Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2019, 14:07   #319
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Richard z przyjemnością przyjął fakt, że spotkanie nie odbywa się w zatęchłej piwnicy, jak przy poprzedniej wizycie w delegaturze. Słuchał z uwagą wypowiedzi Uberthona. W końcu przejrzał dokumenty. La Croix spodziewał się takiego obrotu sprawy, choć nie tak wcześnie.

Wzrok szlachcica wędrował po ulicy położonej daleko w dole. Jego implant dostosował wzrok. Widział jakiegoś kieszonkowca próbującego się wyrwać dwóm strażnikom. Widział przekupki na targu usiłujące przyciągnąć do siebie klientów. W końcu widział parę rzucającą sobie głodne spojrzenia i próbująca zniknąć w zaułku.

Zaplótł dłonie za plecami stając obok Uberthona.
- Perspektywa ogółu jest bardzo wygodna., gdy możemy pozwolić sobie na obserwacje ludzi jako statystyk. Ale ludzie to nie statystyki. Ludzie to emocje. Ludzie to szereg myśli. Każdy z nich jest inny.
Richard wziął kilka oddechów. Wiedział, że Lionel nie skomentuje. Nie lubił strzępić języka. Powiedział co miał do powiedzenia, a teraz czekał na pytania. Nie na wynurzenia szlachcica.

- Powiedz mi, czy za twój “awans” odpowiadają ci sami ludzie, którzy organizowali akcję na Jerrym?

Szlachcic miał w głowie reakcje na swoje domysły na temat pułapki. Przy poprzedniej rozmowie jego przełożony uciął rozmowę. Bał się? Chronił Richarda? Któż miał władzę nad Delegaturą Wolnych Miast? Było to coś, co Richard musiał ustalić w ciągu najbliższych kilku tygodni.

La Croix wysłuchał odpowiedzi z kamienną twarzą. Bardzo zależało mu, żeby nie zdradzać żadnych emocji. Nie był pewien po jakiej stronie grał Lionel. Aż do teraz.

Ruszył do pulpitu. Sięgnął po pióro i z pewnym namaszczeniem powoli umoczył stalówkę w atramencie. Owszem, niedawno opatentowano jakąś technologię wiecznych piór, ale to obrywało akt pisania z pewnego patosu. Podobnie jak druk. Szlachcic przyznawał sam przed sobą, że mimo otaczającego go postępu jednak jest tradycjonalistą.

I oto stało się. Został trybikiem kontrolującą pozostałe trybiki i mechanizmy wewnątrz Delegatury w Rigel. Otrzyma dostęp do tajnych dokumentów, co z pewnością pomoże mu w jego dalszych planach. Wiązało się to też z szeregiem obowiązków, takich jak choćby codzienne odwiedzanie marmurowego gmachu Delegatury i spędzanie w nim kilku godzin. Słuchanie i czytanie raportów. Ocena bieżącej sytuacji.

- Więc teraz to ja będę decydował kto w tym mieście jest problemem - powiedział La Croix parafrazując słowa Uberthona z ich ostatniego spotkania. Jednocześnie podał mężczyźnie dokumenty parafowane na każdej ze stron i opatrzone zamaszystym podpisem na końcu każdej z kopii.

Potem stali jeszcze trochę w ciszy. Richard obserwował ludzi ruszających się jak mrówki w mrowisku. Pozornie bez ładu i składu, a w praktyce wykonujący bardzo ściśle swoje plany. Co jakiś czas jego oko wykonywało “zbliżenie”.

- Powodzenia. Betelgeza to morze pełne rekinów.

Richardowi nie chodziło bynajmniej o żadne ryby. Zresztą wątpił, żeby Lionel lubował się w żeglarstwie czy kąpielach.


Wychodząc z Delegatury myślał o tym co zaszło. Właśnie stał się najwyższą władzą na wyspie. Co więcej reprezentował powagę drugiej co do wielkości wyspy w archipelagu Wolnych Miast. A prywatnie miał za sobą poparcie orientalnej cesarzowej. Gra rozpoczynała się na nowo. Ale tym razem to on był w grupie rozdającej karty, a nie w tej, która musiała grać z tym co dostanie.

A w domu czekała go dalsza część trudnych obowiązków. Eloiza miała niedługo wrócić ze swoich podróży, a jego czekało omówienie szczegółów uroczystości ślubnej z Manuel. Teraz wypadało na nie zaprosić kilkoro znamienitych dygnitarzy. Wszak najważniejszy delegat na wyspie brał ślub.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline