Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2019, 08:47   #84
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Nowy znajomy

- Mam tu się zatrzymać teraz? - Perka zwolniła jeszcze mocniej. Jej ciało wołało już o spełnienie napierając biodrami na palce Jagody.
- Mhmm… jak to rozegramy?- zapytała artystka nie zdając sobie sprawy z potrzeb kochanki. Tak była zaabsorbowana widokiem. I tym co on oznaczał.
- Nie wiem. - Zosia zatrzymała się na podjeździe i przyjrzała się domowi. Czy ktoś mógł być w środku? Jaką osobą był ten mag?
- Ja się trochę spietrałam. Może pójdziesz sama, chyba że no… wiesz.. jestem ci potrzebna. - mruknęła cicho Wilga.
- Mogę iść sama…. ale chyba założę spodnie, co? - Uśmiechnęła się do Jagody.
- A może jakąś spódniczkę.. zrobisz lepsze wrażenie.- zaproponowała Wilga i zaśmiała się. - Ciekawe jak wielkie zrobiłby oczy widząc cię w majtkach.
- Wiesz… mam na sobie koszulę. - Perka zaśmiała się cicho. - Nieco powinna zasłonić, więc mogę pójść tak.
- Nie róbmy tak… ta koszula wiele nie zasłania. - odparła zaczerwieniona ze wstydu artystka.
Perka zapięła pasy i odsunęła fotel by sięgnąć do tyłu po plecak i jakąś spódnicę.
- Jak sobie życzysz. - Grzebiąc ponad Duchem w bagażach wypinała się tuż obok WIlgi, prezentując swoją mokrą bieliznę całemu światu… a przynajmniej temu, który mógł spojrzeć przez przednią szybę Opla.
I sądząc po lekkim pisku opon, ktoś zobaczył… ktoś się zagapił. Ktoś omal nie wyrżnął w drzewo. Ale pojechał dalej cały i zdrowy.
W końcu udało się jej wydobyć dżinsową, powycieraną spódniczkę i wróciła na swoje miejsce by się w nią wbić.
- Jesteś pewna, że nie chcesz się ze mną wybrać? - Zerknęła na Jagodę unosząc biodra po to by wsunąć materiał na tyłek.
- Boję się. - wyjaśniła wstydliwie Wilga.
- No dobrze. - Perka wysiadła z auta i zajrzała jeszcze do środka. - Niebawem wracam. Pewnie nic z tego nie wyjdzie.
- Pewnie tak. - zgodziła się z nią Jagoda, być z może ze smutkiem… być może z ulgą.
Rudowłosa zaś skierowała się do kutej ze stali, stylizowanej na gotycką bramy i wcisnęła dzwonek.
- O co chodzi?- odezwał się po chwili męski głos z domofonu.
Perka uśmiechnęła się do urządzenia. Jak dobrze pójdzie nawet nie spotka się z tym magiem. Zerknęła na dom.
- Jeden z twoich znajomych chyba mnie obserwuje… jestem ciekawa o co może mu chodzić. - Odezwała się do domofonu radosnym głosem.
- Przepraszam.. nie bardzo rozumiem o czym pani mówi.- odpowiedział głos.
- Z przyjemnością wytłumaczę, ale wątpię by Pan chciał bym mówiła o tym na podjeździe. - Głos Perki nadal był nieco rozbawiony. - Mówię o cz..a..r...o.. - Zaczęła pomału literować ciekawa na ile Maga może zaniepokoić gadanie na ten temat przed jego domem.
Brama otworzyła się dopiero przy drugim “a”.
- Dojdzie pani sama do drzwi.- burknął mag.
- Och… nie wyjdzie Pan po mnie? - Zosia niemal prychnęła do domofonu, ale grzecznie ruszyła w stronę domu.
Gdy dotarła do drzwi, te się otworzyły i w oparach gęstego dość dymu, dostrzegła blodnyna… wyraźnie zaniedbanego blondyna, z luźnym krawatem smętnie zwisającym z szyi.
- Więc… niby który z moich znajomych zagląda pani do sypialni? - zapytał zmęczonym głosem mimowolnie przesuwając wzrokiem po zgrabnych nogach Perki.
- Gdybym to wiedziała to zapukałabym do niego. - Zosia skrzyżowała ręce na piersi zupełnie świadoma tego, że jej biust uniósł się i wychylił z nieco ze zbyt mocno rozpiętej koszuli.
- Więc skąd podejrzenie, że to ktoś z moich znajomych?- zapytał mag z trudem walcząc z pokusami jakie mu czarownica podsuwała niemal na tacy.
- Prędzej twój niż mój. - Perka pokazała magowi język. - Nie wiem. Może wymieniacie się takimi ciekawostkami jak kto kogo ostatnio podejrzał?
- Powiedz co takiego podejrzał.- westchnął czarownik odsuwając się lekko i wpuszczając Zosię do swojej samotni. Nawet bez korzystania ze swojego talentu poczuła ona ciężar przytłaczających ją spojrzeń. “Duchy” tu były z pewnością, choć żaden z tych bytów nie był niczym znanym rudowłosej… lub temu światu.
Zosia wkroczyła do środka i z ciekawości pozwoliła spojrzeniu odpłynąć do świata zmarłych.
- Podejrzewam, że obserwował mnie jak ujeżdżałam mojego kochanka w jego aucie. - Jej swobodny głos rozbrzmiał jakby z oddali gdy rozglądała się po pomieszczeniu.
Oczy… szepty.. dłonie.. pazury… języki smyrające ją po szyi i łonie. Stwory otaczały ją, szpetały, kusiły…by weszła głębiej i głębiej. Ich postacie były ulotne i trudne do pojmowania, muskularne z pewnością i gibkie i nieludzkie. Ich możliwości do sprawiania rozkoszy przekraczały ludzkie pojmowanie. Tak samo do sprawiania bólu. Obiecywały wiele.. potęgę i moc i spełnienie jej marzeń. Wystarczy, że…
Poczuła jak czyjaś dłoń zaciska się na nadgarstku, poczuła jak ten dotyk pali żywym ogniem sprawiając jej silny ból.
I sprowadzając do rzeczywistości.
- Nie rób tego… nigdy więcej… zrozumiałaś?- rzekł trzymający ją za nadgarstek mężczyzna. - A co do twoich słów. Cóż… wątpię, by któryś z moich kolegów zadał sobie tyle trudu, by wyczarować widok czegoś, co za niedużą opłatą może obejrzeć na wideo lub w internecie.
Perka wyrwała swoją rękę.
- A jednak tam był. Czułam jego obecność. Tak jak odwiedziło mnie widmo… obiecujące… dziwne rzeczy. To nie nasza magia.. A ty… - Perka rozejrzała się po pomieszczeniu, teraz już normalnie. - Masz dziwne towarzystwo.
- To nie towarzystwo. To służba. A czasem niewolnicy lub więźniowie.- odparł mag ruszając w głąb domu.- Łakną takich jak ty. Obdarzonych wrażliwością i jednocześnie niedoświadczonych. Jesteś otwartymi wrotami dla nich.
- Często obcuję z duchami i jakoś żaden nigdy przeze mnie nie przeszedł. - Zosia ruszyła za gospodarzem. Była niemal pewna, że mężczyzna jej nie pomoże ale przynajmniej już doświadczyła jakiejś nowości. - Nie zdradzacie imion? Ja jestem Zosia.
- Bo obcujesz z duszkami które są z tego miejsca. Nie potrzebują wrót, by przejść do świata z którego pochodzą.- wyjaśnił mag dochodząc do pokoju gościnnego, który był żywcem wyjęty z gotyckiej powieści grozy. Zegar ze wskazówkami bogato w rzeźbienia znajdował się nad równie zdobionym kominkiem. Miał kilka cyferblatów, każdy wskazywał co innego… żaden z nich nie wskazywał czasu. Wskazówki miotały się w różne strony. Był rzeźbiony stolik z karafką pełną alkoholu stojącą na nim. Były i krzesła.
- Robert Złotowski…- rzekł uprzejmie wskazując jedno z nich Zosi.
- Zofia Jabłonowska. - Perka usiadła na wskazanym krześle zakładając nogę na nogę i pozwalając by mężczyzna mógł zobaczyć nieco więcej jej uda. Jej wzrok utkwił w zegarze. - Ty jak rozumiem jesteś tym “doświadczonym” i ściągasz sobie tą bandę na głowę by nie wyjść z wprawy?
- Niezupełnie. To bardziej skomplikowane. I inne w każdym jednostkowym przypadku.- wyjaśnił Robert wodząc wzrokiem po odsłoniętej skórze, by znów zerknąć na dekolt. Odetchnął głośno dodając.- Jesteś taka jak o was mówią.
- Bardzo chętnie usłyszę co o “nas” mówią. - Spojrzenie Perki przeniosło się na maga i bez skrupułów zabrało się za analizowanie ukrytego pod niechlujnym strojem ciała.
- Prowokacyjne i wyuzdane… bezpruderyjne…- odparł mężczyzna starając się zachować spokój.- Używające magii by podkreślić i zachować swoją urodę i wysysające magię z czarowników.
Perka prychnęła.
- Równie prawdziwe co stwierdzenie, że wszyscy Polacy to złodzieje. - Oparła się łokciem o stół i uśmiechnęła do mężczyzny pozwalając by ten mógł zajrzeć głębiej w jej dekolt. - Na szczęście nie musimy wysysać z was magii.
- Ale do innych zarzutów się nie odniosłaś, co? Swoją drogą skąd wiesz, że nie trafisz za chwilę do mojego lochu… gdzie zniewolę cię i będę wykorzystywał w swoich seksper… eksperymentach.- poprawił się nerwowo Robert zdradzając w jakim kierunku podążały jego myśli pod wpływem tych widoków.
- Bo jak pewnie podejrzewasz należę do jakiejś grupy czarownic, jestem córą jakiejś potężnej czarownicy i wnuczką jeszcze potężniejszej. Wyobraź sobie co by było gdyby okazało się, że zniknęłam. - Perka mrugnęła do mężczyzn. - Dużo zachodu jeśli tylko masz ochotę się ze mną przespać.
- Nie tak dużo… jeśli zamierzam wykorzystać cię w dłuższym terminie niż jedna noc.- odparł ironicznie mag i podrapał się po karku dodając.- A tak w ogóle to choć z pewnością chciałbym zobaczyć cię nago i nawet oglądanie twojej zabawy z kimś byłoby… stymulujące, to… nie użyłbym do tego celu magii. To pracochłonne i trudne. A skoro ja bym tego nie zrobił, to inni też nie… a poza tym.. domyślasz się celu takiego podglądania?
Perka westchnęła ciężko i odchyliła się na krześle do tyłu teraz oferując magowi nieco wglądu w swoje majtki.
- To było dziwne na serio… Czułam… jego gniew gdy kochanek brał mnie ostrzej. Wiesz nabiłam się na niego biorąc go z tyłu… to była mocna jazda i cały czas czułam tą dziwną presję, ale tylko robiło się lżej i znów był spokój. - Spojrzenie Perki utknęło w oczach maga. - Trochę jakby był zazdrosny? Tylko niby o co? Nie miałam z wami do czynienia, a mam na tyle dużo nieprzyjemności ostatnio, że wolałabym sobie ich nie dorabiać.
- Musimy przeprowadzić… seks…eksperyment. - Robert nachylił się i pod stolikiem sięgnął między uda Perki i posunął palcami po jej majteczkach przylepionych do łona. - Jeśli ktoś cię zazdrośnie obserwuje podczas seksu, to można go namierzyć zwrotnie.
Z ust czarownicy odruchowo wyrwał się cichy pomruk.
- Jakoś mam wrażenie, że zależy ci na czymś zupełnie innym niż pomaganie mi. - Powiedziała nieco rozpalonym głosem.
- Musisz przyznać, że robisz wiele w tym kierunku Zofio. - mruknął Robert pieszczotliwie pocierając łono dziewczyny przez jej bieliznę. Oddychał ciężko wyraźnie coraz mocniej pobudzony sytuacją.- By mi zależało na tym… innym.
- Może… odrobinkę. - Perka naparła biodrami na dłoń mężczyzny pozwalając by jego palce wraz z materiałem nieco zagłębiły się w jej rozpalonym wnętrzu. - Powiedz tylko czy choć spróbujesz go wykryć.
- Cóż… mogę spróbować wykryć to co cię śledzi… jeśli będzie śledziło podczas seksu… jeśli coś na ciebie patrzy, to można spojrzeć wtedy na to…- odpowiadał cicho Robert lekko poruszając czubkami palców. - Stolik? Kanapa? Rama okienna?
- Jeśli ma być ostro.. chyba kanapa odpada. - Zosia zaśmiała się cicho i sięgnęła do guzików swojej koszuli rozpinając kolejne i odsłaniając stanik. - Nie obawiasz się co powiedzą sąsiedzi gdy będziemy to robić przy oknie?
- W okolicy nie ma sąsiadów, którzy mogliby podejrzeć. Cenię prywatność. I nie będę w stanie… przygotować rytuału, jeśli się trochę nie rozładuję… a ty?- zapytał drżąc z podekscytowania i nie mogąc oderwać wzroku od piersi kochanki uwięzionych w staniku.
- Ja nie muszę niczego przygotowywać. - Koszula Perki opadła swobodnie po bokach jej ciała. - Jak chcesz się rozładować? - Sięgnęła do zapięcia stanika i odsłoniła swój biust.
- Cóóż… - myślenie nie było teraz najmocniejszą stroną Roberta. Wpatrywał się w prowokacyjnie odsłonięty biust dziewczyny jak sroka w gnat. - Siądziesz na stoliku a jaaaa… cię wezmę?
Zosia zaśmiała się, ale wstała z krzesła pozostawiając na nim koszulę i stanik obok których wylądowała spódnica. W samych majtkach usiadła na stoliku czekając na działanie Roberta.
Ten zaś na początek zabrał się za pocałunki, jej ust, szyi, jej coraz bardziej prężących się piersi z twardymi kamyczkami na końcu. Jego dłoń przesunęła się po brzuchu Zosi, zanurzając pod majtki i sięgając bezpruderyjnie do jej gorącego wnętrza. Drugą dłonią zaś siebie oswobadzał ze spodni.
Perka nie mogła… i nie chciała powstrzymywać drżenia swego ciała. Naparła biodrami na dłoń mężczyzny skupiając wzrok na jego kroczu.
Oswobodzenie się mężczyzny z ubrań nie przychodziło mu łatwo. Nie gdy jego usta przyssały się do lewej piersi, lekko kąsając jej szczyt, a palce brutalnie zanurzały się w jej kobiecości, przy dźwiękach lubieżnych mlaśnięć. Spodnie.. wreszcie opadły, a bokserki z wyraźną “górką” zapowiadały całkiem przyjemny ciąg dalszy. Zosia objęła Roberta nogami zachęcając go by się pospieszył.
Opadły bokserki…Robert odchylił jej majtki, by wsunąć swój oręż do jej spragnionej dotyku bramy. Mocny ruch, mocne pchnięcie. Dłońmi chwycił za stolik i zaczął stanowczy podbój jej intymnego zakątka. Głęboko i gwałtownie.. zwierzęco niemal. Całował jej falujące od ruchów piersi, znaczył szyję i obojczyki ukąszeniami. I nie przestawał nie dając jej czasu na przywyknięcie do tempa zabawy.
Perka jęknęła głośno czując jak mężczyzna wypełnił ją jednym pewnym pchnięciem. Chwyciła jego włosy dłońmi, zaciskając pięści i poddała się podniecającej galopadzie, na którą zdecydował się mag. Musiał być… wygłodniały.
Mocniej, szybciej… Robert drżał nie przerywając tworzenia szlaku pocałunków na jej nagim ciele. Czuła wyraźnie kochanka, czuła jego wigor, jego rosnącą żądzę… czuła jak w nim wzbiera i jak wystarczy jeden impuls, by poczuła i jego eksplozję w sobie.
Zosia zacisnęła na nim nogi dociskając go do swojego ciała i dotarła z głośnym okrzykiem na szczyt. Jej dłonie przycisnęły głowę mężczyzny, więżąc ją pomiędzy rozpalonymi piersiami czarownicy. I po chwili poczuła jego trybut między udami.
- Nie wiem czy to twój urok, czy może twój Urok. A może jedno i drugie…- wymruczał spomiędzy jej biustu.- … zastanawiam się, czy powinienem spróbować izolować się od tego… choć kusi by dać się mu całkowicie pochłonąć.
Perka zaśmiała się cicho nieco luzując chwyt na włosach maga, tylko na tyle by mógł na nią ewentualnie spojrzeć jeśli go najdzie ochota.
- Nie marnuję uroków na coś co mogę osiągnąć własnym ciałem. - Uśmiechnęła się lubieżnie do do Roberta.
- Mam jednak wrażenie, że jest w tobie jakiś czar albo jakaś moc, która czyni cię chodzącym afrodyzjakiem Zofiu… ciężko ci się oprzeć, tym ciężej jeśli tak jak ja… jest się przesiąkniętym mocą.- wyjaśnił cicho i lekko docisnął biora, by zrozumiała o co mu chodzi. Stanowczo za szybko nabierał apetytu na kolejną rundę.
- Każda czarownica jest w czymś dobra… ma do tego dar. - Dłonie Perki puściły ściskane włosy i zaczęły delikatnie gładzić głowę Roberta. - Pamiętaj, że mi coś obiecałeś… potem możemy ruszać dalej.
- Tak… tyle że ta pułapka też wymaga przynęty w postaci rytualnego seksu.- zaśmiał się cicho mężczyzna.- Ale w sumie… tak… powinienem zająć się przygotowaniami. I to powinien być dłuższy akt, bo chyba coś takiego może przyciągnąć… cokolwiek to było z twoim poprzednim kochankiem.
- Czy przeszkadzałoby ci gdybym tu zaprosiła moją koleżankę? Czeka w aucie… - Zosia spuściła głowę maga i oparła się wygodnie o stół. - … może chcieć nas popodglądać ale poza tym to nieśmiała osóbka.
- Masz ciekawe pomysły…- Robert podrapał się po czuprynie.- Dobrze… wiesz co? Zróbmy tak… Ja zajmę się magiczną stroną przygotowań pułapki, ty resztą? Co ty na to? Nie wiem jak w ogóle byś to chciała zrobić ze mną.
- Możemy spróbować powtórzyć to co robiłam z moim kochankiem… tylko będziesz musiał być drapieżny, wiesz? - Zosia mrugnęła do mężczyzny i rozplotła nogi uwalniając go.
- Tak… drapieżny.- Robert chwycił za piersi kochanki i ścisnąwszy je lekko potarł obie krągłości o siebie.
- Yhym.. ustawię się tyłem, a ty będziesz musiał mnie brać tak mocno bym prawie traciła kontakt z rzeczywistością. - Perka poddała się pieszczocie czując jak jej ciało ponownie się rozpala. - A gdy tylko mnie wypełnisz… będę cię pieścić… i nabiję się na ciebie. Odpowiada ci ten plan?
- Co tylko sobie chcesz… a w ramach zapłaty za pomoc… więcej ciebie?- zapytał żartobliwie Robert nie przestając tej zabawy. I jemu ciężko było się uwolnić od lubieżnych myśli w tej chwili.
- Tylko jeśli się uda… - Perka poruszyła biodrami. - Wtedy chętnie spełnię dowolną twoją zachciankę.
- Dobrze dobrze… zobaczę co da się zrobić…- odparł z uśmiechem mężczyzna powoli wycofując się z jej dopiero co zostało ciała. Puścił jej piersi… z wyraźnym trudem i zabrała się za podciąganie bielizny i spodni. - Pamiętaj, że musimy też zrobić grę wstępną. Przypuszczam, że im dłużej nam to potrwa tym większa szansa będzie na to, że twój podglądacz… hej… jesteś pewna że to był podglądacz… czy te odczucia miały określoną osobowość płciową?
Perka pokręciła głową.
- Wiem że to nie była nasza magia. To nie był duch bo sprawdziłam. - Westchnęła ciężko i zeskoczyła ze stołu. Jej piersi zafalowały przy tym. - Rozmawiałam ze starszą… ona miewa z wami do czynienia i stwierdziła, że to może być działanie, któregoś z was. - Schyliła się po majtki przez co jej usta znalazły się na wysokości krocza mężczyzny i podniosła wzrok ku górze. - Chcę się upewnić na tyle na ile to możliwe.
- Może… - mruknął wyraźnie pobudzony mężczyzna, zdążył już niestety zakryć bokserkami swoje pobudzenie, ale było wyraźne przez bieliznę. -... teoretycznie jest wiele różnych sposobów na to… wróże są w tym najlepsi. Z tego co wiem są jednak i wieszczki wśród was, nieprawdaż?
- Tak. - Perka uśmiechnęła się i przesunęła językiem po ukrytej pod bielizną męskości. - A gdyby to była jedna z nas? Też byś ją rozpoznał?
- Odkryję… jej położenie…- jęknął Robert, a potem pochwycił Perkę za włosy i drugą dłonią odsłonił męskość. Coraz sztywniejszą. Przytknął czubek swego oręża do jej ust. - a ty… czy ta starsza mówiła ci czym… my i wy jesteśmy? Przeciwieństwami… wiesz co się dzieje z przeciwieństwami, gdy się spotkają?
Naparł coraz twardszą końcówką na jej wargi, stanowczo i władczo.- Przyciągają się.
Zosia pocałowała jego czubek.
- Opowiedz więcej… teraz… a ja - Oblizała kroplę która wypłynęła z jego męskości. - Zajmę się wtedy tym problemem.
- Ty… zajmujesz… się duchami tego świata… my sięgamy… do… wiesz… innych… dalszych.- nie łatwo mu było mówić, gdy jego ciało domagało się więcej czułości, gdy trzymając za włosy próbował docisnąć jej usta do swojego podbrzusza nabijając ją na siebie. - To nasyca naszą duszę, myśli, umysł...odciska piętna… przeciwstawne.
Perka przytaknęła ruchem głowy. Dopóki mówił mocno obejmowała go ustami pozwalając się męskości maga wsuwać niemal do swojego gardła. Gdy jednak skończył wycofała się.
- Co dalej? - Oblizała się i zachęcająco rozchyliła wargi.
- Jesteś okrutna.. wiesz? I pamiętaj, że mógłbym zakląć w tobie jakiegoś lubieżnego ducha, który pragnąłby ciągłego spełnienia.- odparł żartobliwie Robert przyglądając się z góry kochance.- Co dalej? A co niby miało być? O co chciałabyś spytać? Widzisz jak mocno na ciebie reaguję. Mocniej co prawda, niż na inne… przy twoich siostrach potrafię nad sobą panować. Przy tobie… nie.
- Jestem ciekawa. Czym się zajmujesz? Dlaczego akurat tym. - Zosia otarła się policzkiem o męskość maga. - Też macie dary? Jesteście w czymś lepsi, a w czymś gorsi?
- Dary? Nie. Nic z tego. Magiem może zostać każdy, kto jest wystarczająco twardy…- jęknął mężczyzna czując dotyk.
- Wiedźma…- jęknął błaganie zaciskając zęby.- … Każdy kto jest gotów na naukę, ćwiczenia, wyrzeczenia, skupienie się na wiedzy… a moc, przesiąkamy nią obcując z tymi bytami z poza naszego… świata.
Gdy mówił Zosia ponownie wzięła go w usta i powróciła do przerwanych pieszczot, ssąc mocno kochanka. Słuchała i zapamiętywała, gdy kończył znów wycofywała się dając mu znak, że chce słuchać dalej.
- Zyskujemy… moce… czasem… stykając się z tymi… bytami… więziąc je w sobie… ucząc od nich…- niełatwo mu było mówić, a Zosia przekonywała się, że rzeczywiście miał rację w kwestii jego reakcji. Była mocna. Jej usta wodziły po już gotowym do podboju orężu, więc trzymała kochanka w szachu coraz bardziej zbliżając go do kolejnej eksplozji.
Perka wycofała się i przyklęknęła przed nim, obejmując jego męskość swoimi piersiami.
- Masz w sobie teraz.. jakiegoś ducha? - Ujęła obie krągłości i ścisnęła je mocno zaciskając się na nabrzmiałym organie.
- W tatuażu na plecach… takie małe zabezpieczeeenie..- wydyszał głośno mężczyzna poddając się pieszczocie jej krągłości otulających jego wrażliwy organ.
- Pokażesz mi go? Później? - Perka zaczęła unosić się i opadać stymulując męskość kochanka.
- No… chyba… z pewnością… oboje będziemy goli.. co?- kochanek był coraz bliżej eksplozji i ubrudzenia Zosi swoim… entuzjazmem.
- Wskaż mi pozycję, w której mogłabym sobie pooglądać twój tatuaż. - Perka ponownie pochwyciła męskość kochanka w usta przygotowując się na przyjęcie jego trybutu.
- Mam… go na plecach… między łopatkami.- odparł Robert w pełni poddając się pieszczocie jej warg i pozwalając posmakować swego spełnienia, gdy dochodził.
Zosia niespiesznie spijała mężczyznę czasem tylko zerkając ku górze, ciekawa jego miny.
Był to widok ulgi, rozkoszy i rozleniwienia… widać było że to przeżycie dla maga było wyjątkowo intensywne i z trudem przychodziło mu odzyskanie spokoju ducha.
W końcu jednak zdołał przybrać neutralną minę.
- Masz jakieś… sugestie co do miejsca rytuału? Gdzie by ci było wygodniej? - zapytał.
Perka wytarła usta. Była ciekawa czy to miał na myśli mówiąc o zabieraniu im ich mocy. W sumie… czarownice podobno często miewały dzieci z magami.
- Najwygodniej jest zazwyczaj w sypialni. - Uśmiechnęła się do Roberta wstając z klęczek i otrzepując kolana.
- To może ci ją pokażę.- odparł czarownik już w pełni ubrany, potarł podbródek.- Chyba że chcesz powiadomić koleżankę wpierw.
- Tak chyba byłoby lepiej. - Perka sięgnęła po koszulę i założyła ją pomijając stanik. Uśmiechając się do maga zaczęła zapinać guziki. - Mogę wjechać pod dom?
- No dobrze. Ale jeśli masz jakieś zwierzęta, lepiej niech zostaną w wozie. Zwierzęta źle reagują na atmosferę tego domostwa. Sama już wiesz czemu.- odparł uprzejmie Robert.
- Dobrze, to tylko dam mu się załatwić i wrzucę co nieco do jedzenia… - Perka wcisnęła się w spódnicę. - Mogę pożyczyć dwie miski?
- Tak… oczywiście.- wyjaśnił uprzejmie Robert i dodał. -Tylko się nie zdziw, jeśli będzie zaniepokojony czy przestraszony… to normalna reakcja w tej sytuacji.
- On akurat jest wiecznie wystraszony. - Perka westchnęła ciężko. - Kuchnia to tam? - Wskazała na jedne z drzwi wychodzące z korytarza.
- Tak.- potwierdził Robert, a gdy Perka do niej doszła przekonała się, że kuchnia była jednym z tych pomieszczeń, które wyglądały tu normalnie. Żadnego ciężaru duchowego, żadnych dziwnych obrazków na ścianach czy rzeźbień. Ot, nowoczesna w miarę kuchnia, z lodówką i wszystkim czego potrzebowała gospodyni. I… wyglądało na to, że ktoś tu jeszcze był. Bowiem to miejsce, było zbyt czyste w porównaniu z resztą domu. Ktoś tu miał swoje królestwo.
Może Robert miał jakąś partnerkę. W sumie miał potrzeby jak każdy facet i Zosia nie byłaby specjalnie tym zaskoczona. Znalazła dwie miski i do jednej nalała wody. Tak uzbrojona wyszła na zewnątrz. Ustawiła miski na podjeździe i otworzyła bramę wjazdową, po czym wróciła do auta.
 
Aiko jest offline