21-01-2019, 09:39
|
#190 |
| irkrim spojrzał niedowierzająco na Torina. Aasimar pogładził się po brodzie, zerknął na gnomkę, która w zamyśleniu uciekła wzrokiem w bliżej nieokreślony kąt pomieszczenia. Ostatecznie wzruszyła ramionami.
– Zatem rozumiesz nas. To dobrze. Co do twych warunków, to o ile niziołki i koboldy nie będą przeszkadzać w naszym przedsięwzięciu nie będziemy mieli powodów, by ich niepokoić. Mamy ważniejsze sprawy. Co się zaś tyczy owej uczennicy, to wiedz, że jestem gotów na to przystać o ile będziesz wywiązywał się ze swych zadań…
– I trzymał ją z dala ode mnie. Jeżeli zbliży się do mnie na odległość pięciu metrów spalę ją na miejscu – wtrąciła się gnomka ze swym beznamiętnym tonem.
– Taak… – skrzydlaty zerknął kątem oka na swą towarzyszkę, po czym zwrócił się znów do krasnoluda. – Zatem pragniesz oddać się naszej sprawie?
Ostatnio edytowane przez Zormar : 21-01-2019 o 21:32.
|
| |