Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2019, 07:23   #1322
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Trójka kompanów na barce przepłynęła w znane już sobie, bezpieczne miejsce. Łódź wpłynęła w zakole, między trzciny, zupełnie znikając z oczu tym, którzy znajdowali się na rzece. Ponad Syrenką, na klifie rozciągał się spaczony las, nawet w świetle dnia odpychający i mroczny. Pozostawało czekać na Lothara lub samemu udać się na jego poszukiwanie.

Tymczasem Lothar wędrował za dziewczyną w stronę obozowiska buntowników. A przynajmniej taką miał nadzieję. Hilda wiedziała, gdzie idzie. Poruszała się pewnie, omijając pewne miejsca i zupełnie nie przejmując się złowieszczą aurą lasu. Lothar tym razem, będąc drugi raz w lesie też wiedział czego się spodziewać i groza tego miejsca nie zrobiła na nim piorunującego wrażenia. Parokrotnie jednak oboje wystraszyli się nie na żarty, gdy las rozbrzmiał upiornymi krzykami, a drzewa bez powodu zaczęły się poruszać. Raz między drzewami dostrzegli też jakąś rogatą postać, ale sami dzięki refleksowi Hildy nie zostali zauważeni.

W pewnym momencie zrobiło się jaśniej. Drzewa przybrały naturalny wygląd, a las rozbrzmiał śpiewem ptaków. Lothar zauważył, że ekspansja spaczonego obszaru postępuje i już niektóre z roślin noszą ślady wpływu Chaosu. Dziewczyna potwierdziła.

- Nasza bezpieczna strefa się kurczy. Dzień po dniu obserwujemy jak Chaos wolno, lecz nieubłaganie wgryza się w zdrowy las. Jeszcze parę miesięcy i będziemy musieli stąd uciec. Nikt już wtedy nie będzie walczył z Wittgensteinami.

Na polanie, wśród młodych drzewek stało kilka drewnianych chat krytych płatami mchu. Na skraju polany rozpoczynał się strumyk – źródło zdrowej wody dla mieszkańców obozowiska. Szlachcic na pierwszy rzut oka naliczył niemal dwudziestu ludzi. Niektórzy wylegiwali się w słońcu, inni przygotowywali strawę, jeszcze inni oporządzali broń. Hilda witała się ze wszystkimi, jednak zupełnie ignorowała pytające spojrzenia skierowane na Lothara, prowadząc go do jednej z chat. Siedząca przed nią, wysoka i szczupła kobieta wstała widząc zbliżającego się gościa. Obcisłe spodnie i skórzany kubrak podkreślały smukłość jej sylwetki. Pociągłą twarz okalały ciemne, kasztanowe włosy, rozpuszczone w nieładzie. Zlustrowała von Essinga spojrzeniem zielonych oczu.

- To jeden z ludzi, którzy postawili się zamkowym. Stanęli w obronie mieszkańców – szybko przedstawiła Hilda.

- Miło mi słyszeć, że ktoś trzyma stronę tych biedaków. Szczególnie ktoś wysokiego stanu – ukłoniła się. Widać było, że etykieta nie jest jej obca. – Jestem Sigrid Thun. Usiądźcie Panie. Hilda, przynieś gościowi co do picia i jedzenia.
 
xeper jest offline