Medalion nie był magiczny. Miecz emanował magią związaną z domeną Morra i można się było domyślać, że ma jakieś właściwości związane z walką z nieumarłymi. Magiczny okazał się też pierścień znaleziony przy martwym Morrycie - ten z głową kruka. Emanująca z niego aura zapewniała noszącemu zwiększoną odporność na strach.
Podczas siodłania koni i pakowania klamotów, ostrze miecza rozjarzyło się jeszcze dwukrotnie, ale upiór tylko krążył w pobliżu i nie zdecydował się zaatakować. W końcu, gdy wszystko było gotowe wyjechali na zewnątrz - na deszcz, wiatr i ziąb. Burza wcale nie chciała się skończyć i jeszcze kilka godzin spędzili pod koronami drzew, marznąc i moknąc. W końcu jednak natura dała za wygraną i żywioł odpuścił... Jednak wcale nie poprawiło to nastroju awanturników.
Późnym rankiem, wciąż mokrzy i zziębnięci kontynuowali podróż ku Hornfurtowi. Początkowo wzdłuż Długiej Wody, przez wsie Volders i Kolbhugel. Wypytywali miejscowych o jaskinię w lesie, ale tym miejscem nikt się nie interesował. Lokalni kpłani Morra nie byli też w stanie powiedzieć nic o mieczu, ani o jego od wieków martwym posiadaczu. A potem znaleźli się już na tyle daleko od tajemniczego miejsca, że nie było sensu pytać.
W swojej podróży ku Górom minęli Wzgórza Pürn i leżącą u ich stóp małą wieś Mandling. Pozostał ostatni odcinek Starego Kamiennego Traktu, który też pokonali bez problemów. W oddali połyskiwała rzeka Soll, miejscami rozlewająca się szeroko i tworząca bagniska. Aby dotrzeć do miasta, trzeba było przejechać przez jedno z takich rozlewisk po usypanej przez środek grobli. A żeby na nią wjechać trzeba było uiścić myto.
- A kogóż to niesie? - rozpoczęła się seria pytań. Mytnik, mężczyzna w średnim wieku, sądząc po sposobie w jaki patrzył, krótkowidz był nad wyraz ciekawski. - A skąd jedziecie? A czym jaśnie Pani się zajmuje? A ten niedźwiedź lubi miód? A któż to w waszej kompani dowodzi? A po cóż do Hornfurtu? A gdzieś dalej? A tylko przejazdem czy na dłużej?