Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2019, 14:49   #81
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
- Można powiedzieć, że tak - potwierdził, ale jego pewność siebie nieco osłabła.
- Czyli kontaktował się pan z Andersonem osobiście. Tak? - dodała w retorycznym tonie. - Dobrze, więc proszę o podanie danych tych osób, które pan znalazł.
- Oto one. - Wyciągnął z szuflady biurka kartkę gdzie zapisane były cztery nazwiska i adresy. Adresem zamieszkania wszystkich czterech było południowe Old Town. Dzielnica akurat niedaleko doków.
Zanim Collins miał okazję coś więcej dopowiedzieć, Irya złożyła kartkę i schowała ją do kieszeni.
- Rozmawiał pan z nimi? Lub wysłał pan kogoś do nich? - dopytała.
- Oczywiście. W jakiś sposób musiałem zweryfikować ich przydatność - wyjaśnił Collins. - To zresztą nie powinno mieć żadnego znaczenia - dodał jakby czując się trochę pewniej w temacie.
Corday była przeciwnego zdania, bo to mogło oznaczać, że Collins miał okazję do nakłaniania domniemanych świadków do składania konkretnych zeznań. Takich, które są jemu na rękę. Z resztą w tej sprawie Inspektor czuła, że niestety same zeznania na niewiele się zdadzą.
- Kogoś jeszcze pan o tym informował? - dopytała.
- Nie - odparł krótko.
Irys skinęła głową w zamyśleniu. W głowie zrodziło jej się tak wiele pomysłów jak może wykorzystać te informacje.
- Czy wie pan gdzie przebywa Anderson? - złożyła notes i schowała go do kieszeni.
- Jeśli to pytanie służbowe to odpowiedź brzmi nie - wyszczerzył się.
Inspektor przewróciła oczami, ale powstrzymała się od komentarza.
- Tak z ciekawości. Co pana skłoniło do tej chęci pomocy Andersonowi? Bo chyba zdaje sobie pan sprawę z tego że dowodził on grupą która zaatakowała pana siłownię?
- To już, że tak powiem, moje prywatne ustalenia z Andersonem. Może on sam powie wam dlaczego skorzystał z mojej pomocy. - Collins nie chciał wiele wyjawić, ale najwidoczniej jego natura nie pozwoliła mu nie podzielić się satysfakcją.
- W takim razie to będzie wszystko. Z pewnością poczynione zostaną odpowiednie kroki w tej sprawie - powiedziała i odwróciła się na pięcie, kierując do drzwi.
Collins wstał i ruszył w jej kierunku. Dziewczyna już prawie uwierzyła, że mężczyzna może posiadać jakieś przyzwoite odruchy, ale na szczęście okazało się, że jego celem był barek stojący pod ścianą. Przez resztę drogi do wyjścia nie była przez nikogo niepokojona.

Corday wyszła z klubu i zatrzymała się dopiero przed swoim autem. Rozejrzała się po ulicy i dopiero wsiadła do środka. Odpaliła silnik i sięgnęła po telefon, na którym wyłączyła nagrywanie. Wpatrując się w ekran, zastanawiała się co dalej. W teorii mogła wszystkim zająć się na własną rękę, ale podejrzewała, że Komendant mógłby się zirytować za jej samowolę i działanie za plecami. Zdecydowanie wygodniej było jej mieć Sinclaira po swojej stronie.
Wybrała numer do przełożonego i jednocześnie wyjechała na ulicę. Szef odebrał po trzecim sygnale.
- Opowiadaj - usłyszała po drugiej stronie.
- Gdzie pana znajdę? - odparła, dając tym do zrozumienia, że nie jest to rozmowa na telefon.
- Północny Gotland. Hotel przy 23 przecznicy. Znajdziesz po radiowozach - odparł ze zmęczeniem w głosie.
- Ok, zaraz będę - powiedziała i rozłączyła się.

***

Po drodze poczuła głód, bo jeszcze tej doby niczego nie jadła. Zboczyła więc z tracy i wzięła coś na wynos. Po wypiciu kawy przynajmniej zniknął jej niesmak jaki towarzyszył jej od spotkania z Collinsem. Wkrótce dotarła na miejsce
Na hotel został przerobiony zwykły pięciopiętrowy budynek. Na ścianie od bocznej uliczki wisiał neon z migającą literą “E”. Przed budynkiem zaparkowany był radiowóz oraz samochodu koronera i Sinclaira. Tam też i sama zaparkowała. Wysiadła, zabrała ze sobą zapakowane kanapki i skierowała się do wnętrza hotelu.
Recepcja mieszcząca się zaraz koło klatki schodowej miała zaledwie kilka metrów kwadratowych i nie była wyposażona w nic poza ladą oraz półką z przegródkami na klucze . Funkcjonariusz musiał już skończyć zbieranie zeznań od recepcjonisty gdyż bezczynnie opierał się plecami o kontuar. Recepcjonista natomiast gapił się w malutki telewizorek.
- Gdzie jest Sinclair? - zapytała Irya.

- Komendant jest na trzecim piętrze - Policjant ożywił się i stanął prosto. - Drzwi z żółtą taśmą. Widać od schodów - dodał starając się być pomocny, ale tylko na tyle by nie musieć ruszać się z miejsca. Inspektor skinęła mu głową i ruszyła we wskazanym kierunku.
Budynek był w kiepskim stanie. Schody skrzypiały, farba odłaziła ze ścian, światło było ciemnopomarańczowe, a dookoła unosił się zapach stęchlizny.
- Jakie urocze miejsce - sarknęła pod nosem Irya.
Wskazane drzwi rzeczywiście łatwo było znaleźć. Sinclair stał w korytarzu, a funkcjonariusze wynosili czarny worek z pokoju hotelowego.
Corday stanęła pod ścianą, żeby zrobić przejście dla nich, a kiedy ci ją minęli, od razu ruszyła do przełożonego. Z ciekawości zajrzała do wnętrza pokoju, z którego wyniesiono ciało.
- Ma pan chwilę? - zapytała. - Taką dłuższą, bo temat rzeka - dodała. Wyciągnęła przy okazji przed siebie torbę z kanapką, bo wzięła też jedną dla niego.
- Nie lubię takich spraw - komendant wyznał wyciągając rękę po torbę. - Konkretnych śladów całe gówno. Nie ma widocznej przyczyny śmierci kolesia. Rysopis sprawcy nic nie wnosi. Parka wynajęła sobie pokój na godziny we wiadomym celu. Na łóżku ślady ostrzejszej zabawy. Oboje pod względem wyglądu i zachowania pasują do takiego miejsca jak pięść do nosa - Sinclair omiótł wzrokiem pomieszczenie dając do zrozumienia co ma na myśli. Potem odwinął kanapkę, obwąchał ją, zaglądnął pod górną warstwę jakby sprawdzał czy nie jest zbyt zdrowa po czym odgryzł kawałek jaki tylko zmieścił mu się w ustach. - Mam - odpowiedział w końcu na pytanie z jeszcze pełnymi ustami.
- To zapraszam do mojego auta - zaproponowała i ruszyła przodem. - To trup jest tu jeden czy dwa? - zapytała dla podtrzymania rozmowy. - A dlaczego rysopis sprawcy na nic się nie zdaje? Freelancer?
- Zobaczymy co znajdą technicy, ale zakładam, że freelancer. A jak freelancer to żaden rysopis nam nic nie da. Kobieta zniknęła, a recepcjonista nie ma pojęcia jak i kiedy - stwierdził szef podążając za podwładną po schodach.
- To faktycznie nieciekawie - pokiwała głową. - Denat miał dokumenty? Bo wątpię żeby w takim miejscu meldował się pod prawdziwym nazwiskiem.
- W tym problem, że miał. To jeden z dyrektorów zarządu Capitolu - Powód dla którego Sinclair miał podły humor był całkowicie zrozumiały.
- O kurwa - Irya otworzyła szerzej oczy. Kręcąc głową w niedowierzaniu skrzywiła się i ponownie rozejrzała po tym miejscu, chcąc się upewnić że ta speluna jej się nie przyśniła. - Będzie ciekawie - skomentowała, bo zdała sobie sprawę, że najpewniej śledztwo w tej sprawie spadnie na nią, a już na pewno przesłuchania osób z otoczenia denata. - Ciekawe czy centrala przyśle kogoś do nadzoru nad tą sprawą.
- Pewnie Thompson wezwie mnie na dywanik, a ja mu powiem to co zwykle. Cudotwórcą nie jestem - Sinclair wyglądał na pogodzonego z sytuacją i nie była to widać dla niego pierwszyzna.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline