Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-01-2019, 17:41   #39
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Po przebudzeniu Leilena nie była taka pewna, czy to co jej się przydarzyło nie było tylko snem. Zdawało się być tak… niewiarygodne! Demony, cyrografy i noc z Jiną - wszystko to brzmiało jak fantazje. Na śniadaniu Siri, ani jej przyjaciele nie zachowywali się inaczej niż zwykle. Alden nie był ranny. Wszystko zatem wyglądało, jakby Lei miała tylko bardzo plastyczny sen. Ale wszystko też pasowało do minionych wydarzeń. Przecież dziewczyna sama zaniosła lecząca miksturę we wskazane miejsce, a parę siniaków na pewno by się po takiej wygoiło na Aldenie. No i przecież żadne z nich nie zaczęłoby ot tak rozmawiać o bezprawnym przywołaniu demona.
W swym pokoiku niby miała na pościeli ślady miłości, ale to była jej własna wilgoć. No i nigdzie nie leżał kontrakt podpisany jej krwią.

Dopiero na lekcji u Blesseda panna Mongle zaczęła w pełni wierzyć, że oddała się w służbę u demona. Tylko tak umiała sobie wyjaśnić dlaczego z taką łatwością odszyfrowywała zapis czaru, którego Danillo kazał się jej nauczyć. Zupełnie jakby go sobie przypominała, zamiast żmudnie poznawać. A przecież “czytanie magii” nie brzmiało nawet w połowie tak ekscytująco, jak jej pierwszy czar. Nie była pewna, czy to powód do radości, czy raczej strachu. Przynajmniej u Meleghosta wszystko szło po staremu, czyli źle - przynajmniej w opinii nauczyciela.
Skoro jednak Nesselina istniała to należało rozważyć jej słowa i jak najszybciej doprowadzić do zdjęcia obroży. Tylko jak do tego podejść? Ćwicząc z Lily? Byłoby to bez wątpienia przyjemne, ale chyba nie tłumaczyłoby nagłych postępów Leileny. Więc może należałoby zwrócić się do Elki? Tylko co pomyślałaby sobie o tym gnomka? A może była trzecia droga i korepetycje u Danillo? Przecież sam mówił, że jest po to by uczyć. I o ile ten pomysł może i był dobry, to przecież misją Leileny było zjednanie sobie wszystkich, których zjednać się da. Poznanie ich. Zaprzyjaźnienie się. Na wszystkie sposoby. Elfka zachowywała się niezbyt przyjaźnie, ale rudowłosa nie chciała na razie oceniać po samych pozorach. Zamierzała podejść do tej zimnej piękności… ale kiedy akurat Lily nie będzie patrzyła. Nie wszystko na raz jak to powiadali. Z jednej strony w tym planie nie było nic trudnego - to nie tak, że Elora odganiała od siebie uczniów ze swej klasy. To po prostu ta jej postawa nie zachęcała do zbliżenia się. Szczególnie, gdy ona sama szukała towarzystwa wśród znacznie starszych studentów - kobiet i mężczyzn, którzy spędzili już w Akademii parę lat. Lei była jednak towarzyska z natury i przy nadarzającej się sposobności postanowiła najzwyczajniej elfkę zagadnąć.
Reakcją było zdziwienie. Elfka przyjrzała się rudowłosej bardzo uważnie.
- Tak? - zapytała w końcu. Nie tyle jednak tonem wyrażającym zdziwienie, co udzielającym głosu.
- Hej - niezrażona Lei uśmiechnęła się sympatycznie, nie zrażona. Co mogło się stać? Ostatecznie elfka okaże się taka, jaką wszyscy ją widzieli. - Świetnie sobie radzisz na zajęciach - pochwaliła. - Tak sobie pomyślałam, może udzielisz koleżance z roku małych korepetycji?
Wolała od razu przejść do rzeczy przy takim podejściu rozmówczyni.
- Korepetycji - powtórzyła jak echo. - Dlaczego miałabym to zrobić, Leileno? - przynajmniej pamiętała jej imię.
- Bo to szkoła, a nie rywalizacja. Za to dzięki temu jest szansa lepiej się poznać - spróbowała rudowłosa swojego zwyczajowego podejścia. - No i na pewno kiedyś trafi się coś, z czym to ja będę mogła pomóc tobie.
- I z pewnością któryś ze starszych adeptów będzie umiał mi pomóc lepiej od ciebie - odparła bez wahania. - My, elfy, mamy w trakcie dnia tyle samo czasu, co wy. A czas, który poświęciłabym tobie, to czas w którym sama niczego się nie nauczę.
Rozmowa nie szła za dobrze.
- A czy poznałaś kiedyś jakiegoś człowieka? - zapytała ciekawie Lei. - Tak naprawdę poznałaś? My żyjąc znacznie krócej uczymy się tyle co wy przez stulecia - uśmiechnęła się. Naprawdę nic nie traciła, a uznała tę rozmowę za całkiem pouczającą.
- Owszem. Poznałam nawet kilku i korzystam z ich mentorstwa - wygładziła mimochodem ubranie. - W zamian ja pomagam im.
- I sama nie chcesz robić tego samego? Nauczanie nic nie daje? - podpytywała ciekawsko Leilena. - Naprawdę uważasz się za lepszą czy to tylko taka poza? - cóż, nie umiała trzymać języka za zębami, choć pytanie to zadała z przyjaznym uśmiechem.
Bezpośredniość sprawiła, że aep Sinn na chwilę umilkła, choć jej mina nie zmieniła się ani trochę.
- Jestem od was lepsza - odpowiedziała w końcu. - Powinnam uczęszczać na zajęcia przynajmniej z poprzednim rocznikiem. A ta obroża nie jest u mnie do niczego potrzebna. I nie, nauczanie kogoś rzeczy, które umiem nic mi nie daje, kiedy sama muszę jeszcze wiele opanować - zakończyła, ale chyba spodziewała się po rudowłosej dalszych pytań.
To było słuszne założenie, bo pytania u Lei nie kończyły się nigdy.
- Teraz jesteś lepsza, ale wciąż jesteś z naszym rocznikiem. Jakiś powód tego jest. Gdybyś postarała się podciągnąć swoich znajomych z roku, wtedy wszyscy szybciej przeszlibyśmy do nauki czegoś bardziej skomplikowanego - zauważyła. - Chodzenie ze starszymi rocznikami i zadzieranie nosa wcale nie zjednuje, a będziesz w tej akademii przez długi czas. Starszym nie spodoba się, jak ich przegonisz, twojemu rocznikowi nie podoba się, że na każdym kroku pokazujesz, że odbywałaś wcześniej trening - rudowłosa wzruszyła ramionami. - O podchodzeniu do innych to ja mogłabym cię nauczyć bardzo wiele.
Elfka chciała odpowiedzieć czymś kąśliwym, ale ponownie zawahała się chwilę.
- Nie patrzyłam na to z tej strony - przyznała, odrobinę przyjaźniej. - A mam zamiar przegonić wszystkich, z rektorką włącznie…
Tupnęła bezgłośnie stopą.
- Załóżmy, że miałabym wolne pół godziny. Czego w ogóle mogłabym cię nauczyć? Nie masz żadnych podstaw ani rodowej tradycji.
- Za to rzuciłam już swoje pierwsze zaklęcie - przypomniała jej Leilena. - Być najlepszym można na wiele sposobów. Pomóż mi z czytaniem magii, tak aby tym razem udało mi się doskonale za pierwszym razem jak zdejmą mi obrożę. Kiedy pomożemy innym, szczególnie krasnoludowi, wszyscy nauczymy kontrolować moc, wtedy zdejmą nam te obroże i nasza nauka na pewno przyspieszy. Z tego co twierdzi nauczyciel, najważniejsze to poczuć przepływ magii i umieć go kontrolować. To najtrudniejsze do nauczenia przy ograniczeniu - postukała w obrożę. - Myślę jednak, że jestem tego już bardzo bliska.
Elka wcale nie była taka pewna umiejętności Leileny, ale co zaskakujące zgodziła się udzielić pomocy. Najwyraźniej argumenty dziewczyny okazały się przekonujące.
Jedno Lei musiała Elorze przyznać - miała dużą wiedzę. Za nic jednak nie umiała jej przekazywać. Szybko traciła cierpliwość do pytań i odpowiadała na nie w przesadnie skomplikowany sposób. Na szczęście nie wiedziała, że jej “uczennica” nie potrzebuje żadnej pomocy, a rudowłosa starała się być miła - może z czasem i z przemądrzałej koleżanki coś będzie?

Kolejne dni przyniosły okazję do testów. Blessed zdejmował swoim uczniom po kolei obroże i pozwalał im czarować. Nierówności płciowe pozostawały silne - Connor i Olaf radzili sobie wyraźnie słabiej od koleżanek, choć nie dało się ich określić mianem beznadziejnych. Elora przodowała, a Lei… Lei musiała się bardzo powstrzymywać, by nie wypróbować demonicznej mocy, która tkwiła w jej umyśle. Zmiana wyglądu jawiła się jako znacznie ciekawsza niż kolejny sposób czytania magicznych formuł.
Prawdziwy test miał jednak nadejść na koniec dekadnia, gdy do uczniów zebranych pod salą przybył Danillo w towarzystwie wytwornie ubranej kobiety. … choć niezbyt skromnie. Odważne dekolty zdawały się być popularne w tej konkretnej okolicy. Leilena wiedziała naturalnie, że jest to jedna z nauczycielek, ale jako pierwszoroczniaczka nie wiedziała specjalnie od czego. Na szczęście wiedziała Lily.
- To wieszczka, chyba nazywa się Carmi - szepnęła. - Myślisz, że będzie nam wróżyć z ręki?
- Podoba mi się jej suknia - stwierdziła zamiast tego Lei, ciekawie przyglądając się jeszcze nieznanej kobiecie. - Może potrafi stwierdzić, kto już może zdjąć obrożę? - jej pytanie było równie w ciemno co Lily. A jednak wkrótce okazało się, że dokładnie po to przyszła.
Prawdziwym testem panowania nad swoją mocą było to, jak uczeń zachowywał się podczas stosunku, ale nauczyciele (ku pewnemu niezadowoleniu Leileny) nie prowadzili takiej obserwacji na żywo. Zamiast tego mieli opracowane niewiele mniej zawstydzające zaklęcie, symulujące spełnienie. Zadaniem wieszki, która przedstawiła się jako Carmi Faelittio było obserwowanie czy i jak adept uwalniał przy tym magiczną energię. Tak też, jeden po drugim, każdy z uczniów dla bezpieczeństwa był zapraszany do magicznego kręgu, pozbawiany obroży i będąc ofiarą czaru Blesseda robił parę zabawnych min przeżywając namiastkę orgazmu. Ostatecznie test zdały tylko Leilena i Elora, które nauczyciele poprosili by zostały po zajęciach na korytarzu.
Lily, choć sama z próby wyszła jedynie zarumieniona, postanowiła zostać z koleżanką zamiast popędzić na obiad.
- Jak to zrobiłaś? - zapytała zaciekawiona, zerkając nieufnie na stojącą nieopodal elfę.
- Jak to ja, poprosiłam o pomoc - odpowiedziała enigmatycznie Lei, uśmiechając się delikatnie.
- A kogo ja mam poprosić? Bo zaczynam się już czuć w tej obroży jak pies na łańcuchu.
- Ja nie umiem uczyć - przyznała na poły szczerze rudowłosa. Ciężko nauczyć coś co się dostało w nadnaturalny sposób. - Chyba też nie będziesz chciała skorzystać z pomocy tej osoby co ja. Może nauczyciel? Albo jakaś starsza koleżanka.
- A niby czemu nie kolega? Że niby oni to inaczej czują? - spytała poważnie Lily.
- Tak szczerze to nie wiem, ale tak mi się wydaje. Że mogą mieć inne sposoby na… no wiesz, samokontrolę.
Dalsze dywagacje przerwał Blessed, wołając Mongle i aep Sinn do sali. Trochę niepocieszona gnomka z ociąganiem poszła do stołówki.
- Rzadko się zdarza, by nowi uczniowie nabywali umiejętności w tym samym tempie - rozpoczął Danillo, gdy obie uczennicy usiadły w ławkach. - Ale i rzadko zdarza się, by tak szybko uczniowie byli w stania zapanować nad energią, która płynie w ich ciałach. Co tu dużo ukrywać, trochę rozbija to terminarz moich zajęć.
- Wspólnie zastanawiamy się zatem - podjęła wątek Carmi. - Czy zgodziłybyście się kontynuować naukę czarów, bez zdejmowania jeszcze obróż.
- A jaka jest alternatywa? - zapytała od razu elfka. Pomysł się jej nie spodobał.
- Z powodu ograniczeń, jakie Rada Starszych nakłada na naszą Akademię, nie możemy bezpośrednio pomagać studentom w ćwiczeniach... jakby to ująć... samokontroli - wyjaśnił nauczyciel. - Ale nic nie stoi na przeszkodzie, byście same pomogły kolegom i koleżance.
Lei tak po prawdzie także nie była zachwycona. Z trochę innych powodów, w końcu nie do końca sama doszła do wprawy.
- Nie sądzę, abym była dobrą nauczycielką - westchnęła. - Szczególnie dla chłopców. Sama dopiero co opanowałam tę umiejętność i o ile chętnie spróbuję, to efekt mógłby być odwrotny od zamierzonego.
Nie chciała też mówić tego wprost, ale pomoc elfki miałaby podobny efekt.
- No i czy mogłabym zdejmować obrożę na czas ćwiczeń? Bo bez tego jeszcze trudniej coś pokazać, bo moja znajomość teorii jest nikła - uśmiechnęła się przepraszająco, z wyraźną ciekawością przyglądając się wieszczce. Ta śmiało odpowiedziała na spojrzenie. Jak to z czarodziejkami, trudno było powiedzieć ile miała lat. Wyglądała na około trzydzieści, ale mogła mieć więcej.
- Gdybyście się zdecydowały, to obroże zdjęlibyśmy wam na stałe. I dali klucz do obroży kolegów - stwierdziła kobieta.
- A w zamian my miałybyśmy sprawdzić jak kontrolują swą moc w trakcie podniecenia - podjęła Elka. - Słowem, miałybyśmy się z nimi kochać i tłumaczyć jak nie zrobić nam przy tym krzywdy.
- Dość uproszczone spojrzenie na sprawę - stwierdził Danillo. - Ale w sumie poprawne.
- W moim przypadku nie wiem czy pomogę, choć mogę spróbować - zgodziła się Lei. Bo w sumie obiecali jej nie tylko zdjęcie obroży, ale i seks - ...z dwójką z mojego roku. Z pewnym niskim osobnikiem może być trudno.
Prawie nie odrywała wzroku od wieszczki, cały niemal czas z delikatnym uśmiechem błąkającym się w kącikach ust.
- Ma pani piękną suknię - nie wytrzymała wreszcie, jak zawsze prosto z mostu wypowiadając myśli.
- Dziękuję, ale to chyba nie czas na rozmowy o modzie - zauważyła Carmi. - Jeżeli Potrzebujecie czasu na rozpatrzenie tej propozycji, to jest to jak zrozumiałe.
- Ja nie potrzebuję. Mogę spróbować pomóc chłopakom, skoro wiąże się to z uwolnieniem mojego potencjału - stuknęła niedbale obrożę.
- A panna? - Danillo spojrzał na Mongle.
- Spróbuję, tak jak już powiedziałam - odparła z uśmiechem rudowłosa.
- Czyli ustalone. - Blessed po kolei zdjął dziewczynom obroże i wręczył w ich miejsce małe kluczyki, które pasowały do obroży pozostałej trójki na roku. - To naturalnie nie zwalnia mnie z lekcji. Gdybyście potrzebowały w czymkolwiek pomocy, moje progi stoją otworem.
Elfka nie miała więcej pytań, więc razem z Lei szybko już opuściły salę, kierując się na obiad.
- Nie podniecają mnie kobiety - nieoczekiwanie odezwała się w drodze aep Sinn. - Więc Dims będziesz musiała zająć się ty.
- Ja potrafię znaleźć podniecające piękno w wielu istotach - uśmiechnęła się do niej po swojemu. - Zajmę się Lily, na razie tylko z krasnoludem nie umiałam się dogadać.
- Bo takie są krasnoludy. W głowach im kopalnie, a nie macanki, przynajmniej dopóki nie popiją.
- Zamierzasz go upić przed nauczaniem? - zapytała radośnie Lei, już mając w głowie tę wizję. - Jak na razie sprawiał wrażenie, jakby nawet od tej używki stronił. Wydaje się, że on wymaga więcej nauki. Może powinnyśmy zająć się nim razem?
- Proponujesz mi trójkąt? - zapytała wprost.
- Mówiłaś, że nie poruszają cię kobiety, nie będę więc nalegać w tym temacie. Proponuję ci wspólną… naukę z krasnoludem, może we dwie wykrzesamy z niego coś więcej niż kilka iskierek - mrugnęła, nic sobie nie robiąc ze sztywności elfki.
- Może... - przyznała niezobowiązująco.
 
Zapatashura jest offline