- Wybacz, nie jesteś w moim typie. Niech "to" zostanie w kieszeni - odparł Wróbel, pamiętając jaki los spotkał dawnego znajomego, Gulloma, który pozwolił Bimbobagoszowi sięgnąć kiedyś do kieszeni po swój skarb i siła nieprzyjemności jeno z tego wyniknęła.
Ale skończmy tę niepotrzebną dygresję. Zanim jeszcze wprawny czytelnik doczytałby do pierwszego "cz", Kuba pchnął (eh, te skojarzenia, niczym w opowieściach z Gór Złamanego Grzbietu) rapierem, w razie potrzeby dla pewności poprawiając jeszcze wydobytym nie wiadomo skąd i kiedy (no dobra, z rękawa i przed chwilą) sztyletem.
Bo zabawa zabawą, punkty za styl punktami za styl, ale przecież nie mógł opóźniać kolegów, a musiał jeszcze znaleźć zastępcze piórko!