Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-01-2019, 10:02   #73
Bounty
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Kurwa, kurwa, kurwa. To był jakiś pieprzony nieustający koszmar. Roztrzęsiony Javier zamknął otwarte okno - jedyne pozbawione krat, wychodzące na podwórko. Dłuższy czas patrzył przez szybę w ciemność. Następnie z pistoletem w dłoni obszedł całe mieszkanko, sprawdzając okna i zamki w drzwiach.
Najchętniej zasnąłby i już się nie obudził. Spojrzał na pistolet i powoli, drżącymi rękoma włożył lufę do ust. Była zimna i miała metaliczny posmak. Wyjąc niemo, ze łzami w oczach wyjął ją i odłożył pistolet.
Otworzył szufladę biurka, gdzie trzymał żelazny zapas koki. Tak bardzo jej teraz potrzebował. Nie było mowy o spaniu. Rozsypał i wciągnął solidną kreskę, resztę schował do kieszeni, by mieć ją pod ręką.
Uspokoił się. Troszeczkę.

Komputer stacjonarny był na swoim miejscu. Javier spróbował namierzyć wyryty na blacie numer, ale ten miał wyłączoną lokację. Nie figurował na żadnych spisach, najpewniej był kartą - taką z “kiosku”. Wciąż mógł spróbować przybliżonego namierzania przez nadajniki GSM. Postanowił, że zrobi to podczas połączenia.
Wziął kilka głębokich oddechów, podłączył słuchawki z mikrofonem i przez Skype’a wybrał wyryty numer.

- Jednak zadzowniłeś - odezwał się głos. - To dobrze. To znaczy że jesteś silniejszy, niż wszyscy sądzą. Jeśli chcesz poznać odpowiedzi bądź o trzeciej w nocy na głównym rynku. Przy ratuszu. Sam.
- Będę - odpowiedział Xavi, po czym dodał, zaskakując samego siebie, czy raczej kokaina w jego żyłach go zaskoczyła, przemawiając jego głosem: - Miej mój sprzęt.

Rozłączył się i sprawdził efekt namierzania. Po czym spróbował znów dodzwonić się do Oreji.
Lokacja pokazywała obrzeża Mazaltan. Wyjazd na północ. A telefon Ucha nadal milczał. Jego lokalizacja też nie uległa zmianie od ostatniego logowania. Javier zadzwonił kolejno do Hernana i do Juana, którzy powinni być z Oreją, ale oni też byli poza zasięgiem. Coraz bardziej zaniepokojony, Xavi wybrał wreszcie numer Tito.
Jego telefon też milczał jak zaklęty. Xavi zatem próbował się dodzwonić kolejno do Angelo, Bliźniaków, Grubego Alfredo i w ostateczności do Psa. I nic. I wielka puta madre. Wszędzie albo komunikat albo sygnał oczekiwania w jebaną nieskończoność.
Czy wszyscy już nie żyli?
Pewien czas krążył po mieszkaniu, potem dzwonił jeszcze raz, znów bez skutku, potem leżał patrząc w sufit. Wreszcie, za dwadzieścia trzecia wziął pistolet, wyszedł z domu, wsiadł do auta i ruszył pustymi ulicami w stronę rynku.
 
Bounty jest offline