Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-01-2019, 20:41   #108
Loucipher
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Loucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputacjęLoucipher ma wspaniałą reputację
MJ przeszedł się wzdłuż półek, obserwując zgromadzoną na nich broń. Ładny arsenał, pomyślał. Wyglądało to prawie tak, jak zbrojownia w Camp Barstow, pełna różnorakich narzędzi do siania śmierci i zniszczenia.
Szukał czegoś, co pozwoli mu wykorzystać jego predyspozycje strzeleckie... ale w zbrojowni nie znalazł ani jednej sztuki broni wyposażonej w celownik optyczny. Widocznie w Malpais nie było snajperów, co było dobrą wiadomością, albo ich broń była wraz z nimi na posterunku, co z kolei było wiadomością bardzo złą. Cóż, wyglądało na to, że Martin wcześniej czy później się o tym przekona... więc wolał nie martwić się na zapas.
Po namyśle MJ sięgnął po oparty o półkę staromodny karabin ładowany dźwignią... broń, którą kiedyś strzelali ojcowie założyciele tego kraju, w czasach bardziej zamierzchłych niż te, które Martin pamiętał. Wiedział więc, że to broń solidna, prosta i niezawodna, a ten konkretny egzemplarz strzela silnym rewolwerowym pociskiem, który wystrzelony z długiej lufy niesie daleko i zachowuje dobrą celność i siłę rażenia. Na wypalonych słońcem wulkanicznych pustkowiach Malpais ta broń mogła się bardzo przydać. Ze stojących obok pudeł chłopak wysypał kilkadziesiąt sztuk amunicji, którą poutykał w zakamarkach zbroi legionisty - na szczęście posiadała ona na to dość dużo przeróżnych kieszeni. Legioniści może i byli bardziej prymitywni od Republiki, ale pewne rzeczy działały u nich podobnie.
Szukając broni bocznej, Martin podszedł do drugiej półki, na której leżały pistolety. Prawie natychmiast znalazł to, czego szukał - doskonale mu znaną, przedwojenną "dziesiątkę" N99. Pierwsza broń, jaką trzymał w ręce na szkoleniu. Rękojeść pistoletu, wyślizgana od częstego używania, leżała w dłoni jak ulał. Martin uśmiechnął się i schował broń do kabury. Wraz z pistoletem do kieszeni MJa trafiły dwa zapasowe magazynki, w tym jeden wypełniony amunicją grzybkującą, zapewniającą zwiększoną siłę rażenia przeciw nieopancerzonym celom. Broń do walki wręcz - zaufana kosa, która pozbawiła już życia kilku przeciwników - wciąż tkwiła za pazuchą.
Nic więcej nie potrzebuję, pomyślał MJ.
- Jeśli chcecie to wysadzić... - powiedział do Lucky'ego, trzymającego w ręce wiązkę dynamitu z doczepionym zapalnikiem - to proszę bardzo. Ja mam wszystko, czego mi trzeba.
Zarepetował załadowany karabin, sprawdził, czy pistolet pewnie tkwi w kaburze... i stanął obok wciąż trzymającego ręce na rękojeściach mieczy Fenga.
- Szeregowy Lucas gotów do akcji, sir - zameldował służbiście, uśmiechając się od ucha do ucha. - Prowadź, dowódco.
Uśmiech na twarzy MJa był szczery, nie udawany.
Drużyna B właśnie znów wkroczyła na wojenną ścieżkę. A Martin cieszył się, że znów jest jej częścią.
 
Loucipher jest offline