Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2019, 12:09   #340
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
“Znajduj radość w żonie młodości. Przemiła to łania i wdzięczna kozica, jej piersią upajaj się zawsze, w miłości jej stale czuj rozkosz! Po cóż, mój synu, upajać się obcą i obejmować piersi nieznanej?”

Księga Przysłów, rozdział 5, wersety 18 do 20

Brok


Poranek przebiegł bardzo szybko. Witold wprowadził Eberharda i Bogumysła w szczegóły “sprawy”. Oczywiście młodzi musieli się wyspowiadać. Świebora przed Bogiem szczerze wyznała grzechy. Bolemir za to jak typowy rogacz o niczym nie wiedzący był wolny od grzechu cudzołóstwa.

Msza ślubna odbyła się kilka chwil po wschodzie słońca. Bogumysł pozwolił sobie w kilku słowach podkreślić jak ważna jest wierność małżonków, bo tam gdzie cudzołóstwo i żądza, tam demony chętnie przybywają. A, że pewne doświadczenie w kwestii demonów wszyscy mieszkańcy Broku już zdobyli, toteż kazanie trafiło na podatny grunt.

Od rodziny Witolda otrzymali wóz drabiniasty, na którym miejsce znalazła Klara, opiekun zakonnicy i Eberhard. Na wozie leżał również Laskowski, który nie mogąc chodzić stał się ciężarem dla drużyny. Również niedoszła czarownica znalazła swoje miejsce na końcu wozu. Profilaktycznie związana. Hugin jechał konno na czele pochodu obok Bogumysła. Ten drugi świecił przykładem dla wojów.

O poranku mieli ostrą wymianę zdań z Eberhardem. Jeden z Czerwonych Braci chciał natychmiast ruszać, drugi uważał, że świątynie trzeba sprawdzić, gdyż żołnierze tego potrzebują. Droga z Broku prowadziła całkiem niedaleko świątyni, więc mieli okazję wrócić do tej rozmowy.

Korowód wyruszał gdy słońce na wschodzie było już nad koronami drzew. O żadnej uczcie weselniej nie było mowy w czasie szalejącego głodu.

Na skraju lasu korowód natknął się na ciemnowłosego mężczyznę. Był ubrany jak woj. Miał przy pasie krótki miecz, a więc broń szlachetną. Ale jego koń był chudy i zabiedzony. Właśnie zwinął obóz i zbierał drewniane miski z krzaków na granicy lasu.

- Cożeś za jeden i czego sam pod lasem siedzisz? - zapytał pełen ogłady Bolesław Nieszyjka.
- Imię me Dobromir - rzekł czarnowłosy. - I nie siedzę, jeno w drogę ruszam. Jako i wy. Do Płocka jedziecie może? Bo i mnie tam droga. Tedy może mógłbym dołączyć, w podróży razem raźniej.

Klara czuła od niego wyraźnie woń lasu. Dobromir był w jej mniemaniu również młodzieńcem wielce zaradnym, gdyż zapach jaki wokół niego się roztaczał świadczył, iż z łaźni korzystał nie dalej jak tydzień temu. Co wyróżniało go na tle ich świty.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest teraz online