Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2019, 14:32   #339
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Płock. Dawny dom Helmuta Dohna. Tymczasowa kwatera Inkwizycji.

Dochodził poranek gdy w końcu dotarli do kwatery Dohna. Teraz ich kwatery.

Francisca zajęła się organizacją pomieszczeń. Okazało się, że kupiec dysponował małą fortuną. Posiadał aż sześć pokojów sypialnych, dwie kuchnie, własna łaznię i spiżarnię pełną żywności o zaskakująco wysokiej jakości. Znalazło się też nieco dobrego wina. Cóż, pozostawało im zatrudnić służbę i mogli mieć tu bardzo dobry urząd. Główna izba była przygotowana do rozmów o interesach. Poza krzesłami na których można było usiąść był tam też spory stół jadalny, który robi ł nieporównywalnie lepsze wrażenie niż drewniany blat w ich aktualnym kapitularzu. Poza stołem było też rozłożyste biurko z wygodnym fotelem przy którym można było przyjmować petentów. Dom z kamienia otoczony drewnianymi budynkami wyglądał dość dostojnie, żeby nosić miano nowej siedziby Inkwizycji Płockiej. I miał im przypaść wyjątkowo niskim kosztem.

W sypialni kupca Franka znalazła zdobiony klucz. A pod biurkiem była klapa chroniąca schowek z gotówką. Wewnątrz była sakiewka z pięćdziesięcioma dwoma srebrnikami i jedną złotą monetą. Oszczędności życia. Monety były bite w różnych częściach świata. Tej złotej nie rozpoznawała, ale coś jej podpowiadało, że mogła pochodzić z terenów Cesarstwa Wschodniorzymskiego.

Mieli więc również fundusze, które nagle zyskały wymiar realnej gotówki, a nie odległych wpływów rodziny Reznov. Co więcej były one teraz w rękach Francisci i to ona miała zdecydować, czy zostaną przeznaczone na tak zwana pulę wspólną, czy może staną się formą rekompensaty dla jej okaleczonego męża.

Anna nie miała tak przyjemnych doświadczeń. Powrót do Dohna był formalnością. Nawet nie przekroczyła progu budynku. Od razu ruszyła dalej do klasztoru Dominikanów. Fyodor kazał Tryplowi iść z młodą zakonnicą. Jednak nie mogli zapominać, że są na terenie kontrolowanym przez wrogie istoty. Poznał już Annę na tyle, żeby wiedzieć, że przekonywanie jej do poczekania ze spacerem do rana nie miało najmniejszego sensu.

U Dominikanów okazało się, że nic nie jest takie łatwe. Fakt bycia kobietą bardzo utrudniał. Najpierw brat furtian odmawiał jej wejścia na teren klasztoru. Był ewidentnie nadgorliwy, lub chciał pokazać swoją władzę nad kobieta inkwizytorką. A gdy nie było w pobliżu Fyodora, to wszyscy w koło zaczęli zadzierać swe brody. Przecież była ledwie zakonnicą.

Jednak w końcu udało jej się wejść. W infirmarzu nie było jej dane porozmawiać z Gergem. Spał. Podobno nie mógł wytrzymać z bólu, dlatego podano mu wywar z maku z mlekiem. Spał więc nieludzkim snem. Postanowiła obejrzeć ranę. Wymieniono usztywnienie, ale założono je krzywo. Cóż mogła się spodziewać po wiejskich pachołkach, którzy po przekroczeniu bram klasztornych zostali przyuczeni do zszywania ran? Czuła złość na siebie. Na to, że zajmowała się jakimśtam wampirem zamiast być tu przy nim. Przy jej Gerge.

Natychmiast zażądała przeniesienia obu inkwizytorów do miejskiego szpitala, gdzie po pierwsze miała dużo łatwiejszy wstęp, po drugie poza cyrulikiem miała tam bardzo dobre układy wśród zakonnic sprawujących opiekę nad chorymi. Podobne żądanie wysunęła w stronę Waltera. Stary paladyn ledwie był w stanie opierać się na rękach. Poprawiła opatrunki, przed czym pomocnik medyka chciał ja powstrzymać. Jednak Trypl uśmiechnął się do niego prezentując swoje kilka pozostałych zębów i poklepał delikatnie pałką otwartą lewą dłoń. Pomocnik medyka zniknął z Infirmarza i nie pojawił się do świtu. Gdy Anna wracała na naradę Inkwizycji Gerge nadal spał odurzony narkotykiem, a zakonnicy zobowiązali się przenieść obu rannych do szpitala do południa.

Fyodor czuł się odpowiedzialny za wampira. Jakież było jego zdziwienie gdy w piwnicy powitały ich zwłoki ghula i jakiś zakapiorów skąpane we krwi. Czerwony brat z przestrachem zerkał na pobitą istotę. Tak duża koncentracja krwii mogła wyrwać go z letargu. Mógł rzucić się na nich i zaatakować.

Jednak nic takiego nie miało miejsca. Być może słusznie podejrzewał, że krew rudowłosych kobiet jest tym, co musiał otrzymywać wampir? Na szyję Guzego założono stalową obrożę, którą zamknięto kluczem, jaki wcześniej znalazł sprawdzając dom Dohna. Nie miał kajdan na ręce i nogi, dlatego Guze pozostał spętany sznurem. Gniewosz wyposażony w nieco drobnych miał udać się do kowala po dodatkowe łańcuchy. Jak słusznie zauważył, kowal nadal spał, wiec obaj mężczyźni ze Sroką zostali oddelegowani do prac siłowych. Najpierw wynosili z piwnicy niepotrzebne stojaki na wino. Potem wino. Później udało im się znaleźć małe biurko w jednej z sypialni, które we dwóch znieśli do piwnicy. Fyodor zasiadł na wygodnym krześle. Wlał do kielicha wino. Rozłożył pergamin. Otworzył rytualną księgę. Poprawił ułożenie świec. Sprawdził pozostałości krwi po wyniesionych zwłokach, aż w końcu uspokojony stanem rzeczy w swoim otoczeniu zasiadł za biurkiem. Zerkanie na nieprzytomnego wampira jakoś tak go uspokajało. Wiedział, że siedzibę Inkwizycji należało zabezpieczyć, toteż przystąpił do spisywania swoich spostrzeżeń. Teraz, gdy utrzymywało się na nim błogosławieństwo Pańskie kojarzył wiele rzeczy, które wcześniej były niezrozumiałe. Szybko zaadoptował fragmenty modlitwy Pańskiej. I nawet nie zorientował się, jak szybko minął mu czas do świtu. Trypl zapraszał Czerwonego Brata na spotkanie, które przygotowano.

Wtorek. 2 sierpnia 1250r.

“[...]cały łup zabierzesz i będziesz korzystał z łupu twoich wrogów , których ci dał Pan , Bóg twój.”
Księga Powtórzonego Prawa, rozdział 20, wers 14.


Stół w salonie był suto zastawiony wędlinami wyjętymi ze spiżarni. Nie mieli kucharza, dlatego też na śniadanie wybrano tylko to, co można było zjeść nie poddając tego dalszej obróbce. Jednak i tak przeciętnemu mieszkańcowi Płocka takie śniadanie wydałoby się ucztą. Gerge, ani Walter nie mogli dołączyć. Trypl, Sroka i Gniewosz zaraz po przygotowaniu stołu zmyli się, wiedząc, że Inkwizytorzy i tak nie zjedzą wszystkiego, a im przypadnie w udziale “sprzątanie”. Siedzieli zatem w trójkę. W swej nowej kwaterze, której przejęcie musieli uzasadnić przed biskupem i kasztelanem. Z sakwą skrywaną przez Franciscę. Z wampirem skutym w piwnicy. Z bardzo dobrym winem rozlanym do kielichów.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 17-01-2019 o 20:41.
Mi Raaz jest offline