Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2019, 22:37   #208
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Złodziej podziękował kiwnięciem głowy za kolejną jagódkę.
- Nie za wiele, ale wystarczająco na ten moment. Jeśli o tych samych jaskiniach mówił do których idziemy to ponoć są tam troglodyci, którzy się zrobili agresywni. Jeszcze coś wewnątrz puszczy się przebudziło.
- Mhmmm, dużo informacji i zarazem bardzo mało. No nic trzeba się zastanowić co teraz. Wiemy, że w jaskinie są prawie na pewno zajęte. Możemy iść i się upewnić możemy porzucić pomysł jaskiń, szukać innych alternatyw. Wysłać kolejną wiadomość do naszych z informacją. Może ściągnąć ich tutaj.
- Tutaj? Gdzie? Na środek lasu? Dokończmy co zaczęliśmy. Wciąż nie znamy drogi do fortu, a może z troglodytami będzie się dało jakoś zakombinować. - Kharrick urwał przyglądając się jeszcze raz wiedźmie.
- Pasuje ci.
-[i] To nie ma Mi pasować tylko być najlepszym kierunkiem podjętych działań. Dlatego podnoszę ten temat. - odpowiedziała Laura - Czy na pewno chcemy dogadywać się z jaszczurzymi humanoidami którzy mogą stwierdzić, że ich nasze ludzko-goblińskie problemy nie obchodzą. Być może narobimy sobie idąc tam dodatkowych problemów.
- Sukienka ci pasuje - doprecyzował złodziej. - Nie wiem nawet czy chodziło mu o te same jaskinie do których my idziemy. Jeśli nie chcielibyśmy tam iść, to musimy znaleźć inne bezpieczne miejsce dla phaendarczyków. Z dala od hobosów. Oczywiście zawsze możemy zrezygnować z przeprowadzki i zacząć się bawić w sabotaż. Kły zrobiły sobie most z lin na drugą stronę rzeki. Jak go zniszczymy to kolejne patrole zostaną opóźnione, a my będziemy mieć czas zająć się tymi co zostały.
Złodziej zamyślił się nagle.
~~Boimy się kilku śmierdzieli, którzy uciekli z głębin?~~

~ Nie boimy się. Nie jestem tutaj jednak sama... Nie jesteśmy sami. Widziałeś jak ciężko jest IM się dogadać. Trzeba delikatniejszego podejścia. ~

~~Do kogo niby?~~

~Do nich wszystkich? Nie znam ich tak jak oni siebie nawzajem. Ewidentnie coś jest na rzeczy. Mikel mówił, że Laura miała ciężko. Jace'a nazywali nawiedzonym i faktycznie jak upija się mocą to robi się z niego dupek. Mikel chyba ma coś za złe... Ale nie wiem co komu dokładnie. Sulim... Zaskakująco nie lubi leśnych istot. Znaczy, temu centaurowi nie chciał zaufać. ~

~~Umysł druida chadza swoimi ścieżkami, a z wami zawsze jest coś na rzeczy.~~

~No tak, lepsza nie jestem... Mam pomysł jednak. Pomyslałam, że skoro oni i tak się czegoś domyślają to im pokazać czym jestem. Ale nie za darmo. Ujawnienie jest jednak czymś bardzo osobistym dla mnie i zaproponować im, aby w zamian sami ujawnili coś osobistego. Sekret za sekret... wolność za wolność. ~

~~Radzę ci nie mówić o mnie, szczególnie Jemu.~~

~ Wiem. Jesteś bezpieczny. Chce zacząć małymi kroczkami. Możliwe, że nawet nie będą chcieli na to się zgodzić. Jak mi powiedziałeś, że mogę być czymkolwiek to... Pomyślałam, że czemu nie spróbować być tym lepszym? Lepszą osobą? ~

~~Jakże szlachetnie.~~


Laura uśmiechnęła się na komplement, ale dalej mieli ważniejsze sprawy niż jej garderoba.
- Załóżmy hipotetycznie, że mamy więcej jaskiń i rzeczywiście kierujemy się na te niezamieszkałe. Nikt nie mówi, że będa one dobrym stałym schronieniem być może trzeba będzie szukać dalej. Owszem Fort brzmi jako porządna forma ‘domu tymczasowego’, nawet moim zdaniem lepsza od jaskiń, ale dopóki nie będziemy mieli przynajmniej domysłów w którą stronę powinniśmy go szukać to pozostają nam inne pomysły.
Kharrick podniósł trochę nieobecne spojrzenie na Laurę. Przez moment był zaczerwioniony jakby się czymś zawstydził.
- Po to mieliśmy je sprawdzić chyba nie?
- W porządku Kapitanie oczywistość, pójdziemy sprawdzić jaskinie z jaszczurami a martwić będziemy się potem. - Zasalutowała złosliwe Kharickowi.
- Te jaszczury są akurat kanibalami i strasznie śmierdzą.
- Cóż jeśli tak nie widzę za bardzo sposobu na dojście porozumienia, które nie wiąże się z dawaniem im co jakiś czas jednej osoby z naszych w zamian za gościnę. A to jest wykluczone.
~~Jeśli wy nie załatwicie tej sprawy, ktoś inny może~~


- Poprzez zakombinowanie nie miałem na myśli dogadać się… raczej pozbyć w sprytny sposób. Poza tym jeśli my nie załatwimy tej sprawy ktoś inny może. Na przykład… kły.
Milczący dotąd Mikel postanowił dołączyć do rozmowy.
-Na razie nie ma się co martwić na zapas. Możliwe, że chodzi o inne jaskinie. Poza tym jest szansa, że centaur się pomylił. Na razie to nasza najlepsza opcja. Nie powinniśmy rezygnować bez sprawdzenia wcześniej. - chłopak w międzyczasie odkorkował jedną z butelek i nalał sobie trochę do drewnianego kubka, następnie podał ją Kharrickowi bez słowa.
Laura używając talizmanu wyciągnęła swój kubek z torby i podstawiła by też jej nalał porcję.
Złodziej nie czekał i nalał wiedźmie trunku.
- Jeszcze słodkie ciasto i poczuje się jak na pikniku. Pamiętasz Mikel? Rodzice raz na jakiś czas chodzili z nami nad rzekę? To miały być niespodzianki ale nasza mama robiła zawsze dzień wcześniej słodkie bułki więc wiedzieliśmy zawsze co nas czeka. - Laura upiła łyk miodu, słodkawy smak rozlał się po jej gardle. -[i] Mhmm, dobre. Twoje zasoby Mikel, czy nasz znajomy zostawił?
- To nam zostawił - Kharrick wziął z ziemi drugą butelkę. - Pachnie jak cydr.
Laura popatrzyła po reszcie.
- Czy Sulim był tak przekonujący w swojej nieufności że czekacie, aż Ja albo Jace będziemy mogli wykryć czy jest tam trucizna? - Spytała pijąc kolejny łyk miodu. - Bo jeśli tak to dopiero jutro rano.
Kharrick jeszcze przez moment się zastanawiał po czym bezceremonialnie wziął i napił się wprost z butelki cydru. Jeden łyk na spróbowanie. Był smaczny. Nawet bardzo. Złodziej uśmiechnął się.
- Oj nie wiem czy będę chciał oddać.
- Z nami się nie podzielisz szelmo jedna? - Laura pozwoliła sobie zażartować, ale bacznie obserwowała mężczyznę czy nie padnie trupem bo trunek był rzeczywiście zatruty i Sulim jeszcze miał rację.
Mikel w międzyczasie wychylił kubek z miodem do dna, nawet nie spoglądając na cydr.
- Miód w zupełności mi wystarcza. Cydr jest taki… - urwał szukając odpowiedniego słowa - ... babski. - uśmiechnął się przepraszająco do Kharricka.
Laura uśmiechnęła i trąciła brata łokciem. - Hej...przepraszam za wcześniej. Wiem że nie marudzisz.
- W porządku. Tak naprawdę to nie na Ciebie jestem zły. No może trochę ale zapomnijmy o tym. - chłopak nie chciał wracać do sprzeczki skoro Laura zdobyła się na przeprosiny. Uznał, że warto za to wypić i uzupełnił kubek kolejną porcją trunku.
- Jace daje ci do wiwatu. -stwierdziła biorąc kolejny łyk miodu a potem z wielka ciekawością dodała.- Jest gorszy ode mnie?
- Jace jest aroganckim dupkiem i powinien się leczyć.
- Mikel wydawał się jej mieć więcej do powiedzenia.
Kharrick zerknął ukradkiem na chłopaka zastanawiając się czy faktycznie medytuje czy słucha. Zauważył, że chłopaka nie ma.
~No proszę. Nie jest gorszy ode mnie.
- Ochh to dobrze już myślałam, że pobił moje rekordy. - zaśmiała się Laura żartując tak że Jace nie zalazł jeszcze Mikelowi tak za skórę jak ona swego czasu.
- No kochani, nie obgadywać - Kharrick powiedział głośniej a potem nachylił się do rodzeństwa i dodał znacznie ciszej.
-[i] To chyba ma drugie dno… ale muszę to jeszcze potwierdzić.
- Nawet jeśli nie ma to traktuj go jak mnie. Wiesz z tą twoja anielska cierpliwością. - traciła znowu brata łokciem - Mogę nawet w tym pomóc. Co powiesz jak obiecam że będę w najbliższym czasie wyjątkowo miła i pomocna? - zapytała brata uśmiechając się chytrze jakby sama miała w tym interes.
- Oho.. to ja nie będę przeszkadzać - złodziej odstawił “babski cydr” na bok i wyniósł się kawałek dalej. Ostatecznie uznał, że zrobienie kółka wokół obozu jest na miejscu.
-Ty to co innego. Jesteś moją siostrą. - chłopak nie zamierzał rozwijać myśli.
- Mam szczęście, że cię mam. O co wam poszło wcześniej? Słyszałam tylko urywki, ale nie chciałam się wtrącać w wasze “dorosłe” rozmowy. - W tonie głosu Laury nie było zwyczajowej złośliwości, po prostu dała bratu pole by się wygadać.
Mikel krótko zrelacjonował swoją rozmowę z Jace'em.
- No to coś z czym sami musicie sobie poradzić, obiecuje się nie wtrącać. Niemniej ...Mhm, przyjmiesz radę od siostry? - Laura po oświadczeniu, że nie ma zamiaru się wtrącać w relacje obu chłopaków bo to przy jej zdolnościach interpersonalnych jeszcze pogorszy sytuację. Niemniej chciała się podzielić z Mikelem pewna myślą i miała nadzieje, że jej wysłucha. - A w cholerę z tym i tak ci powiem. Podczas kiedy ja miałam ciebie on był sam, nie miał cierpliwego brata, który znosił by każde jego tantrum pokazując co to cierpliwość i opanowanie. To go oczywiście nie usprawiedliwia, ale może zachowuj się wobec niego jak wobec mnie. I może daruj sobie niektóre durne żarty nie jesteś żabą tylko dlatego, że jesteś moim ulubionym bratem on nie ma takich hamulców.
- Nie usprawiedliwiaj go. Z tego co pamiętam to on też ma rodzeństwo i są w niezłych relacjach. Nic go nie tłumaczy. - chłopak nie zamierzał tak łatwo odpuścić.
- Co innego mieć rodzeństwo a co innego mieć świadomość, że można na nim polegać i cokolwiek się zdarzy ktoś pilnuje twoich pleców. Iiiii absolutnie go nie tłumaczę uważam, że rzucanie na ciebie czaru było chwytem poniżej pasa. To mówiąc, jesteśmy razem w środku lasu gdzie polują na nas oddziały armii. Jesteśmy zdani na siebie Mikel, jesteśmy im potrzebni a oni potrzebni są nam. Wiem, że dzisiaj pewnie nadal będziesz się na niego wściekły i nie będziesz chciał z nim rozmawiać, tylko pamiętaj, że takie sytuacje psują nas od środka. My nie możemy się teraz zachowywać jak kiedy mieliśmy po sześć lat. Weź daj mu daruj jak nie dlatego, że rodzice na nas liczą to zrób to dla mnie. A ja obiecuję, że nie będę ci dokładać od siebie. Co ty na to spróbujesz jutro z nim egzystować w, zacznijmy może od, poprawnych relacjach? - Laura rzadko pokazywała, że na czymś jej zależy jeśli nie była to rzecz związana bezpośrednio z nią. Znając siostrę Mikel widział że zależy jej by jej brat postarał się dogadać z Jeca’em.
-Wybacz Lauro, ale ja trochę inaczej to widzę. Może masz rację. Może Jace też ma rację i jestem po prostu za głupi, żeby to zrozumieć, ale moim zdaniem przekroczył granicę. Nie mam zamiaru udawać, że nic się nie stało bo to by oznaczało moją akceptację, a ja absolutnie tego nie akceptuję! - ostatnie zdanie chłopak niemal wykrzyczał.
- Nie mówię, że nie przesadził ale powinniście spróbować to załatwić na spokojnie. Chwilowo uważasz, że najwyraźniej biorę jego stronę i zaczynasz krzyczeć na mnie będąc złym na niego. -Laura podsumowała aktualną rozmowę nadal zachowując spokój. Jeśli jej brat miał zamiar jechać na braku cierpliwości to ona uważała, że powinna jej mieć za nich oboje.
-Przecież wzięłaś jego stronę… - niemal wyszeptał chłopak -Muszę się przejść. Którędy do tego jeziorka? - nie czekając na odpowiedź wstał i zaczął iść w kierunku z którego wcześniej przyszła Laura.
Laura smutno odprowadzała brata wzrokiem jak szedł się przewietrzyć. ~Zawsze jestem po Twojej stronie głupku!~

Kharrick stojący z boku westchną bezgłośnie. Sulim odizolował się, Jace zniknął i teraz Mikel potrzebował chwili.
~ Rozpada się... nie pierwszy i nie ostatni raz. Może jeszcze da się to naprawić. Może będę mógł... mogła.~ pomyślał rozumiejąc, że nie może oczekiwać cudów. Nawet jeśli tego bardzo pragnął i chciał. Spięcie kilka osób z problemami w ciężkiej sytuacji nie sprawi, że tak po prostu zaczną do siebie pasować. Tak jest tylko w baśniach i legendach. W takim razie trzeba rzeczywistość przemienić w legendę.

- Jeśli mamy tu zostać na dłużej, to przyda się coś do rozpalenia ognia - dobiegło do uszu złodzieja. Jace powrócił z drewnem. Kiedy skończył je oporządzać Kharrick postawił obok niego butelkę od centaura.
- Bardzo dobry cydr. Wbrew Sulimowi jedynym jego problemem jest niewielka ilość. - Uśmiechnął się krótko.
 
Asderuki jest offline