Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2007, 11:15   #11
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Natalia

Mikołaj położył dziewczynie dłoń na ramieniu, a ona nie potrafiła na to zareagować. Zupełnie, jakby sparaliżował ją jego dotyk. Na początku nie czuła nic oprócz ciężaru jego ręki, jednak już po chwili jej ciało przeszedł dreszcz przypominający delikatny impuls elektryczny przemieszczający się wzdłuż kręgosłupa i rozchodzący się po całym ciele. Najdziwniejszym było jednak to, że wraz z tym dotykiem ogarniał ją jakiś dziwny, irracjonalny spokój...

- Rozumiem, że wydaje ci się dziwnym, że mnie słyszysz jednak zastanów się: nawet jeśli jest to sen to nie masz nic do stracenia i możesz mnie wysłuchać prawda? Najwyżej obudzisz się rano z myślą, że śnią ci się jakieś bzdury. A jeśli jednak to nie jest sen? Nie każę ci w to od razu uwierzyć, bo wiem, że to nie łatwe, ale chcę, żebyś dopuściła do swojej świadomości taką możliwość. - przerwał na chwilę, cofnął ręki i kucnął naprzeciwko Natalii spoglądając jej głęboko w oczy - Jeśli to jednak nie jest sen, to może warto by się dowiedzieć jak to się dzieje, że mnie słyszysz prawda? - kolejna pauza. Dziewczyna nie reagowała. Może to Mikołaj coś jej zrobił, może mu nie wierzyła, a może nadal była w szoku... W końcu mężczyzna wstał i powiedział:
-Jeśli chcesz wiedzieć więcej to dziś po kolacji przyjdź do pokoju numer 8. Powiedzmy... koło 9 wieczór. Czy mogę liczyć na twoją obecność?

Wciąż ten sam kojący głos wydobywający się z zamkniętych ust. Teraz wydawało jej się, że nie ma on nawet postaci dźwięku rozchodzącego się w powietrzu. Był to raczej impuls przemieszczający się wzdłuż ramienia Rotha by dotrzeć do jej ciała i umysłu.

Aleksander

- Oczywiście, nie musimy przecież dbać o konwenanse. - kobieta odrobinę mocniej ścisnęła jego dłoń i jakieś niesamowite przeczucie podpowiedziało mu, że się uśmiecha. Nie mógł tego zobaczyć a jednak był tego absolutnie pewien.

-Tak więc... reprezentuję stowarzyszenie zajmujące się organizacją konferencji z różnymi sławnymi osobami. Pan Orłowski skontaktował się z nami w sprawie takiego właśnie przedsięwzięcia. W związku z tym, że niedawno zakończył się Mundial, a w ośrodku przebywa wielu kibiców piłki nożnej, postanowiliśmy zaaranżować spotkanie z piłkarzami naszej reprezentacji. Dzięki naszym wysiłkom, a także nie ukrywajmy, dzięki determinacji i niewątpliwej... hojności pana Orlowskiego udało nam się to osiągnąć. Co prawda z oczywistych względów nie mogliśmy ściągnąć tutaj wszystkich, ale spodziewamy się co najmniej sześciu osób. Podejrzewam, że nazwiska: Bąk, Szymkowiak, Włodarczyk nie są ci obce, prawda? Tak więc, jeżeli jesteś zainteresowany to konferencja rozpocznie się około godziny 21 w pokoju numer 8 na parterze.

Kobieta mówiła z tak wielkim zaangażowaniem, iż można by przypuszczać, że cieszy się na myśl o spotkaniu bardziej niż osoby, dla których zostało ono zaaranżowane. Gdy wymieniała nazwiska kadrowiczów w jej głosie pojawiał się nieczęsto spotykany ton pasji. Chyba naprawdę kochała to co robiła i dawało jej to dużo satysfakcji.

Katarzyna

Wieczorną ciszę zakłóciło nagle ciche pukanie do drzwi. Kasia zdążyła tylko spojrzeć w ich kierunku lecz zanim otworzyła usta by cokolwiek powiedzieć drzwi uchyliły się delikatnie i ukazał się w nich niski, uśmiechnięty blondynek o jasnozielonych oczach. Wydawał się nieco młodszy od dziewczyny a w najlepszym przypadku mógł być jej rówieśnikiem. Pierwszym co przyszło jej do głowy było to, że nigdy wcześniej go tu nie widziała... "Czyżby ktoś nowy?" Zanim zdążyła sformułować w myślach kolejną wątpliwość jej gość, wciąż stojąc na progu zapytał:
- Nie przeszkadzam?
Jego wtargnięcie można by uznać za dość bezczelne. W końcu nie raczył poczekać na słowo "proszę" i najwyraźniej nie pomyślał o tym, że lokatorka mogła się w tym czasie np. przebierać. A mimo to jego uśmiech i te niesamowite, przeszywające swym spojrzeniem oczy sprawiały, że wzbudził w Katarzynie jakąś niewytłumaczalna sympatię i w żaden sposób nie potrafiła mieć do niego pretensji...

Kasia jest już przyzwyczajona, że jej prywatność jest ciągle naruszana. Właściwie nie wie do końca co znaczy słowo prywatność czy intymność. To luksus na który już chyba nigdy nie będzie potrafiła sobie pozwolić.
- Skoro już wszedłeś, powiedz czego ode mnie chcesz.
Martwiło ją to, że ten chłopak wzbudza jej zaufanie. To dla niej coś nowego. Pomimo swoich mieszanych uczuć postanowiła nie okazywać przybyszowi ani odrobiny sympatii, na razie z resztą sobie na to nie zasłużył.
Wtedy przypomniała sobie, że na kolanach cały czas ma blok, a w ręku trzyma ołówek. Nagłym ruchem zamknęła blok i wraz z ołówkiem wrzuciła go do szafki stojącej obok łóżka. Nikt nie będzie oglądał jej rysunków, nikt!

Chłopiec podszedł bliżej wciąż się uśmiechając, jednak tym razem wyraz jego twarzy nabrał nieco przepraszającego wyrazu. Czyżby zrozumiał swój błąd?
- Sorki, że tak wtargnąłem, ale... yyy... - jego pewność siebie zdawała się nieco topnieć gdy stanął w twarzą w twarz z bądź co bądź śliczną i najwyraźniej także starszą od siebie dziewczyną. - Bo słyszałem, że podobno rysujesz i... yyy... Bo wiesz, dzisiaj wieczorem są takie te... warsztaty rysunkowe, czy jakoś tak się to nazywało i ma przyjechać ten sławny rysownik... yyy... Jak on się nazywał... - chłopiec zaczął się drapać po czuprynie - - Henryk Sssss... yyy... kurcze, jeszcze przed chwilą pamiętałem... Henryk Sssss... Szafka? - mruknął bardziej do siebie niż do Kasi po czym drapanie po głowie zostało zastąpione przez szybkie, rytmiczne uderzanie się w czoło otwartą dłonią - No ten... co jego córka grała Nel... no wiesz o kogo chodzi
Przez chwilę wpatrywał się w jej oczy niczym zahipnotyzowany. Może czekał aż potwierdzi, że wie kogo młodzieniec ma na myśli, a może po prostu dotarł do momentu, w którym nie wiedział co powiedzieć. W końcu jednak odezwał się:
- Tak czy inaczej, jeśli jesteś zainteresowana to spotkanie rozpocznie się o 21 w ósemce na dole. Jeśli tylko masz ochotę, to znaczy yyy... byłoby miło gdybyś przyszła...
Chłopiec niby od niechcenia spojrzał na zegarek.
- O ku.. kurcze... muszę już lecieć. Ale przyjdziesz, tak?
Blondynek usiłował chyba zrobić minę a'la kot ze Shreka ale niezbyt mu się to udawało. Trzeba mu jednak przyznać, że starał się jak mógł najlepiej.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline