Spotkanie z khazadami zdumiało Gustawa. Myślał, że się obrażą i pójdą wykonać misję po swojemu, ale nie. wrócili i chcieli dalej współpracować.
Gustaw chciał przedstawić plan jaki chciał zaproponować, ale ubiegł go zabandażowany Galeb.
- Lądem idziemy. Nie wchodzimy w starcie z granicznymi bo chcę was wszystkich w jednym kawałku. Rzadko się zgadzam z Galebem, ale ma racje.- Wyraził swoje zdanie i zarazem rozkaz.
-Teraz chwila przerwy i zbierzemy co nam potrzebne z tej wioski. Ruszymy by zdążyć przez nocą a Bert z Olegiem zwiad przeprowadzą. Loftus dasz znać kiedy będziesz gotowy.- Misja wreszcie miała plan. Może nie wszyscy się zgadzali, ale był sensowny.
- Leo. Jesteśmy za mało zgrani i nie ufni do siebie nawzajem. Nie przejdziemy zbyt daleko terenem Granicznych a o płynięciu barką zapomnij. Twój pomysł jest przedni, ale myślę, że trzeba go dopracować i to przy jakimś noclegu.- Odpowiedział akolitce.
- Deltlef.- Zwrócił się do khazada gdy ruszyli. Mówił dość cicho by nikt nie mógł się wtrącić.
- Namieszało się i to równo. To co się stało pod chatą jest moją porażką jako dowódcy jak i osoby. Kolejny raz naraziłem Was, ale zauważ, że żyjemy i ciągle brniemy do przodu. Chciałbym byśmy teraz więcej konsultowali razem planów a kwestie z krasnoludami pozostawiam Tobie i Galebowi. Wiem, że urazę do mnie masz i prędko, jeśli w ogóle ją zmażę. Jednak mam nadzieję, że dotrwamy do końca i wykonamy misję a z mojej strony będziesz spokojny i z czystym sumieniem.- Starał się udobruchać krasnoluda. Lubił go i czół, że go zawiódł. W sumie to i całą resztę.
- Bert. Jeśli tak wolisz to rób co do Ciebie należy. Jesteś oddziałowym kwatermistrzem to działaj by zdobyć żywność. Dawaj pomysły i propozycje. Ty znasz się na tych sprawach i ty pilnujesz zapasów.- Rzucił do niziołka.
- I przestańmy się obrażać nawzajem i drażnić. Stwórzmy grupę i działajmy jak na początku.- Dodał.