Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2019, 17:43   #66
Bounty
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Xavi zamarł zgarbiony przy biurku ze swoim stacjonarnym komputerem. Oderwał wzrok od monitora, wpatrzony w zjawę, która wtargnęła do jego domu. Jak to możliwe? Miał dobre zamki, kamery, alarmy, kraty w oknach, zabezpieczenia. Ale to wszystko było przecież niczym dla nadnaturalnych sił, które bawiły się Serpientes Valientes. Z drugiej strony to wszystko było też niczym dla zwykłego śmiertelnika na tyle dobrego by to obejść.

Javier mimowolnie zerknął na rzucone obok biurka spodnie, na których leżał pistolet. Bardzo chciałby błyskawicznie go podnieść, wymierzyć w typa i rzucić jakimś chłodnym gangsterskim tekstem, typu: “A ty kim puta jesteś, by pytać?”. Albo chociaż tylko rzucić takim tekstem, okazując pewność siebie i lekceważenie intruzowi. Ale był tylko Javierem, dlatego powiedział:
- Proszę, nie rób mi krzywdy.
- Gdzie jest Ucho? Wiesz może? Mam z nim do pogadania.
Nieznajomy wpatrywał się w Javiera spokojnie, bez emocji.
- Powiesz i zaraz sobie pójdę.
- Jest gdzieś na mieście. Nie wiem gdzie dokładnie - odpowiedział Javier zgodnie z prawdą.
- Węże rozpełzły się po mieście. Za ich krew płaci się naprawdę dobrą cenę. Ale mi chodzi tylko o tego jednego. Strzelił do kogoś, kogo szanuję mimo, że to totalny świr. Musi za to zapłacić. Wiem, że jesteś dobry w pewne rzeczy. Namierzysz dla mnie jego telefon. Zgoda?
- Strzelił do El Maniveli - łatwo odgadł Orozco. - Ucho mówił, że Narwaniec go zaatakował. I zamienił się w coś… nieludzkiego. Prawda, Ucho wcześniej go porwał, ale wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że gramy do jednej bramki. Nie służymy już Uccozom. Nie wiem kim jesteś i co wiesz, ale wszystko się dzisiaj zmieniło. Świat się zmienił. Tamto to było tylko nieporozumienie. Jak chcesz, możemy się spotkać z Uchem i je wyjaśnić. Zresztą nie ma zbytnio innej opcji, zabezpieczyłem telefony chłopaków tak, żeby nie dało się ich namierzyć - była to półprawda, bo chociaż Xavi faktycznie dopilnował, żeby kumple mieli wyłączoną geolokację to każdy telefon dało się namierzyć. Może nie z precyzją GPS, ale z dokładnością do stacji BTS czyli nadajnika GSM, z którym się łączył. W mieście średnio sto-dwieście metrów, za miastem kilkaset. Gdy Javier już się rozgadał, łgał jak z nut.

- Czyli, rozumiem, nie jesteś mi potrzebny - w dłonie mężczyzny pojawił się pistolet. Nieduży, niemal damski, ale i tak śmiercionośny.
Nieznajomy spojrzał w oczy Javiera. Miał ciemny i zimny wzrok.
- Na pewno nie ma możliwości? - Uniósł broń mierząc prosto między oczy Wężą. - Może jednak coś wymyślisz? Zadzwonisz? To rozważę, czy darować ci te twoje bezwartościowe życie.
- Z-zadzwonię - wyjąkał Javier. - Nie jesteśmy wrogami. Już nie. Nie trzeba się zabijać.
- To dzwoń - pistolet jednak nie zmienił swojego położenia. - Teraz!
Orozco drżącą dłonią sięgnął po leżący na biurku telefon i wybrał numer Oreji.
Od razu włączyła się informacja, że abonent jest poza zasięgiem.
- Jest poza zasięgiem - powiedział Xavi i na dowód wyciągnął powoli telefon ku mężczyźnie, tak by też mógł usłyszeć i pokazując ekran z napisem “Ten kutas, Ucho” i czerwonym komunikatem “wybieranie…”. - Jak widzisz, też go nie lubię. Ale zabijać go nie ma sensu. Narwańcy, Węże, to wszystko nie ma już znaczenia. Chcesz to mnie kurwa zastrzel, pieprzyć to, już raz dzisiaj umarłem.
- Umarłeś? A może nadal nie żyjesz? Może właśnie w twojej głowie panuje chaos, a ty grzecznie leżysz w kostnicy i czekasz, aż koleś z prosektorium rozetnie cię, by pogrzebać ci w bebechach.
- Może i tak jest - wizja ta ku zaskoczeniu Javiera okazała się dużo mniej przerażająca niż się tego spodziewał. - Kim zatem ty jesteś, też duchem?
- Śmiercią. Czy też raczej jej posłańcem - powiedział mężczyzna.- Rozumiem, że nie masz kontaktu z Uchem? Tak? - zapytał.
- Ma wyłączony telefon albo jest gdzieś gdzie nie ma zasięgu - odpowiedział Orozco. - Mogę sprawdzić przez jaki nadajnik GSM ostatnio się łączył. W mieście są rozmieszczone co sto-dwieście metrów.

Xavi odłożył telefon, by sięgnąć do klawiatury i myszy komputera i zrobił to co zapowiedział.
Napastnik obserwował go uważnie, jakby węszył jakiś podstęp. Nie opuszczał broni i wyglądał na coraz bardziej poirytowanego przedłużającą się wizytą.
- I? Masz coś? Bo odnoszę wrażenie, że marnujesz mój czas.
- Kwadrans temu był gdzieś tutaj - Javier wykonał jedno kliknięcie więcej zaznaczając na mapie przypadkowy nadajnik oddalony o dobry kilometr od miejsca, w którym był Ucho, po czym przekręcił monitor w stronę intruza.
- Dobra - niemal warknął mężczyzna. - Nie czytam tych jebanych kresek. Co tam jest?Jaka to ulica?!
- Rio Grijalva - przeczytał Xavi, przybliżając mapę.
- Świetnie. Dzięki. Teraz pójdę. Ale jeśli dowiem się, że skłamałeś wrócę i zabiję cię, jasne?
- Jasne - posłusznie i strachliwie potwierdził Javier, kiwając głową.
- Albo wiesz co. Po co mam się wracać - powiedział mężczyzna i strzelił.
 
Bounty jest offline