- Powinniśmy rozdzielić też odpowiednio kapłanów, by każda z grup miała boskie wsparcie - dodała Helena i pociągnęła nosem. W wiosce przyplątał jej się jakiś katar i za nic nie chciał odpuścić, co było o tyle dziwne, że pochodziła z dalekiej Północy i byle górski wiaterek nie był jej straszny.
- Mieliście kiedyś kontakty z tutejszymi gnomami? Czy w ogóle nie zamieszkiwały wcześniej okolicy? - spytała dość nieuważnie. Słyszała kiedyś opowieść o starym smoku, nie pamiętała imienia, który opiekował się gnomią wioską i bronił ją przed zagrożeniami Wielkiego Świata. Ale to było w Górach Miecza, smok był z tych dobrych... no i była to tylko opowieść. Tu nie spodziewała się smoka, co najwyżej... O boskich ingerencjach wolała nie myśleć, bo przed oczami stawała jej wizja spod menhiru. Wiedziała, że powinna spytać Astine o druidzkie zapiski, czy czegoś się dowiedziała, ale... Jeden problem na raz. Tak. Jeden na raz. Znów pociągnęła nosem i skupiła się na rozmowie.