Kła wyraźnie rozbawiła ta prośba. Gdyby nie sytuacja, w jakiej się znajdowali, zapewne wybuchnąłby gromkim śmiechem i jeszcze kilka minut uważałby to za zabawne.
-Bohaterowie? Dobre! Nawet po tym, jak właśnie próbowano zrobić z Ciebie niewolnika zachowujesz służalczy ton. Miejże trochę kręgosłupa co? - Kot z lekkim zażenowaniem przyglądał się przedmówcy. - Niemniej odpowiedź na Twoją prośbę... Nie. Nie po to zakradamy się tu po cichu i staramy się korzystać z zaskoczenia, żeby stracić tą nikłą przewagę, bawiąc się w opiekunki. Macie dwa wyjścia. - zamilkł na chwilę, by upewnić się, że uważnie słuchają - Zamykamy Was znowu i czekacie, aż skończymy to, co mamy tu do zrobienia, a wracając zabierzemy Was ze sobą, albo wychodzicie sami. Możemy zabrać Was do komina, którym się tu dostaliśmy i z resztą radzicie sobie sami. Która opcja bardziej pasuje?