Grunnenberg nie zrozumiał dlaczego ma problem z krasnoludami, zupełnie jakby zapomniał już, że został w Meissen ogłoszony gaarem za krzywoprzysięstwo i oszustwo.
Krasnoludy zdawały sobie sprawę, że zarówno podróż z nim jak i porzucenie oddziału są tak samo szkodliwe dla ich honoru i nie wiedziały co z tym fantem zrobić.
Bert nie dyskryminował - był wkurzony na ich wszystkich.
Oleg podejrzewał
Loftusa o niecne rzeczy, o inne, choć równie niecne był sam przez niego podejrzewany.
Leo podejrzewała swojego kruka, o bycie demonem, niekarmiony kruk ją o skąpstwo.
Tylko Walter i Diuk szli jak gdyby ich nie było. Szli, zrezygnowano bowiem z marnowania kolejnego dnia albo i dwóch na przeprawę przez rzekę.
Wśród swarów i sporów wyklarował się konsensus, przynajmniej na najbliższy dzień. Ostatni ruszyli do Lauben, kolejnej wioski leżącej przy Rzece Łososi.
Oleg kojarzył okolicę i był przekonany, że w razie czego znajdzie brody albo inne przeprawy przez jej dopływy, a w jej górnym biegu także przez nią samą.
Po drugiej stronie rzeki widzieli czasem przemykające niskie postacie, ale żadna z nich nie znalazła się w zasięgu strzału. Nie żeby Ostatni mieli nadmiar amunicji. Czy jedzenia. Albo paszy.
Wieczór, 24 Nachgeheima 2522,
Lauben
Droga minęła szybko. Samo Lauben okazało się wioską chronioną palisadą.
Oleg z
Bertem mogli się podkraść niezauważeni, ale dla większości Ostatnich, nie wspominając o kucach i mule, było to niemożliwe. Nawet jeśli nie zostaliby zauważeni przez wieśniaków wracających akurat z pól czy przez rybaka na wieczornym połowie, to z pewnością wypatrzyłby ich obserwator na bramie.
Obserwacja przez lunetę ujawniła, że ów młodzieniec był ubrany jak wieśniak, trzymał łuk i miał róg sygnałowy na piersi. Słońce zachodziło i z pewnością niedługo zabrzmi sygnał wzywający ostatnich zapominalskich do powrotu.