Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2019, 19:32   #72
Gryf
 
Gryf's Avatar
 
Reputacja: 1 Gryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputację
Coco wyglądał na kompletnego świra i wyraźnie coś kombinował, ale jak dotąd nie można mu było odmówić skuteczności. Na chłopski rozum Tito znacznie prościej byłoby uciekać przed Aztekami mając sprawny samochód z Angelo za kierownicą. W tej chwili zdaje się że nie mieli już większego wyboru. Tito westchnął, z pod najbliższego drzewa zebrał dwa uschnięte patyki do podpierania się. Kuśtykając na czterech kończynach ruszył pod górkę.
Angelo ruszył za nim. Przystojniak był wyraźnie oszołomiony. Rana głowy mogła być poważniejsza, niż wyglądała na pierwszy rzut oka. Z ranami łba już tak było. W każdym razie młodszy z Węży wdrapywał się po wzniesieniu dużo sprawniej. W końcu miał zdrowe nogi.
Zostawił Tito nieco z tyłu.
Gdy był tak mniej więcej w połowie pokonywanego podejścia motory dotarły do rozwalonego samochodu. Widział je - przynajmniej kilka osób. Zatrzymali się przy aucie, ostrożnie, nie wystawiając się na ogień potencjalnych wrogów zaczajonych w zasadzce. Na razie jeszcze nie zauważyli członków SV. Widać było, że zastanawiają się co zrobić dalej. Może sądzili, że uciekinierzy zabrali się innym samochodem.
Snopy reflektorów motorów przeczesywały las ale zarówno Tito jak i Angelo byli już zbyt wysoko i tylko przypadek mógł zdradzić ich pozycje. Tito nie miał zamiaru pomagać przypadkowi, na chwilę przycupnął za którymś z drzew, na spokojnie ocenił dystans i widocznosć, po czym ruszył w dalszą drogę trzymając się osłony zarośli.
 
__________________
Show must go on!
Gryf jest offline