Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2019, 00:45   #337
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Jakimś cudem Galeb trzymał nerwy na wodzy, jednak często spoglądał na Detlefa spojrzeniem z kategorii "a nie mówiłem?".
Czuł wściekłość na Leo że ich okłamała, na siebie samego i Detlefa, że dali się namówić na powrót i na całą resztę że ostatecznie nie byli w stanie sami nic zrobić. Nic!
Tylko wieść o udanym zwiadzie Berta trochę Runiarza ukoiła, ale opieszałość Gustava zaprzepaściła szansę na zadanie wrogowi ciosu w jego najwyższe dowództwo!

Kurwa, czy ci debile, nie byli w stanie nawet zaplanować czegoś takiego jak zabójstwo wrogiego oficera?!
Nie wiedzieli że się to robi wchodząc po cichu, zabijając i wychodząc po cichu, bez wykrycia?
Znajdując nad ranem martwego oficera nikt by nie leciał z pościgiem za zabójcą, który pewnie zdążył już odjechać w siną dal.

Gdyby nie to że potrzebowali żywności Galeb z miejsca by rzucił wszystko i poszedł sam w dalszą drogą. Jego wściekłość była tak wielka, że nawet wyrzut sumienia pod tytułem "zrobiłeś coś hańbiącego" jakoś tak zaczął maleć i maleć i maleć. Jedynie chyba obecność Detlefa powstrzymała go od chwycenia za kuszę i odstrzelenia kogoś.

Ostatecznie Runiarz spędził wieczór na rąbaniu drewna z jednej z piwnic (ktoś sobie całkiem obszerną wykopał pod chałupą), aby nie niosło się po okolicy. Potrzebował tego żeby nie rozwalić komuś łba.

***

Następny dzień wstał i po szybkim śniadaniu Galeb zaczął zbierać się do drogi. Widząc jednak, że grupa znów nie może się jakoś zebrać, zazgrzytał zębami i warknął.

- Krótka piłka, człeczyny. Mając karawanę idziemy lądem. Minęło już ich osiem, na dotarcie na miejsce jest trzydzieści. Mój czcigodny, połamany pradziad szybciej zapierdala niż ta wyprawa, a posłaniec wyraził się jasno - nie zdążycie, nie macie po co wracać.

- Przed Lauben zatrzymujemy się, robimy zwiad i w zależności jaki jest status miejscowości tak wchodzimy. Zwiadem zajmie się gaar... - to słowo rzucił z nieskrywaną pogardą - i Truskawa. Pierwszy jak przystało na zawodowego kłamce w razie czego się wykręci, a Bert w razie kłopotów może się wymknąć i dać nam znać. Mało granicznych - wyżynamy. Dużo granicznych - omijamy. Ważniak - mordujemy cichcem i mijamy lub wyżynamy resztę. Imperium - kupujemy zapasy, handlujemy, idziemy dalej. Dowiadujemy się też co z następnymi wiochami na drodze przemarszu.

- Rzekę przekraczamy w Kelgardzie albo Martinsbuchu, zależy od sytuacji. Tam też kupujemy większe zapasy, bo następny przystanek będzie w Rotenbach.

- Ma ktoś jakieś, kurwa, pytania?
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 20-01-2019 o 00:50.
Stalowy jest offline