Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-01-2019, 12:36   #128
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Na nocny spacer Peter zabrał nie tylko broń, ale i parę drobiazgów. Skoro był zaproszony na noc, to wypadało się odświeżyć, a nie wpadać w gości jak chłop prosto z chlewa.
A poza tym miał zamiar przemyśleć kilka spraw...
Wyspa. "Hyperion". Dot. Hana. Chińczycy.
A i wcześniejsze wspomnienia się pojawiły.
Nikaragua. Kostaryka. Peru. Amazonia. Kuwejt. Afganistan.
A potem był przeklęty helikopter, który nagle 'zapomniał' jak się lata...

Gestem ręki odpędził natrętne myśli. Niektóre słowa nasuwały wspomnienia, z którymi nie chciano (lub nie warto było) się dzielić i Peter nie dziwił się, że Honzo wolał milczeć. On też o niektórych przeżyciach nie wspomniał, nawet w raportach. A do niektórych warto było wrócić z dala od innych.
Minął posterunek i skierował się w stronę rzeczki. Nie sądził, by jakiś inny miłośnik nocnych wędrówek miał zamiar wybrać się w to akurat miejsce… i mocno się zdziwił, gdy po paru chwilach do jego uszu dotarły kobiece śmiechy połączone z pluskiem wody.
Nie wierzył ani w syreny, ani też w nimfy wodne. Ciekawość jednak, nieodłączna cecha większości ludzi, skłoniła go do sprawdzenia, któż w taki przyjemny sposób spędza czas... skąpiąc innym udziału w takich przyjemnościach.
Słabe światło księżyca wystarczało co prawda, by nie wpadać na pnie drzew czy plątać się w zaroślach, ale żeby móc się bezpieczniej (i ciszej) poruszać włączył noktowizor... i po kilkunastu metrach wśród dziczy, oczom Currana wzmacnianych wizją urządzenia ukazały się wesoło pluskające w rzeczce, trzy nagie kobietki: Dorothy, “T”, Kim…
Wszystkie trzy warte były grzechu. Przyłączenie się do nich byłoby marzeniem każdego mężczyzny (no, każdego w miarę normalnego), lecz sądząc po miejscu, jakie sobie wybrały trzy panny, w sferze ich marzeń trudno byłoby dopatrzyć się wizji "tego czwartego", który zakłóciłby idealną równowagę. Wszak to jest doskonałe, co potrójne... czy jakoś tak. Dla czwartego raczej nie było tu miejsca i Peter wolał nawet nie myśleć, co by się stało, gdyby spróbował wtrącić się do tej zabawy.
Nie uśmiechało mu się również zostać przyłapanym na podziwianiu tych igraszek (usłyszałby pewnie kilka niemiłych słów... a krytyka nie ograniczyłaby się z pewnością tylko do słów). Z drugiej strony - był 'cieniem' Dot, więc pilnowanie jej należało do jego obowiązków. Oderwał więc na moment wzrok od baraszkującej w wodzie trójki, by rozejrzeć się dokoła i sprawdzić, czy pannom wodnym nie zagraża inne niebezpieczeństwo niż wzrok jednego z członków ekspedycji. "T" zapewne dałaby sobie radę, ale Kim była bezcenna dla ekspedycji, a Dot... Miała różne wady, ale kto by mu umilał noce i dnie?
Uśmiechnął się lekko. Były, prawdę mówiąc, ważniejsze powody.

Dokoła była cisza i spokój, zakłócane pluskiem wody i piskami dziewczyn, nic więc dziwnego, że Peter powrócił do obserwacji szalejących, polewających się wodą dziewczyn. Widok wart był nie tylko obserwacji, ale i uwiecznienia. Peter co prawda malarzem nie był, ale w dwudziestym pierwszym wieku nie trzeba było mieć zdolności plastycznych, by coś uwiecznić. Poza tym noktowizor miał funkcję nagrywania, a Peter nie potrafił oprzeć się pokusie. Nie da się ukryć - nawet z nią nie walczył.
Nagrał więc i wodne starcie, i scenę, jak "T" skacze szczupakiem na pozostałą dwójkę, a potem plątanina głów, rąk i nóg idzie pod wodę. Jako że na karcie pamięci miejsca było pod dostatkiem - nie przerywał nagrywania.
Gdy w końcu Dot zasugerowała, że powinny wracać, zanim ktoś zacznie ich szukać, Peter zaczął się przygotowywać do wycofania się. Przyjemności były przyjemne pod warunkiem, że dobrze się kończyły, a Peter wolał znaleźć się daleko, zanim "T" chwyci za broń.
Poczekał, aż dziewczyny znajdą się na brzegu i zaczną się ubierać, potem cofnął się o kilkanaście metrów, po czym zniknął wśród drzew, trzymając się na granicy zasięgu noktowizora.

Dopilnował, by wszystkie panie bezpiecznie znalazły się na terenie obozu, a potem jeszcze przez kilka długich chwil rozkoszował samotnością na łonie natury. Wrócił też nad rzeczkę, by zmyć z siebie trudy dzisiejszego dnia.
Gdy wreszcie wrócił 'do swoich' okazało się, że wszystkie trzy panie zaszyły się w vip'owskim namiocie Dorothy, gdzie bawiły się najlepsze..
A impreza.......?
Impreza umarła. Bez kobiet, bez whisky, nie miała najmniejszych nawet szans na przetrwanie.
Peter nie rozpaczał z tego powodu. Schował większość rzeczy do namiotu, kartę z noktowizora zastąpił inną, czystą, zaś tę nagraną schował wśród swoich rzeczy. A potem rozsiadł się w jeepie, czekając aż panie się rozejdą... A raczej czy się rozejdą.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 19-01-2019 o 13:48.
Kerm jest offline