- To nie tak, amigos. - Wtrącił się Santiago. - Oba ciała wydają się podobnie stare, najpewniej zginęli w tym samym czasie. Jeden mógł być morrytą, jednak trup drugiego kogoś mi przypomniał... - Estalijczyk wyciągnął dłoń z medalionem. - Taki sam znak miał na płycie upiór z eppiswaldzkiego lasu. - Popatrzył na magów. - Mówicie, że teraz też zaatakował upiór - może to jakaś plugawa magia więzi ich duchy w świecie żywych, by nawet po śmierci służyć sprawom Ósmego Teogonisty? - zapytał.
- Nie pamiętam, czy morryci mieli coś wspólnego z herezją u sigmarytów, ale możliwe, że jeden ścigał drugiego i obaj skonali na skutek odniesionych ran. - Dodał jeszcze. - Miecz z symbolem Boga Śmierci jarzył się w chwili, gdy znaleźliśmy ciało sigmaryty. Możliwe, że duch tamtego był w pobliżu. Tutaj też się rozświetlił - wygląda na to, że w jakiś sposób reaguje na nieumarłych... - zastanowił się przez chwilę. - Może będzie też dobrym orężem na wypadek kolejnego spotkania z upiorem - w końcu tamten ścigał nas do granicy lasu. - Dodał na koniec.