-Cisza... Ci goście nigdzie stąd nie wyjdą dopóki nie obiecają mi czegoś w zanim. - Silvara widząc że groźby nic jej nie dały ostentacyjnie wyjęła wytrych bawiąc się nim w zwinnych dłoniach.
-Pierwsza rzecz trzeba w „ciszy” przewieź „moje zborze” do „mej posiadłości”, a druga rzecz zamek się sypie i potrzebuje parobków. Więc... Przyrzeknijcie mi wierną służbę i lojalność. A ja... hmn.. zobaczę co da się zrobić. - powiedziała podchodząc do zamka i przyglądając mu się uważnie. |