Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2019, 14:55   #12
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Żywione przezeń skrycie obawy, lada moment potwierdziły się. To nie będzie łatwe zadanie. Łotrzyca miała swój plan lub ściśle realizowała polecenia tajemniczych mocodawców. Kiedy ktoś pragnął zniknąć w Imperium miał na to duże szanse, zwłaszcza jeśli mógł liczyć na czyjąś pomocną dłoń. Pierwsze tropy okazały się fiaskiem i uświadomiły trudność podjętej misji. Wolken nie należał jednak do tych, co łatwo się zniechęcają. Nawet przeciwnie, nigdy nie rezygnował i to w przeszłości zapewniło mu pozycję w jego profesji. Przez chwilę pomyślał o swoich zabitych kompanach. Ich zła sława sięgała daleko, nie tylko w granicach Ostlandu, ale i ościennych prowincjach. Wzbudzali postrach, sporo mieszkańców musiało odetchnąć z ulgą po ich zniknięciu... Od tego czasu bardzo się zmienił, nie tylko fizycznie. Wiedział, że ludzka pamięć o krzywdach jest długa, niczym tatuaż nie można jej zetrzeć. Nie chciał spotkać tych, których rodziny zostały okaleczone przez dawną bandycką działalność. Przeczuwał, że nie będzie miał na to wpływu...

Pogoda sprzyjała ponurym myślom i pochmurnemu nastrojowi. Nie należał do przesądnych, lecz wielu mogło odczytać ją jako złą wróżbę... Najemnik zmuszony był chwycić wierzchowca za uzdę i prowadzić w zaskakująco gęstej, mlecznej otulinie. Zamykał ich pochód, zarysy wozu były ledwie widoczne, kiedy mozolnie poruszali się leśnymi duktami. Wolken obawiał się bardziej ludzi, niż upiorów, czy inszych widziadeł. Wiedział, do czego są zdolni, a żaden potwór tudzież zjawa nie przewyższała ludzkiej skłonności do bestialstwa. Mimo to odczuł czyjąś nieopisaną obecność, większe wyczulenie na te zjawisko tłumaczył sobie pobytem w religijnym miejscu - klasztorze św. Margarity. Dochodziły do niego strzępy rozmów z bryczki. Niektórzy wyraźnie dodawali sobie otuchy i nie był nadto tym zdziwiony. Miejskie życie różniło się od niedogodności szlaku. On sam należał do obu światów, a samotność oswoił na tyle, aby czuć się dobrze kiedy mu towarzyszyła.

Hergig... zdusił w sobie wspomnienia, ale nie mógł uciec od porównania wyprawy do pokutnej drogi. Bywał tu i pragnął wymazać z pamięci obrazy krwi. Symbolicznie przekroczył bramę - niemego świadka batalii i pożogi. Pomnik wykuty z ludzkiej chęci władzy i pożądliwości. Symbol zdrady, waśni, jeszcze wibrujący szczękiem oręża... W mieście nie było czasu na odpoczynek. Odwiedził kilka karczem o gorszej reputacji, lecz nie przyniosło to wymiernych korzyści, nad zubożenie jego skromnej sakiewki. Ludzie żyli codziennymi sprawami, nie zaprzątając sobie głowy problemami innych. Nadto jego wygląd nie zjednywał zaufania u postronnych. Większa część dawnych znajomych zapadła się pod ziemię, sam zaś nie miał ochoty odświeżać pewnych relacji. Wrócił do wozu i przybytku, w którym zatrzymała się ich drużyna.
- Trudno mi się nie zgodzić... - rzekł w odpowiedzi na słowa kobiety, jakby z wysiłkiem cedząc poszczególne wyrazy. - Nasza uciekinierka jest sprytniejsza, niż przypuszczamy. To nie może być zwykła szabrowniczka, jestem przekonany, że ma wsparcie u kogoś.. znaczniejszego... - powiódł wzrokiem po twarzach obecnych. - Zbliża się Noc Tajemnic... Zawsze towarzyszą temu niepokojące zjawiska, ludzie są bardziej bojaźliwi i łatwiej wlać w ich serca zwątpienie, to wyborny czas na atak.. Talabheim w obecnej sytuacji jest równie ważne, jak stolica. Jeśli ma się coś wydarzyć... - w powietrzu zawisła jakaś niema groźba. - Zalecam dalszą podróż południowym szlakiem, lecz nie ja tu decyduję... są godniejsi. - zamilkł skłoniwszy się lekko ku kapłanowi i szlachcicowi.
 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 20-01-2019 o 17:51.
Deszatie jest offline