Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2019, 23:03   #318
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Świat się zmienił, nie w takim stopniu jak oczekiwał Denis. Nowe porządki tylko pozornie rozwiązały konflikty. Były zasłoną maskującą prawdziwe oblicza i motywy frakcji, które zeszły do podziemia. Sprawiedliwość dosięgła jedynie Kamienny Herb, a zasługiwało na nią większość szlacheckich rodów, które zyskały na osłabieniu jubilerów. Los zarażonych nadal nie uległ poprawie. Wysiłki lurkera niewiele pomogły i ulżyły w cierpieniu nielicznym. Gdyby szlachta , kupcy oraz przedstawiciele władzy z poszczególnych zon, zamiast zbroić się przeznaczyli chociaż część budżetu na altruistyczną pomoc, objęłaby ona znacznie więcej, niż kilkanaście wysp. Świat polityki zniechęcał go i poławiacz z ulgą poświęcił się swojej pasji. Gdzieś za plecami towarzyszył mu stale cień Black Cross, lecz zdążył już do tego przywyknąć. Czasem zastanawiał się, czy lepszą alternatywą nie byłoby ponowne zatopienie świata Oriona przez przedwieczne istoty? Może ci, co znaleźliby ocalenie stworzyliby podwaliny pod coś lepszego? Po namyśle zaczynał szczerze w to wątpić, zdawało się, iż ludzkość miała chyba wpisany błąd w swoje geny. Niezależnie od epoki prowadziło to do katastrofy.

Dreszcz emocji podczas nurkowania na Orhan, na powrót obudził w lurkerze pokłady fascynacji swoją profesją. Nie wyobrażał sobie, że mógłby wykonywać w życiu coś innego. Gra światła na powierzchni wody, a później lśnienie nad głębią, w którą się zanurzał. Uczucie znane tylko odkrywcom, badaczom, pionierom i podróżnikom. Lecz górskie szczyty i przestworza nie dostarczały tyle wrażeń, co zejścia w tajemniczy, podwodny świat, gdzie dawne mity przeplatały się z zawsze aktualnym zagrożeniem.

- Wszystkie odczyty w normie, nawet chyba lepiej, niż się spodziewałem. - powiedział do Malfoya i konstruktu, którzy zostali na pokładzie. Dwaj ludzie i robot, powiązani silniej, niż niejedna rodzina. Artefakty wydobywali wspólnie, dyskutowali o nich przejęci, a sonda z buczeniem, krążyła i starała się pochwycić je w swoje szczypce. Na K"tsi wyprodukowano juz podobno moduł mowy. Denis nie mógł sie doczekać chwili, gdy metaliczny Yarvis otrzyma umiejętność, dzięki której wejdą na kolejny etap wzajemnej komunikacji.
- Tutaj nic nie ma... - rzekł głośno do siebie, kiedy krążył po podwodnym wzgórzu usianym, różnej wielkości kamieniami. - Czekajcie... to chyba... jakiś kopiec... Wspomnienia z Quard uderzyły go, kiedy zagłębił się w szczelinę. Miał wrażenie, że jest u progu niezwykłej zagadki. Nie spotkał się wcześniej z takimi formami podwodnych budowli. Wyglądało na to, że wydrążono je w skale. Jak dawno? Nie śmiał nawet przypuszczać... Zyskawszy nadnaturalną siłę Arcon był trudny do powstrzymania, zwłaszcza kiedy napędzał go nieposkromiony apetyt na odkrycia. Wybił dziurę, dzięki której dostał się na kolejny poziom. Tętno rosło, mimo implantu, który zazwyczaj hamował pewne procesy. Pomyślał o wyspie zarażonych i tamtejszej jaskini. Wspomnienie zatopionej świątyni również odżyło, znacznie podnosząc ciśnienie.

- Tu jest sucho... - wyjąkał szczerze przejęty do nadajnika. Patrząc na jaskinię i fosforyzujące w niej stalaktyty.
Naturalnie skierował się ku najbliższemu tunelowi. Mijał sarkofagi, miejsca rytualnego pochówku. Dotarł do pomieszczenia, które choć niewielkie, emanowało nienazwaną energią i trudnym do zrozumienia przez umysł majestatem. Instynktownie wyczuwał, co jest tego przyczyną. Podchodząc do tablicy, musnął promieniem światła bezdenną otchłań.

Z namaszczeniem oczyścił płytę i zmurszałą tablicę. Przeczytał litery, które początkowo rozmazywały się i tańczyły na zgniłozielonym tle.
Malfoy, przy asyście sondy wywoływał go, lecz na próżno. Potomek Renauda i kilku pokoleń Arconów stanął przed zagadką, której żaden z jego protoplastów nie ujrzał nawet we snach.

Czas przestał się liczyć, świat przestał się liczyć, on przestał się liczyć. Umysł i wiara ścierające się w nim przez wszystkie lata... Czy podła rzeczywistość jest lepsza od iluzji i wiary? Czy Jacob miał rację? Czy kapłan w Rigel? Arcon miał przy sobie fragment rozbitego kryształu dilithium z wyspy Eliasza. Ścisnął go silnie w dłoni, po dłuższej chwili dopiero czując lepkie ciepło...

Postąpił krok ku otchłani. Nie wiedział, czy wróci z niej człowiekiem, czy będzie bliższy bogom...
 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 17-01-2019 o 23:54.
Deszatie jest offline