Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2019, 08:52   #85
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
W oczekiwaniu na Roberta

- Chwilkę tu zostaniemy. - Powiedziała Wildze zajmując miejsce kierowcy.
- Co się stało?- spytała zaskoczona takim obrotem sprawy artystka.
- Chcemy powtórzyć sytuację, w której poczułam, że jestem obserwowana i sprawdzić czy widz znów się pojawi. - Perka wjechała pod dom. - Czyli czeka mnie nieco seksu z magiem.
- Acha.. ciekawy rytuał sobie znalazłaś. A ładny chociaż? - zachichotała nerwowo artystka. - To miejsce ma coś.. nie wiem… coś strasznego.
- Jest tu masa duchów. - Perka sięgnęła po przyniesione miski i ustawiła je wilczurowi na pace. Do pustej wsypała nieco jedzenia. - Jeśli chcesz, możesz popatrzeć… nie chciałam byś siedziała w aucie, więc zaproponowałam że cię zaproszę. Jakby co nie musisz nic robić.
- Pomyślę.. nad tym…- rzekła wstydliwie Jagoda , podczas gdy Duch zabrał się za jedzenie cały czas podkulając ogon. Nie czuł się tu komfortowo.-... czy się ośmielę pop… atrzeć.
Perka pogładziła pysk wilczura i wydobyła z torby lekarskiej specyfik, którym uspokajała spanikowane zwierzęta. Dała dwie krople do wody. Nie chciała by Duch usnął, ale wolała mu oszczędzić nerwów.
- To nie powinno zająć bardzo długo. - Odezwała się nie to do Jagody ni do psa. Podniosła wzrok i uśmiechnęła się do Wilgi. - Chodź. Napijesz się chociaż świeżej kawy. Widziałam kawiarkę u Roberta w kuchni.
- Tylko tak mówisz, a potem utkniemy tu na kilka dni, jak u Teofili.- zachichotała malarka wysiadając z samochodu.
- Nie pozwolę by Duch tak długo się męczył. Jedno podejście i jedziemy. - Perka zamknęła auto, zostawiając na wszelki wypadek jedno zupełnie otwarte okno. Wprowadziła Jagodę do domu i rozejrzała się za Robertem.
- Acha…- odparła nieśmiało Jagoda podążając za nią i kryjąc się za jej plecami. Gospodarz właśnie schodził po schodach prowadzących na piętro z kilkoma księgami.
- Rozgoście się, ale unikajcie zamkniętych drzwi. Są takie nie bez powodu. Ja będę w gabinecie, pracował nad samym zaklęciem.- wyjaśnił uprzejmie.
- Jagodo, to Robert, nasz gospodarz. - Perka przedstawiła ich sobie. - Myślisz, że długo ci to zajmie? Może zrobię kawę?
- Z godzinę lub dwie…- wyjaśnił Robert i zwrócił się do Wilgi. - Miło cię poznać.
- Nawzajem.- pisnęła cicho malarka.
A Robert zwrócił się do Zosi.- Na górze jest sypialnia, a właściwie kilka z nich. Wykorzystajcie jedną na swoje potrzeby.
- Skorzystamy. - Zosia uśmiechnęła się do mężczyzny. Wiedziała, że muszą jeszcze dziś dotrzeć do pewnego hotelu… na szczęście nie były daleko.
Robert udał się w kierunku drzwi zapewne prowadzących do jego gabinetu. A Wilga dodała cicho. - Wygląda na miłego czarownika.
- Jest… całkiem namiętny. - Odpowiedziała Zosia wpatrując w ukryte pod koszulą i marynarką plecy maga. Po chwili obejrzała się na Jagodę. - To co, kawa?
- Acha.. kawa.- zgodziła się z nią artystka.
Perka zaprowadziła ją do kuchni i zabrała się za przygotowywanie ciepłego napoju, całkowicie nie zważając na to, że jest w kuchni niemal obcego człowieka.
- Robert powiedział mi, że może przygotować jakiś rytuał i istnieje cień szansy, że jeśli powtórzymy podobny akt do tego, który miał miejsce gdy czułam się obserwowana to może coś wykryje. - Perka westchnęła ciężko. - Chciałabym by był to jakiś napalony Mag, a nie Baba Jaga.
- A jak wykryje to… co zrobimy? Pojedziemy do niego z pochodniami?- zapytała zaniepokojona Wilga siadając się na krześle i zamyślając.- Perka… a może to twój jakiś były chłopak?
- Nie przypominam sobie by któryś był czarownikiem. - Zosia westchnęła ciężko. - A chyba bym wyczuła gdyby miał taki dom. - Machnęła ręką jakby była w stanie wskazać gęstą od duchów atmosferę. - Jak wykryje to ustalimy czy chcemy to ciągnąć dalej czy nie. Na pewno musimy dotrzeć do Warszawy… pogadać z moją matką. Jeśli to nie baba Jaga… to może poczekać.
- Mhmm… - zadumała się Jagoda.- A jeśli on nie potrafi ci pomóc i chce cię zaciągnąć do łóżka. A jeśli nie uda mu się tym razem i trzeba będzie to powtórzyć kilka razy… przecież wiele razy figlowałyśmy i… nie czułaś się wtedy podglądana.
- Spróbujemy… najwyżej… wrócę tutaj. Nie wiem. - Zosia nalała czarnego naparu swojej przyjaciółce i sobie. Usiadła przy stole pijąc pomału. - To było tylko wtedy gdy robiłam to z Patrykiem… chyba.
- Acha…- zamyśliła się Wilga drapiąc po karku.- On miał… on chyba był kiedyś w jakimś związku. Może to nie… ciebie ktoś śledzi. Ale jego.
- Może…. gdy sprawdzałam jego ogiera okazało się, że ktoś rzucił na niego klątwę. Sprawdzimy raz, najwyżej wykluczymy kilka podejrzeń… mam ochotę na seks z nim. - Skinęła podbródkiem w kierunku, w którym poszedł Robert. - Mocny i gwałtowny seks.
- Myślisz, że trzeba mu coś będzie podać przed testowaniem…- zażartowała artystka.- Wiesz, by stanął na wysokości zadania.
- Przetestowałam go… zrobiliśmy to przed chwilą na stole w salonie. - Perka uśmiechnęła się do Jagody. - Myślę, że sobie poradzi. Choć winko babci kusi.
- Ja żartowałam z tym…- speszyła się artystka słysząc jej odpowiedź.-... z tym podawaniem.
Perka zaśmiała się.
- Mógłby je wyczuć. Wyczuł, że ze mną jest coś nie tak. - Perka dopiła kawę. - Hm… może powinnam mu zanieść nieco.
- Hmm…- zamyśliła się malarka przyglądając badawczo kochance.- To bardziej ciekawość, czy chcesz sprawdzić ile potrzeba, by się na ciebie rzucił?-
Na koniec zaśmiała się cicho.
I spojrzała w kierunku drzwi kuchni.- Pewnie byłoby to miłe z twojej strony. Zanieść mu kawę. Niemniej pewnie jest zajęty… czarowaniem i nie chce by mu przeszkadzano. Chyba.
- Też mam takie podejrzenie. - Zosia wstała od stołu. - Chcemy obejrzeć te sypialnie?
- Mhmm… możemy… w końcu powinnaś wybrać wygodne łóżko.- zażartowała Jagoda.
- Pomożesz mi podjąć decyzję? - Perka ruszyła w kierunku, z którego przyszedł Robert.
- Nie wiem. Ja się tam na tym nie znam… za bardzo.- odparła artystka podążając za Zosią.
- To proste… zaczynasz mnie pieścić i sprawdzasz czy ci wygodnie. - Perka weszła na piętro i rozejrzała się szukając otwartych drzwi.
- No tak… i jeszcze czekamy aż nas przyłapie i całe planowanie zostanie odłożone na bok. Bo skupimy się na seksie..- zaśmiała się Wilga, ale jej dłonie zacisnęły się na pupie Perki. Ta zauważyła zaś kilka otwartych drzwi. Miały więc jakiś wybór.
- Miałam nadzieję, że nie będziemy czekać. - Zosia mrugnęła do przyjaciółki i zajrzała do pierwszego pokoju.
Ten był zwyczajny, acz urządzony szykownie. Z dużym wygodnym łóżkiem i telewizorem. Było to bardzo czysto i zwyczajnie. Sterylnie nawet. Ten pokój wydawał się nieużywany.
Pewnie przeznaczony był dla gości.
Perka ruszyła dalej. Była ciekawa czy rozpozna sypialnię Roberta.
Dlatego kolejne kroki obie dziewczyny skierowały, ku położenego najdalej od nich, otwartego pomieszczenia.
Aksamitne czarne zasłony. Rzeźby demonów, mroczne obrazy. Jakieś glify na framudze drzwi i symbole namalowane na ścianach, jak i wkomponowane w obrazy.
Była też olbrzymia biblioteka, zamknięta za przeszklonymi drzwiami, wraz z kłódką. Było tu olbrzymie dębowe biurko, niczym u prezesa jakiejś korporacji. Oraz… łóżko z kolumienkami i kotarami.
- Wygląda jak taki trochę stereotypowy pokój Maga, prawda? - Perka obejrzała się na Jagodę wchodząc do środka.
- Może tu sprowadza dziewczyny i zachwala swoją magiczną laseczkę?- zapytała ze śmiechem Jagoda.
- Jestem ciekawa czy ma kogoś na stałe… kuchnia wyglądała jakby ktoś o nią dbał.- Perka rozpięła koszulę i pozwoliła jej opaść na ziemię pokazując Jagodzie, że nie ma pod spodem stanika.
- Może skrzaty… albo coś podobnego?- zamruczała cicho malarka wpatrując się w odsłonięte krągłości rudowłosej kusicielki.
Zosia zsunęła spódnicę razem z majtkami i podeszła do łóżka układając się na nim.
- Może… choć oni chyba nie miewają skrzatów… może jakiś demon. - Przeciągnęła się na pościeli.
Pierwsze co zwróciło uwagę Zofii, była długa duża poduszka… z naniesioną na nią obrazek zmysłowo wyginającej się kobiety w stroju pokojówki, która... w której było coś nienaturalnego. Sama poduszka była tak duża, że zajmowała pół łóżka. A sama przedstawiona na niej niewiasta była w skali 1:1.
- Może…- mruknęła Jagoda wpatrując się wypiętą pupę kochanki i będąc myślami bardzo blisko jej pośladków.
- Chcesz się do mnie przyłączyć? - Perka uśmiechnęła się do Wilgi i przesunęła dłonią po nietypowej poduszce. Czyżby to była towarzyszka Roberta?
- W rozbieraniu?- zachichotała malarka wchodząc na łóżko i klękając okrakiem nad Zosią w okolicy jej pośladku. Zacisnęła na nich palce i zaczęła masować.- Czy w czymś innym?
- Hm… to jest całkiem przyjemne. - Zosia zamruczała i zakręciła pupą.
- No pewnie… powinno być…- wymruczała cicho artystka masując krągłości kochanki swoimi zwinnymi szczupłymi palcami.
- Czuję się rozpieszczana. - Zosia przytuliła się do dużej poduszki poddając się pieszczotom malarki.
- Powinnaś… - odparła ciepło Jagoda nie przerywając masażu dwóch krągłości Perki, czasem delikatnie drapiąc je paznokciem.
- Czy moja Pani nie chciałaby bym się nią zajęła? - Perka zerknęła ponad ramieniem na Jagodę.
- A jak chcesz się mną zająć? - zapytała artystka ściągając skórzaną marynarkę z siebie rzucając ją poza łóżko.
- Może masaż? - Zosia przesunęła dłonią po udzie kochanki. - Podróż jest męcząca, prawda?
- Mamy czas.- zgodziła się z nią artystka schodząc z przyjaciółki i siadając obok niej.- Co mam zrobić?
- Rozebrać się i położyć. - Zosia usiadła na łóżku i poklepała miejsce obok siebie.
- No tak. - artystka zabrała się za zdejmowanie flanelowej koszuli, odsłaniając biały niewinny staniczek w różowe serduszka. - Zawsze są jakieś warunki.
- Nie za bardzo da się masować przez ubranie, prawda? - Wzrok Zosi przesuwał się po ciele malarki.
- No… ale zmuszać mnie do wysiłku.- odparła z przesadnym dramatyzmem Jagoda wstając i zabierając się za rozpinanie spodni.
Zosia z uśmiechem obserwowała rozbierającą się Jagodę.
- Z rozkoszą przyjmę za to karę, moja Pani.
- Nie wątpię… - odparła malarka zdejmując spodnie i zostając w białej bieliźnie w różowe serduszka.- Wiem… powinnam zakładać bardziej seksowne kompleciki, ale do dżinsów mi nie pasowały.
- W tym komplecie też mi się bardzo podobasz. - Zosia poklepała miejsce obok siebie. - Zapraszam na masaż.
- Na plecach czy na brzuchu?- zapytała dziewczyna.
- Może najpierw na brzuchu i zaczniemy od masażu pleców. - Zosia potarła ręce by je nieco rozgrzać i przyklęknęła na łóżku.
- Dobrze.- zgodziła się artystka kładąc grzecznie na łóżku.
Perka rozpięła jej stanik i zsunęła nieco majtki, bo czym bezczelnie usiadła okrakiem na pośladkach malarki znacząc je własną wilgocią. Nim ta zdążyła zaprotestować zabrała się za prawdziwy masaż jedynie czasem ocierając się swoim kwiatem o ciepłą skórę Jagody.
- Przez ciebie nabieram… ochoty…- mruknęła cicho malarka prężąc się zmysłowo pod pieszczotą kochanki.
Zosia przez dłuższą chwilę masowała plecy Wilgi po czym położyła się na nich wsuwając dłonie pod przyjaciółkę i ściskając jej piersi.
- Na co moja Pani nabiera ochoty? - Palce Zosi zacisnęły się delikatnie na twardych szczytach piersi malarki.
- Nie… powiem… bo zaczniemy to… robić i się zapomnimy…- jęknęła Jagoda w mało przekonującym proteście.
- Mamy nieco czasu, a ja chciałabym sprawić nieco przyjemności mojej Pani. - Dłonie Perki zaczęły ugniatać piersi kochanki, podczas gdy biust Zosi ocierał się o plecy Jagody.
- Sprawiasz mi wiele…- wymruczała coraz bardziej podnieconym głosem Wilga. Jej ciało się napięło pod wpływem pieszczot.- Ale… chcę więcej… pieszczot i języczka… wszędzie.
Perka uniosła się na kolanach i przedramionach.
- Obrócisz się?
- Mhhm…- szepnęła dziewczyna i niezdarnie acz pospiesznie obróciła się na plecy, całkowicie przy tym wyswobadzając się ze stanika.
Zosia położyła się z powrotem na niej sprawiając, że ich nagie piersi się spotkały. Pocałowała Wilgę krótko ale namiętnie.
- Gdzie moja Pani chce poczuć mój język? - Uśmiechnęła się lubieżnie.
- Wszędzie…- mruknęła malarka oddając pocałunek i śmiało wsuwając swoje palce do kwiatuszka Zosi, tyle ile się dało i tak daleko jak się dało.
Perka pocałowała szyję malarki i pomału zaczęła się zsuwać w dół. Pieściła ustami ramiona i obojczyki kochanki. Złożyła na jej mostku gorący długi pocałunek by w końcu pochwycić wargami szczyt prawej piersi Jagody. Jedna z dłoni Zosi chwyciła wolną pierś i zaczęła ją masować.
- Przy… jemnie…- Wilga nie była tak delikatna poruszając na oślep palcami w rozpalonym zakątku Zosi między jej udami. Mocne silne ruchy, zwinne palce których dotyk niełatwo było Perce ignorować.
- Czy mam zejść… niżej? - Głos Zosi stał się rozpalony jej biodra napierały na pieszczącą ją dłoń.
- A… chcesz? - zamruczała cicho artystka prężąc piersi i nie zaprzestając nieco już bolesnych ruchów palców w intymnym zakątku kochanki. Bo i ona tracąc nad sobą kontrolę, przestawała być delikatna.
- Chce sprawić przyjemność mej Pani. - Zosia jęknęła od bolesnej pieszczoty.
- Taak… na pewno tylko o to ci chodzi?- zapytała Jagoda nie przestając bawić się palcami w jej grocie rozkoszy.
- Przyznam… że dotykanie cię też bardzo mnie podnieca. - Perka pocałowała mocniej pierś malarki pozostawiając na niej malinkę.
- No to chyba ci na to pozwolę.- mruknęła lubieżnie Wilga wysuwając mokre palce z intymnego zakątka Zosi.
Perka zsunęła się niżej i w pół leżąc na łóżku a na pół przed nim klęcząc, przywarła ustami do kwiatu kochanki.
- Mmmm… dobrze ci idzie…- szeptała Jagoda prężąc się pod pieszczotą Perki, coraz bardziej rozpalona… i wilgotna.
Zosia sięgnęła palcami do kwiatu malarki i zaczęła do delikatnie pieścić od środka nie przerywając składanych na nim pocałunków. Nie spieszyło im się. Mogła poświęcić dłuższą chwilę by na zmianę rozpalać i uspokajać kochankę.
- Podoba… mi się…- mruczała Jagoda chwytając za własny biust i masując. Lubiła delikatne pieszczoty w przeciwieństwie do Zosi. I jej ciało reagowało na nie gwałtowniej. Perka była ostrożna, gdy tylko kochanka zbliżała się do szczytu zatrzymywała palce i całowała jej uda, brzuch, aż ta się uspokoiła. Potem wracała do delikatnych pieszczot.
- Tak… jeszcze troszeczkę…- pojękiwała rozpalana artystka, aż… nagle pisnęła głośno ze strachu i zaczęła się wyrywać Zosi. Powód tego jej zachowania sam się odezwał.
- Widzę, że czarownice zwykły nie tracić czasu.
Zosia obejrzała się, ale nie wysunęła palców z kochanki, przyspieszyła nawet nieco ruchy gdyby Jagoda chciała się wyrwać.
Robert przyglądał się im stojąc we framudze drzwi i wzdychając ciężko. Wydawał się być nieco zaskoczony tym widokiem, a jego wzrok wciąż wedrował ku dumnie wypiętym pośladkom Perki. Jakby go kusiły do skorzystania z sytuacji. Jagoda zaś, wyraźnie zawstydzona przyłapaniem, okryła swój biust poduszką i zasłoniła twarz poddając się działaniom rudowłosej kochanki.

Wielka próba

- Mówiłeś, że nieco ci się zejdzie. - Perka powróciła do pieszczenia kwiatu kochanki ustami, kręcąc przy tym pośladkami.
- No.. i trochę mi zeszło. Wam chyba też.- wyjaśnił mężczyzna nie mogąc oderwać oczu o jej pupy. Perka nie odpowiadała była skupiona na tym by doprowadzić swoją kochankę. Robert mógł chwilkę poczekać. I czekał, z każdą chwilą coraz bliżej. Bowiem kuszony widokami i jękami rozpalanej malarki podchodził powoli. Zosia poczuła jego dłonie, zachłannie wodzące po jej krągłościach i smak ekstazy dochodzącej głośno kochanki.
Perka otarła się pupą o pieszczącą ją dłoń i pomału odsunęła się od Wilgi.
- Jagoda zadbała o grę wstępną. - Obejrzała się ponad ramieniem na maga i uśmiechnęła do niego lubieżnie.
- Ale myślałem o grze wstępnej między nami. Nie wiem ile chcesz by to potrwał , ale przypuszczam, że mówimy tu co najmniej o godzinie seksu. Jeśli w ogóle mamy liczyć na to, że twój zazdrosny wielbiciel zacznie cię podglądać.- wyjaśnił Robert, ściskając krągłości pośladków Perki.
- Wiesz… między mną i moim kochankiem rzadko jest gra wstępna… - Zosia zamruczała z zadowolenia czując dotyk mężczyzny. - możesz mnie przez tą godzinę brać.
- Jesteś prawdziwie nienasycona.- dał mocnego klapsa w pośladek Perki i odsunął się. - Ale żeby mieć nadzieję na sukces, muszę przygotować pułapkę.
- Myślałam, że już jesteś gotów, skoro przyszedłeś. - Zosia podniosła się i usiadła nago na łóżku. Jej dłoń powędrowała na udo ukrytej pod pościelą Jagody. - Co jeszcze musisz zrobić?
- Przygotować rytuał.- czarownik sięgnął do sakiewki ukrytej w kieszeni i zabrał się do sypania na podłodze kolejnych znaków z szarego “piasku”. Perka kojarzyła niektóre z różnych filmów. Kojarzyły jej się z alchemią i może demonologią? Każdy z tych znaków łączył się z kolejnym i usypane powoli otaczały łóżko na którym siedziała Zosia i zawstydzona Jagoda. Perka zgarnęła leżące na podłodze majteczki w serduszka i koszulę i podała je kochance. Sama zupełnie naga czekała aż mag skończy.
Artyska miała problemy z ubieraniem się pod poduszką i jednocześnie zerkaniem na maga. Ten zaś powoli kończył krąg wokół łóżka. Pierwszy krąg. Drugi zaczął powstać w środku drugiego. I składał się z usypywanych symboli oczu. Robert przykładał się do obu z nich, z pietyzmem wykonując każdy znak na podłodze i mrucząc cały czas pod nosem jakieś starożytne teksty.
- Chcesz tu zostać? - Perka obejrzała się na Wilgę. - Chyba dasz radę jeszcze wyjść z kręgu.
- Jak się ubiorę… wyjdę…- wybąkała za poduszki artystka.
Zosia sięgnęła po leżące na podłodze ubranie malarki i podała jej.
- Jak dla mnie możesz oczywiście zostać. - Uśmiechnęła się do przyjaciółki. - Robert chyba też by nie narzekał.
- Co?- Robert spojrzał na nie wytrącony z równowagi. I zmieszał się dodając.- Czy ja wiem. To by było trochę krępujące.
Zosia tylko obejrzała się na Jagodę i wzruszyła ramionami. Malarka nazbyt dobrze znała zapędy Perki i wiedziała do czego ta jest zdolna. I ubrana pospiesznie czmychnęła zwinnie z łóżka pozostawiając resztę ubrań rozrzucone po podłodze komnaty.
Robert wszedł do środka kręgu, wyszeptał kilka słów i znaki… zapaliły się tworząc wokół nich “ognisty” krąg. W tej dziwnej atmosferze serce Perki zabiło nieco szybciej. Sama tworzyła kręgi czarując jednak… to nie było to. Magia czarownic wydawała się przy tym mniej spektakularna. Wstała z łóżka i podeszła do maga stając przed nim. Grzecznie czekała aż skończy.
- Dobrze…- Robert zaczął powoli się rozbierać i przyglądając kochance mówił.- Teraz jeśli zostaniemy… zauważeni, to mój czar wyłapie to i zakomunikuje zmianą barwy płomieni. A drugie zaklęcie pozwoli wytropić źródło czaru, który został zauważony. Potrwa tak z dwie trzy godziny… chyba że wygaszę go wcześniej.
Perka przytaknęła i przysunęła się do maga by pomóc mu w zdejmowaniu garderoby. Starała się spoglądać na ciało kochanka, któremu nie mogła się przyjrzeć podczas ich poprzednich igraszek, ale jej wzrok mimowolnie uciekał w kierunku płomieni.
- To bardzo.. widowiskowe. - Odezwała się cicho, sprawnym ruchem rozpinając pasek od spodni mężczyzny.
- Magia jest widowiskowa… prawdziwa magia.- Robert nie był mięśniakiem, szczupły… może nieco wychudzony, ale nawet przystojny. Rozpinając mu pasek na oślep, gdy stała plecami do niego przyglądała się mistycznej pieczęci na jego plecach. Krąg zapisany jakimś, chyba greckim, tekstem...słowa otaczały skomplikowany glif nakładających się na siebie dwóch znaków. Czarna barwa tatuażu czyniła by te bazgroły nudnymi, gdyby nie lekkie załamanie światła nadający czerni lekko metaliczny sznyt.
Zosia prychnęła.
- Wasza magia… obca magia. - Pozwoliła spodniom Roberta opaść i sięgnęła pod majtki do jego męskości, przywierając piersiami do męskich pleców. Ostrożnie pocałowała dziwny tatuaż.
- Obca… magia…- odruchowo się naprężył, gdy Zosia pochwyciła i przesunęła palcami po kluczu, którym miał on zamiar otworzyć jej wrota rozkoszy. Po dość długim i satysfakcjonująco “mięsistym” kluczu. Pod tym względem było całkiem dobrze… satysfakcjonująco wręcz. No i mile łechtał jej ego fakt pełnej gotowości kochanka. Bo przecież jej widok musiał go tak rozpalić… jej i Jagody.
Zosia niespiesznie wodziłą wargami i językiem po liniach zdobiących plecy kochanka, dłońmi pieszcząc jego męskość. Swym biustem ocierała się o coraz cieplejsze plecy.
- Sam mówiłeś… nie czerpiecie mocy stąd… - Wyszeptała między pocałunkami.
- Nasza moc… to wiedza, jak otwie… otwiera…- ciężko mu było się skupić na myśleniu o czymkolwiek, gdy Perka bawiła się jego… kluczem. Muskała opuszkami palców ciepłą skórkę, kątem oka zerkając na niedomknięte drzwi pokoju. Jagoda co prawda wyszła, acz… nie mogła się oprzeć pokusie podglądania. Wstydziła się jawnie… więc zerkała przez szczelinę drzwi. Zosia miała nadzieję, że kręgi magiczne na nią nie zareagują.
Perka puściła mężczyznę i obeszła go stając nago tuż przed nim.
- Jak otwierać się na tamte światy, jak z nich czerpać? - Uśmiechnęła się krzyżując dłonie na piersi i podziwiając swoje “dzieło”. Czyli oddychającego z trudem, rozpalonego kochanka i jego wyraźnie uniesioną męskość. Uwielbiała gdy mężczyźni tak na nią reagowali, musiała jednak przyznać iż dziwne było móc z kimś porozmawiać o tej “drugiej” stronie życia. - Nasza magia to dar wybranych.
- Nie być czarownicą... to po pierwsze. Chyba macie tabu z tym związane. - przypomniał jej czarownik.- Moja magia rozbija się o stary język. O słowa… ich brzmienie i ich melodię rezonujące z odpowiednią dla innych światów wibracją.
Perka opuściła ręce ale tylko po to by pochwycić swoje piersi i je unieść na oczach Roberta.
- Mamy wiele tabu. - Uśmiechnęła się lubieżnie. - Wy nie?
- Żadnych. Ale za to wiele wiele cierpliwości i eksperymentów. Zanim zaczniesz korzystać choćby z najprostszych sztuczek. Nawet przyzwanie energii, by zapalić świeczki wymaga długich studiów nad wymawianiem inkantacji. Trzeba wywołać odpowiednią wibrację, która zsynchronizuje się… z obcym światem…- Robert przyglądał się jak się bawi swoim ciałem i wyraźnie go to podniecało. Na tyle, że przyglądał się jej krągłościom nie czyniąc nic… jakby go zahipnotyzowała.
Zosia zaczęła cofać się w stronę łóżka nie przerywając pieszczot. Usiadła na nim i rozchyliła szeroko nogi.
- Nic nie przychodzi bez nauki. - Powiedziała cicho, przypominając sobie szkolenie jakie zapewniła jej starsza. Długie wieczory.. i dni. Powoli zaczęła zsuwać jedną dłoń ku dołowi nieubłaganie zbliżając ją do własnej kobiecości. - Macie mistrzów? Szkoły? Ktoś pomaga wam się otworzyć… - Rozchyliła płatki własnego kwiatu i zanurzyła w nim jeden palec, pozwalając by ze środka wypłynęło nieco zebranej wilgoci. - na te światy?
- Są mistrzowie. Są szkoły… choć bardziej kółka zainteresowań dla wybranych na najstarszych uniwersytetach. I tam się można zapoznać ze starożytną wiedzą. - Robert klęknął stanowczo rozchylając uda Zosi. Jego języki usta muskać zaczęły skórę jej ud. Zapewne taka pieszczota, była na tyle “niewinna”, że pozwalała jemu skupić się na rozmowie.
Zosia puściła swój kwiat i oparła się rękami za plecami, pozwalając magowi patrzeć jak jej ciało drży nawet od tych niewielkich pieszczot. Czuła jak jej kobiecość pulsuje domagając się by ktoś ją wypełni.
- Ciebie też wybrano?
- Nie. Nikt nas nie wybiera. Trzeba samemu dotrzeć do odpowiednich osób i informacji.- delikatnie ukąsił udo kochanki zerkając na nią z lubieżnym uśmiechem.
Perka rozchyliła wargi z coraz większym trudem łapiąc oddech. Czuła, że właśnie ściera się z kochankiem w dziwnym pojedynku. Które z nich dłużej wytrzyma.
- Dawno temu… zacząłeś się tego uczyć? - Spytała rozpalonym głosem z trudem koncentrując się na rozmowie.
- W wieku…. siedemnastu… lat…- szeptał podniecony mężczyzna zaciskając dłonie na kolanach Perki i ocierając się policzkiem o jej udo, gdy oddechem ogrzewał intymny zakątek dziewczyny. Ciągle kuszony do posmakowania go.
Perka cisnęła i poluzowała mięśnie sprawiając, że z jej wnętrza, na oczach kochanka, wypłynęło nieco więcej soków.
- A dawno temu to było? - Oblizała nagle potwornie wysuszone wargi.
- Z dziesięć.- Robert uległ pokusie, nachylił się. Zosia poczuła jak czubkiem języka zlizuj dowód pożądania z jej kobiecości.
- Lat? - Perka jęknęła cicho czując na swoim ciele gorący język.
- Tak. - Robert nie zaprzestał wodzenia językiem po intymnym obszarze Zosi. Powoli i czule… to było jednak za mało. Ciało dziewczyny domagało się więcej.
- Robert… weź mnie. - Niemal wyjęczała czując jak dreszcze stają się nie do wytrzymania.
Robert.. popchnął ją na łóżko i wstając posiadł jednym silnym pchnięciem. Trzymając Zosię za uda nacierał biodrami raz po raz. Perka czuła się bezbronna, gdy on ją przeszywał swoją męskością wprawiając jej piersi w falowanie i sprawiając, że ślizgała się ciałem po po pościeli.
- Tak… tak.. - jej słowa przeradzały się w coraz głośniejsze jęki. Chwyciła się kurczowo pościeli. - Robert… mocno.
A czarownik napierał pobudzany widokiem jej wyginającego się zmysłowo ciała i energicznie poruszającego się biustu. Dociskał biodra do ciała kochanki, by każdy sztych był możliwie głęboki i dziki. Przypominało to nieco… niedawne doświadczenie z opętanym chłopakiem. Acz raczej tu nie można było liczyć na nadludzką wytrzymałość.
Perka czuła jak każdy kolejny ruch przybliża ją do szczytu. Sięgnęła jedną ręką do piersi kochanka. Była wilgotna od potu, przyjemna… chciała się w nią wtulić.
Krzyknęła dochodząc i ciężko oddychając opadła na pościel.
Mężczyzna potrzebował jeszcze kilku mocnych pchnięć w jej stygnący po nadmiarze wrażeń kwiatuszek. Po czym opadł twarzą na jej biust całując rozgrzaną skórę.
- Ktoś tu miał na mnie ochotę. - Perka zaśmiała się przez co jej pierś zafalowała. Sięgnęła do włosów kochanka i zaczęła je przeczesywać dając mu chwilę na wytchnienie. Była ciekawa czy Robert da radę wziąć ją mocniej.
- Przyznać musisz, że wielce się starałaś bym miał, co nie?- zapytał mężczyzna delikatnie kąsając szczyt lewej piersi kochanki.- Poczułaś coś… jakieś spojrzenie, albo… inne niepokojące wrażenie?
- Nie… ale to było przy nieco bardziej… bolesnej dla mnie zabawie. - Wyszeptała czując jak od pieszczonej piersi rozchodzi się przyjemne ciepło.
- Co rozumiesz przez bardziej bolesną… zabawę?- zapytał Robert.
- Mocno… od tyłu. - Perka uśmiechnęła się lubieżnie.
- Chyba lepiej byś klęczała na podłodze, opierała się głową o nią, a ręce zaplotła na plecach.- zadumał się mag. - Wtedy byś czuła najmocniej, chyba.
- Na podłodze… oparta o ścianę… na stole… jak tylko masz ochotę. - Zosia uniosła się na przedramionach. - Jeśli czujesz się na siłach możemy się chwilę pobawić.
- Przyda mi się odrobinę pobudzania, żeby szybciej nabrać sił na ciebie. Masz jakieś propozycje w tej kwestii?- zapytał czarownik opuszczając jej rozgrzaną grotę rozkoszy i siadając obok.
- Położysz się na łóżku? - Zosia poklepała miejsce obok siebie. - Spróbuję jakoś pomóc.
- Dobrze…- czarownik położył się grzecznie na łóżku i dziewczyna mogła zająć się rewitalizacją najważniejszej części kochanka.
Zosia przyklęknęła ponad nim, tak że miał dobry widok na jej zaczerwieniony po ostatnim akcie kwiat i sięgnęła językiem do męskości kochanka. Niespiesznie zaczęła zlizywać ich wspólne soki.
Po chwili poczuła ten sam rodzaj pieszczoty, na własnym intymnym zakątku oraz na udach.
Zmysłowe muśnięcia ust i języka kochanka, silne dłonie zaciskające się na jej własnym tyłeczku. Robert jeszcze sił nie odzyskał, acz… niewątpliwie Zosi nie przyjdzie czekać długo. A i zerkając w kierunku drzwi, widziała rozpalony wzrok podglądającej ich malarki.
Gdy kochanek był już dokładnie “umyty” Perka wzięła go w usta pomagając sobie dłońmi. Robert wydawał się być jednym z tych… troszczących się o satysfakcję kochanki i musiała przyznać, że bardzo jej to odpowiadało.
I badających… bo poczuła palec zanurzający się tam gdzie powinien. Między pośladki, by swoimi ruchami doprawić figle perwersyjnymi doznaniami. Smakując coraz bardziej drżącą się i prężącą dumę kochanka Zosia czuła dreszczyk ekscytacji… wywoływany samą naturą tego miejsca. Ile z tych rytuałów które on odprawiał mogło być nieprzyzwoite? Wyuzdane?
Na pewno nie był początkującym jeśli chodzi o seks.
Była ciekawa czy magowie mieli też swoje uroki, tak one wino babci czy też inne specyfiki. Perka wypuściła z ust męskość Roberta i przesunęła się całym ciałem nad jego biodra uciekając od bardzo utalentowanych paluszków. Ujęła w dłoń klucz mężczyzny i skierowała go w swoją tylną dziurkę by po chwili nabić się na niego powoli. Nie pozwoliła mu przygotować się dość, więc ból był, ale tak… światło płomieni, kojarzące się jej z sabatami i dziwna atmosfera tej sypialni, sprawiły że aż zamruczała z rozkoszy.
Mężczyzna nie był w pełni gotów, więc szturm był trochę mięciutki. Ale też i Zosia czuła jak coraz mocniej jest wypełniana przez kochanka. Poczuła też jego dłonie masujące jej pupę i biodra. Robert dyszał z coraz większego pobudzenia.
Perka oglądała się na niego ponad ramieniem powoli zaczynając się poruszać. Jej mięśnie protestowały nieco, ale to było bez znaczenia. Chciała go posiąść… chciała by od posiadł ją. Gdyby tylko chciał ją wziąć… gdziekolwiek. Przy jednej z tych kolumienek, opartą o wezgłowie… Poruszała się coraz szybciej.
I czuła że z każdym ruchem bioder buduje w kochanku napięcie. Buduje twardość… tworzy kolumienkę na którą opadała całym ciężarem ciała. I słyszała jego dyszenie. Chciała jednak obudzić w nim coś więcej.. bestyjkę, która może jeszcze gdzieś tam drzemała. Uniosła się wyżej przytrzymując wewnątrz tylko jego czub i zamarła czekając na jego ruch.
- Co robisz?- zapytał zaskoczony tym, że się z nim droczyła. Powoli uniósł się do pozycji siedzącej.
- Sprawdzam coś… - Zosia zaczęł się poruszać ale tylko tak by nieznacznie drażnić nasadę jego czuba.
- Co?- jęknął pobudzony kochanek , wodząc palcami po pośladkach i udach dziewczyny, w pełni gotów do podboju ciała Perki.
- Jak bardzo mnie pragniesz. - Wyszeptała unosząc biodra i wyraźnie dając znak, że zaraz wysunie go z siebie.
Chwycił ją mocno za biodra i siłą nasunął w dół. Zaskakująco mocny, był więc Zosia straciła równowagę i z impetem nabiła się pupą na kochanka. Co było równie bolesne co podniecające. A potem poczuła jak palce prawej dłoni bezczelnie wpychane są do jej intymnego zakątka między udami, a druga dłoń zaciska się mocno na prawej piersi. Liżąc i kąsając szyję, Robert pieścił brutalnie i namiętnie ciało złapanej kochanki… tylko w tym wszystkim umykał gdzieś powód tych figlów.
Nie czuła nic… żadnej obecności. Może Wilga miała rację, może to nie o nią chodziło.
- Mocniej Robert… jeszcze mocniej. - Pojękiwała ni to z bólu ni z rozkoszy wijąc się w jego ramionach. Sama musiała napierać biodrami w dół, by mocniej czuć jego przeszywającą obecność... ale tylko tam musiała wykazywać inicjatywę. W innym miejscach jej kochanek zaczął wyraźnie napierać palcami na kwiatuszek mieszając ból z rozkoszą. Jak i boleśnie ściskać i miętosić kragłości jej piersi, by sprawdzić ich sprężystośc i wytrzymałość. Zachłannie tulił do siebie Perkę nie dając jej szans na wymknięcie się z tej pułapki. Jęki Perki przerodziły się w okrzyki. Jej ciało poruszało się chaotycznie, konwulsyjnie nabijając się na kochanka. Mocniej, mocniej, mocniej...ciało Zosi poruszało się na kochanku. On sam dyszał ciężko i coraz bliższy był eksplozji. Wpychał palce w kwiatuszek kochanki… jednocześnie rozglądając się nerwowo.
-Nie… nie.. nie… nie…- szeptał, bo coś było nie tak. Nie z samą czarownicą. Ta pogrążona w doznaniach płynących z całego jej rozpalonego ciała czuła się cudownie. Tylko… pokój tak jakby falował. Kontury mebli się rozmywały, by po chwili drżeć. Zupełnie jakby rzeczywistość dokoła nich miała problemy z trzymaniem się w kupie, a prześcieradło na którym siedzieli tak jakoś… ożywało?
- Robert? - Perka krzyknęła dochodząc a jej ciałem wstrząsnął silny dreszcz. Nabiła się z całych sił na kochanka.
- To nic… chyba.. się nic.. nie stanie… nic wspólnego z tobą… - dyszał Robert dochodząc, gdy rzeczywistość wokół nich robiła się… plastyczna. Aż w końcu doszedł. I wszystko wróciło do normy.
- C.. co to było? - Perka oddychała z trudem siedząc na kochanku. Jej ciałem nadal trzęsły dreszcze, wzrok był rozmyty i błądził od narysowanego na podłodze kręgu do mebli i z powrotem.
- Tak jakby przejście do innej rzeczywistości… nie powinno to się zdarzać… w twoim towarzystwie.- wyjaśnił Robert dysząc ciężko. - Może to przez twoją moc, która rezonuje z… moja magia to właśnie dźwięki, melodia rezonująca z innymi rzeczywistościami. Wibrująca tak jak one i wywołująca odpowiedź. Coś takiego żeśmy przypadkowo wywołali… prawie.
Perka złapała głębszy oddech i obejrzała się ponad ramieniem na Roberta.
- Czemu to nie powinno się stać w mojej obecności?
- W obecności żadnej kobiety nie powinno. Ludzkiej przynajmniej…- Robert potarł czoło w zamyśleniu. - Ale może nadwyrężyłem nieco to miejsce wcześniejszymi licznymi rytuałami, więc… bariery są tu cieńsze. Jak w nawiedzonych domach.
- Nie jestem typową kobietą wiesz? - Zosia uśmiechnęła się do maga. - Duchy.. też lubią gdy je uwodzę.
- Duchy tego świata. Fearie jak zwą je na zachodzie. Nimfy, skrzaty, ubożęta u nas. - zgodził się z nią mag.- Ale ja mówiłem o duchach zaświatów. O zmarłych. Tych chyba nie uwodzisz, co?
- Nie próbowałam. - Perka wzruszyła ramionami. - Jeśli jednak diablęta mają do mnie słabość to czemu i nie umarli… samiec chyba zawsze pozostaje samcem.
- Czarty to nie demony. Nie prawdziwe demony. Te prawdziwe to niewiele mają wspólnego chutliwymi krewniakami faunów.- zaśmiał cicho czarownik i pocałował ramię Perki. - Poczułaś coś?
- Nie...obawiam się, że może się nie udać. - Zosia odchyliła głowę do tyłu i oparła się o ramię mężczyzny. - Widziałam to co przychodzi przez te wasze przejścia… nie chciałabym z tym obcować. Ostatnio miałam do czynienia z opętanym chłopakiem. - Przymknęła oczy ciesząc się bliskością Roberta i jego ciepłem.
- Nie mogę zrobić więcej ponad to, co już zrobiłem. Nie znajdę kogoś, jeśli ów ktoś nie będzie cię aktywnie szukał.- wyjaśnił Robert.
- Wiem… wspominałeś. Ochłonę nieco i nie będę ci już zawracać głowy. - Spod półprzymkniętych powiek Perka przyglądała się pomieszczeniu, jeszcze raz oglądając sobie namalowane kręgi. Mimo porażki sporo się nauczyła.
-Dobrze… to może zejdziesz ze mnie i… wiesz… ochłoniesz w pokoju gościnnym?- dłonie mężczyzny chwycił krągłe piersi rudowłosej, by pocierać jedną o drugą.- Bo tutaj mogę ci nie dać ochłonąć.
Perka zaśmiała się.
- Myślisz, że dasz mi radę jeszcze raz? - Uniosła się nieco i obejrzała na kochanka. Po chwili pocałowała go w usta. - Jeśli mam wychodzić do pokoju gościnnego lepiej zbiorę się do auta. - Mrugnęła do maga unosząc biodra by go uwolnić.
- Myślę że dałbym jeszcze kilka razy, choć pewnie bezpieczniej byłoby w innej komnacie.- wyjaśnił Robert z zadziornym uśmiechem.
- Łazienka? Chyba powinnam się ogarnąć przed wyjazdem. - Perka zeszła z łóżka i jeszcze raz rozejrzała się po pokoju. Znów nie wiedziała co ma robić dalej. Spotka się z Patrykiem, znów to poczuje i co wtedy? Obejrzała się na maga starając się uśmiechnąć. - Wspólna kąpiel?
- Cóż… nie odmówię takiemu zaproszeniu.- stwierdził z uśmiechem czarownik wstając.
Perka zgarnęła swoje ubrania z podłogi jeszcze raz oglądając krąg. Tyle pracy po nic. Choć trzeba było przyznać, że oboje mieli z tego nieco frajdy i wilga chyba także. Obejrzała się na drzwi ciekawa czy dostrzeże tam malarkę.
- Łazienka to drugie drzwi na prawo stąd. -poinformował czarownik kucając na płonącymi znakami i gestem dłoni gasząc je. Zosia nie zauważyła już “podglądaczki”. Pewnie czmychnęła już.
Perka przytaknęła i ruszyła do łazienki przechodząc ponad wygaszonymi symbolami.
 
Aiko jest offline