywiście tego co pomyślał nie powtórzył na głos. – Po drugi, gdyby w kruku był demon, to jego energię widziałbym swoim wiedźmim wzrokiem. Jest za blisko nas żeby tego nie widzieć. Zresztą demony nie pochodzą z tego świata i nie są w stanie w nim się ukryć, czy wiecznie przebywać. Muszą czerpać energię, zresztą jeśli chcesz, to sam to sprawdź. Zrań kruka w ten sposób, aby on sam nie zrobił Ci krzywdy. Zobaczymy co się stanie. – Mag oparł dłoń na ramieniu Leonaory. – Jesteś Dziewicą z Meissen, pogromczynią wampirów, kolejny przydomek władająca demonami Ci nie przystoi. Zresztą zaprowadzi Cię wprost na stos, wraz z krukiem. – Szary Czarodziej lekko wzmógł uścisk. – Leonoro zwróć się do swej Bogini, bo dla każdego demona będziesz o wiele lepszym celem niż ptak. A ja w najbliższym czasie bliżej się zajmę tym krukiem. Ale wiec, że jeżeli jakimś cudem masz rację, to trzeba będzie go unicestwić. Demony pochodzą z domeny chaosu. Nie znam magii, która więziła by je w stołach, można je jedynie odesłać i unicestwić. – Ritter zakończył poważnie, po czym zabrał rękę z ramienia Leo. Praktycznie do końca dnia już się nie odzywał, sporo było tych rad i pogadanek. Zamiast tego co jakiś czas delikatnie wpływał na wiatry magii otaczające Kruka i Leo. Subtelnie, rytmicznie wzmacniał pojedyncze nitki kolorów wiatru magii, obserwował, czy uzyskuje jakąkolwiek reakcję, bądź odpowiedź.
Na kolejne przyszedł czas popołudniu dnia następnego. Bert chciał zorganizować dużą akcję dywersyjną. Loftus był przeciw, czemu dał zaraz wyraz.
- Oleg załatwił sam siebie, w tym stanie nie jest zdolny do takich akcji. Zresztą wyda nas za łyk bimbru z bukłaka. Zresztą nie wszystkie konie muszą być w jednym miejscu. Do tego nie znamy rozkładu wart Granicznych, schematu uliczek. Nie mamy w mieście bezpiecznych kryjówek. Nie wiemy o nim nic, co by dało nam przewagę. Samo zaskoczenie to za mało, jak na grubszą akcję. Nestereve de Lange jeśli rzeczywiście jest kimś ważnym, to nie może mu włos spać z głowy. Koło Meissen mogliśmy robić trochę huku, tutaj już nie. Im będzie spokojniej, tym dla nas lepiej. Nie potrzebujemy oddziałów granicznych na głowie, czy wzmocnionych patroli. Co innego ukraść worek z paszą, co innego uderzyć i zniszczyć jakieś centrum przeładunkowe. Dla granicznych szlak do przełęczy jest kluczowy. Nie zignorują takiej akcji, a my mamy inny cel. – Loftus zaśmiał się pod nosem. – Gdyby nie było tego ważniaka, to można by użyć Stirlitza. Zagrać na półprawdzie, zaryzykować zdradzeniem krasnoludów. Wejść do miasta, jako oddział który ściga posłańców społeczności Khazadów z Meissen. Zażądać świeżych koni i zaopatrzenia. Wykorzystać wzmiankę o zaginionym patrolu, czy spotkaniu z wiedźmą. Która pomogła khazadom, a nas poszarpała. – Mag pokręcił głową. - Tyle, że jak to ktoś istotny, to i może nie głupi. Do tego może mieć wieści z Wittenhausen, a wtedy będziemy spaleni i zgubieni. Bezpieczniej będzie trzymać się na uboczu, ukraść tyle żeby wyglądało to na prywatę, a nie dywersję.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline