Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-01-2019, 20:06   #124
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Dorothy, mając za sobą lata praktyki w postaci setek studenckich imprez, ujęła zręcznie hot dogi i kubki i skierowała swoje kroki w kierunku posterunku zajmowanego przez Ellisona.
- Jedzenie! - zawołała uprzejmym tonem Dot, niczym dostarczyciel pizzy z reklamy portalu internetowego.
- Kfc?? - zażartował “Zapałka” - Wow, szybko się uwinęliście.
- Baker szybko się uwinął - powiedziała zgodnie z prawdą podając najemnikowi jego imprezowy przydział .- Co ty widzisz w tych ciemnościach w ogóle?
- Jak trzeba, to wszystko - uśmiechnął się do niej najemnik, wskazując na… noktowizor, po czym odebrał co przyniosła Dorothy i zaczął jeść.
- Mogę? - Dot ruchem głowy wskazała na noktowizor. - Nigdy czymś takim nie bawiłam się.
- No jasne - przytaknął “Zapałka”.
Lie odstawiła w bezpieczne miejsce porcję dla drugiego najemnika, założyła “zabawkę “ na głowy i rozejrzała się po okolicy. Najpierw w kierunku mroku przed nimi, a później w przeciwnym kierunku… i w mroku nie wiedziała nic a nic, za przy ogniskach jak najbardziej, a wyglądało to, jakby w sumie patrzyła przez lornetkę choć w szarawych kolorach.
- Ja tam w ciemnościach nic nie widzę - Ruda odwróciła głowę do najemnika cały czas będąc w noktowizorze na głowie.
- Bo trzeba włączyć - zaśmiał się Kurt, po czym coś tam nacisnął, i Dorothy widziała już w mroku wszystko ze szczegółami, choć na zielono -Ale teraz nie spoglądaj w stronę ognisk, bo zabolą oczy - Dodał najemnik.
Kobieta przez chwilę podziwiała okolicę, zgodnie z radą omijając obóz i ogniska.
- Fajna zabawka - powiedziała oddając sprzęt właścicielowi.- Muszę sobie coś takiego kupić. - uśmiechnęła się do niego.
- Tanie nie są… Kurt pokiwał głową.
- Domyślam się - Dot wzięła drugiego hot doga i kubek ponownie w dłonie.
- Tak z ciekawości... - spojrzała prosto w oczy mężczyzny. - Dlaczego skłamałeś Bakerowi?
- Eeee… w czym? - Zdziwił się najemnik.
- Że nic nie widziałeś w jeepie.
- Bo Honzo jest wkurwiający - Odparł “Zapałka” z uśmiechem.
- Aha- Pani Lie była lekko zdziwiona odpowiedzią jaką uzyskała. Ale nie drążyła dalej tematu.
- To miłej zabawy na posterunku - życzenia były całkiem szczere.
- Dzięki. I dzięki za jedzenie - Powiedział najemnik.
-Nie ma za co. - Dot jeszcze raz uśmiechnęła się do Kurta i ruszyła w stronę drugiego posterunku.

….

- Twój przydział. - Dot wyciągnęła ręce, z hot dogiem w jednej i kubkiem w drugiej, w stronę Hawajczyka. Kaai z kolei wziął hotdoga i kubek, powąchał jego zawartość, po czym się… skrzywił.
- Dzięki, ale nie pijam alkoholu - powiedział do Dorothy i oddał jej naczynie z whisky, samemu popijając z manierki w trakcie jedzenia. Gdy zaś uporał się w ledwie 20 sekund z jedzeniem…
- To opowiadaj, jak tam imprezka? Nie wszystko stąd słychać - Wyciągnął do niej dłoń, by... weszła do jeepa?
Dorothy skorzystała z “pomocnej dłoni “. Musiała jednak najpierw nieco rozpiąć zamek w spódnicy, inaczej nie byłaby w stanie tak wysoko podnieś nogi.
Usiadła koło najemnika przytrzymując wolną ręką spódnicę by ta dobrze ułożyła się . Poczęstowała się zawartością kubka, wszak szkoda było, żeby whisky zmarnowała się.
- Honzo usiłuje bajerować Kim, odarowując ją samorodkami z naszej dzisiejszej wyprawy. Sarah zrobiła wejście smoka, spóźniając się więcej niż jest to w dobrym tonie - obie te uwagi Dot wygłosiła z lekką ironią. - Ale kieckę ma niezłą.- tu zmienił się ton wypowiedzi.
- Zanim przyszła Sarah, Baker na prośbę większości, wystosował specjalnie zaproszenie dla Hany. Japonka przyszła, ale nie wygląda na specjalnie zainteresowaną integracją. Mimo, że Harry starał się jak mógł, by zachęcić ją do rozmowy. Gdy odzyskała swój plecak wróciła do namiotu. I później przyszła Sarah.- Rudowłosa zrelacjonowała pokrótce wydarzenia. A na koniec pociągnęła kolejny łyk z kubka.
- No nieźle, nieźle… to początek iście salonowy - Uśmiechnął się przelotnie Kaai - Mam tylko nadzieję, że z tego wszystkiego nie pojawią się jakieś nowe problemy, bo tych mamy już w naddatku.
- To znaczy?- Dot, przekręciwszy głowę mocno w bok, obdarzyła najemnika bacznym spojrzeniem.
- Och Dorothy, czy u ciebie musi być zawsze te “dlaczego”? Nie możesz po prostu przytaknąć i gotowe? - Wypalił niespodziewanie do niej Marcus, wpatrując się rudowłosej prosto w oczy.
- W tym cały mój urok - Powiedziała biorąc kolejny łyk whisky, jej oczy pozostały jednak na wysokości oczu rozmówcy.
- Coś w tym stylu -Powiedział nieco wymijająco najemnik -To o czym jeszcze porozmawiamy, oprócz o twoim uroku? - Gdzieś w kącikach jego ust czaiło się rozbawienie.
- Na przykład… dlaczego okłamałeś Bakera?- odstawiła kubek, wspierając się na obu rękach, przy okazji prostując i unosząc do góry głowę, tak by móc podziwiać rozgwieżdżone niebo.
- Zarówno twoje zachowanie, jak i Currana, nie było tak całkiem na miejscu, ale nie chciałem, żebyście mieli problemy, bo w sumie Honzo to palant - Odpowiedział Marcus, przyglądając się kobiecie, i odrobinę błądząc wzrokiem po jej ciele.
- To miłe - Dot wypuściła powietrze nosem uśmiechając się przy tym, przez co ten dźwięk stał się głośniejszy. - Dziękuję. - powiedziała szczerze nadal wpatrując się w gwiazdy.
- Nie ma za co. A teraz już wracaj do Petera, bo jeszcze się tu pofatyguje... - Powiedział dosyć dziwnym tonem Kaai.
Dorothy usiadła prosto. Przekręciła lekko tułów, tak by patrzeć prosto w twarz Marcusa. Szybkim ruchem musnęła wargi mężczyzny swoim wargami.
- Nie jestem niczyją własnością. - Powiedziała zupełnie spokojnie odsuwając się by następnie zsunać się na ziemię z auta. Niespodziewanie Kaai złapał ją za rękę, wciąż pozostając w jeepie. Po chwili puścił.
- Nie to miałem na myśli. Przepraszam - Powiedział wyjątkowo cicho.
- Jesteś na warcie - Dot jedną ręką wskazała na ciemność przed nimi. - Wytłumaczyć możesz próbować po. Pa, Marcus - dodała równie cicho. I odeszła spokojnym krokiem w stronę ognisk.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline