Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-01-2019, 13:49   #75
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
- Nie sądzę żeby ktoś powiedział mu w jaki sposób dotarliśmy do panny Harris. Na pewno nie pan Parker i na pewno nie ja, a poza nami nie przychodzi mi nikt do głowy. Na pewno nie chodziło o nic innego?
- Anderson nas widział razem - przypomniała Morganowi okoliczności towarzyszące ich ostatniemu wspólnemu spotkaniu. - Ten wielbi White'a i raczej pójdzie za nim w ogień. A White'a wyraźnie zabolało to, że stracił swoją pozycję kiedy Parker przejął akcje panny Harris. Mogę sobie tylko wyobrazić jak blisko zawału był gdy się o tym dowiedział.
- Hmm. Jesteś pewna, że Anderson skojarzył kim ona jest?
- Nie - pokręciła głową. - Nie mówię, że Anderson wiedział kim ona jest. Mówię tylko, że przekazał White'owi informacje o tym, że my się spotkaliśmy na obiedzie. To White już sobie sam mógł dopowiedzieć to i owo. Szczególnie, że moje nazwisko pojawia się przy zatrzymaniu podczas, którego za kraty poszedł Anderson. Oboje wiemy jak to się skończyło - zaśmiała się pod nosem. - Na razie White grzecznie mnie prosi, żebym dosłownie nie mieszała się już więcej w sprawy związane z jego firmą i jej akcjonariuszami.
Morgan usłyszawszy ostatnie zdanie przez chwilę wpatrywał się w swoją rozmówczynię jak ktoś zastanawiający się nad poważnym zakupem.
- Chyba trochę zbyt paranoicznie do tego podchodzisz - powiedział w końcu. - Z tego co się orientuję to zachowanie White’a mogło wynikać z ostatnich wydarzeń w naszej firmie, a nie kwestii związanej z akcjami. Konkretnie chodzi o to, że ludzie Andersona ostatnio dostali zadanie podjęcia pewnych działań względem obojgu nam znanego Collinsa. Nie wchodźmy może w szczegóły czego to zadanie miało dotyczyć - uśmiechnął się znacząco. - W każdym bądź razie dostaliśmy telefon od obecnego szefa tej grupy, że kończą z nami współpracę. Sam chciałbym wiedzieć co konkretnie doprowadziło ich do takiego posunięcia i jakie czynniki to wywołały. Ostatnio trochę się mieszacie do naszych działań i w tej chwili jest to nam odrobinę nie na rękę - dodał przyjmując żartobliwy ton.
- Taki już mój zawód i niewdzięczna rola, żeby czepiać się uczciwych przedsiębiorców - odparła z udawanym ubolewaniem. - Ale ciekawe jest to co mówisz. Możesz mi przypomnieć kto tobie mówił, że Anderson jest kretem? - zapytała ściszając nieco głos.
Corday miała wrażenie, że Morgan odrobinę spanikował, ale natychmiast się opanował.
- Z tego co pamiętam to nie podawałem źródła i wolałbym go nie ujawniać - odparł z nutą ostrożności.

- Jak wolisz - wzruszyła ramionami. Dziwna była jego reakcja. Może faktycznie wypadło mu to z głowy, a może jej skłamał i teraz zapomniał co konkretnie jej powiedział, nie chcąc zdradzić właściwego źródła.
- W każdym razie z tego co ja wiem to gość cię ładnie wrobił - Irya zdecydowała się zagrać jego kartą, bo kto wie, może w przyszłości będzie okazją do wypomnienia mu tego. - Anderson nie był kretem, więc lepiej sobie sprawdź z kim ma powiązania twój informator - wyraziła swoją opinię w temacie. - Ale mniejsza już o niego. Pozwól, że poruszę drugą sprawę jaką mam do ciebie, taką w bardziej oficjalnym tonie. Mianowicie dostaliśmy anonimowe zgłoszenie. Ludzie Collinsa wylądowali w ciężkim stanie u bractwa. Jeden z poszkodowanych się wygadał, że dostali ostry wpierdol od nikogo innego jak od Crimeshield - uśmiechnęła się. - Co ciekawe Collins zabronił im zgłaszać na policję to co się wydarzyło, mimo że to działo się na ich terenie. Czyżbyście się w końcu dogadali co do stawek ochrony?
- To bardzo interesujące. Faktycznie będę się musiał temu przyglądnąć. - zaciekawił się prawnik. - Co do tej drugiej kwestii to nie dogadaliśmy się. Wręcz przeciwnie. Wygląda też na to, że byli ludzie Andersona wykonali jednak zadanie, ale potem złożyli nam wypowiedzenie.

Inspektor nie wyglądała na zadowoloną. Dla niej problemu skończyłyby się, gdyby firmy się w końcu dogadały. A tak, zapowiadały się większe rozróby, przez co więcej pracy jej to przysporzy.
- Mocno wątpliwe, że kumple Andersona się przebranżowią, więc ktoś musiał dać im lepsza cenę niż Crimeshield - westchnęła. - No to lepiej dla was, żebyście mieli kogoś za nich na zastępstwo, bo z tego co się odgrażali poszkodowani, Collins już szykuje się do odwetu.
- Gdyby Collins miał jakąkolwiek klasę lub ambicje to byłby nawet ciekawym aktywem - prawnik zdobył się najwidoczniej na odrobinę szczerości, ale zastanawiający był zwrot jakiego użył. - Z czasem jednak staje się dla mnie coraz bardziej upierdliwą przeszkodą i zastanawiam się co z nią zrobić. Może teraz ty mi coś poradzisz? - zapytał Iryę w dość bezpośredni sposób.

- Ciesz się, że nie miałeś okazji widzieć jego biura. Za takie bezguście powinno być dozwolone zamykanie ludzi - Corday skrzywiła się z niesmakiem. - Na tą chwilę policja nie ma się za co do niego przyczepić. Miej na uwadze, że jak na razie to oni występują jako strona poszkodowana, oni dostają pogróżki i oni mają ataki ze strony Crimeshield. Jeśli jednak Collins zdecyduje się na odwet to odpowiednio udokumentowany samosąd będzie podstawą do zainteresowania się nim przez moich. Nie zgłoszenie ostatniego wydarzenia nawet może zadziałać na jego niekorzyść. A jak sprawa trafi do sądu to Collins już będzie stał na twoim podwórku i będziesz się mógł popisać.
- Czyli po prostu czekamy na ich ruch - skwitował krótko mając najwidoczniej obraz całej sytuacji. - Ciekawią mnie jednak powody co do tak nagłej decyzji byłych ludzi Andersona. No cóż, tego na pewno dowiemy się z czasem, a na szczęście cierpliwość to jedna z moich zalet - dodał jakby stwierdzał fakt.
- Rozmowa o Collinsie pobudziła moją ciekawość w pewnej kwestii. Jakie są twoje ambicje i marzenia? - Prawnik zapytał kompletnie zmieniając temat.
Corday lekko roześmiała się rozbawiona tym pytaniem.
- Ostatnim razem gdy ktoś mi zadał to pytanie to wyszło ono od mojego ojca - zaczęła tłumaczyć swoją nagłą reakcję. Irya na zawsze zapamiętała tamtą rozmowę z Davidem, bo ona zmieniła jej pogląd na całe późniejsze życie, choć w tamtym momencie jeszcze nie była tego świadoma. To wcale nie było tak, że nagle przestała sprawiać problemy wychowawcze, zwyczajnie David poświęcił jej ogrom czasu i pomógł znaleźć cel, którego mogła się uczepić i jemu poświęcić. A akta ze swoich przewinień zostawiła sobie na pamiątkę. - Miałam wtedy jakieś szesnaście lat, a on odbierał mnie z aresztu - dodała wciąż rozbawionym tonem. Miała już tą wypowiedzią zbyć jego pytanie, ale zdecydowała się tego nie robić. - Cóż, lubię wyzwania. Im większe tym lepiej. Chyba nawet jesteś w stanie sobie wyobrazić jak wiele satysfakcji daje doprowadzenie do końca jakiejś sprawy, której nikt wcześniej nie podołał - uśmiechnęła się do Morgana.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline