- Dobrze. Zróbmy, co mamy zrobić i ruszajmy. Pamiętajcie jednak, że będziemy się przeprawiać przez rzekę. Trzeba będzie wszystko powiązać, żeby nikogo i niczego nurt nie porwał - Oleg spojrzał na połyskującą w zachodzącym słońcu rzekę, która z tego miejsca wydawała się prowadzić prosto aż do Czarnych Gór. Zaparł się pod boki i westchnął spoglądając na pozostałych wycieczkowiczów.
- Cholera długa droga przed nami. Za Hofkirchen jest most. Może trzeba by pomyśleć o powozie. Gustaw! Przemyśl to. Jeśli byśmy taki zdobyli to droga przez pustkowia była by dużo łatwiejsza. Myślę, że przejechalibyśmy nawet przez wzgórza Taan przy odrobinie szczęścia. - Można by zabrać więcej zapasów i rzadziej się zatrzymywać, łatwiej by się obozowało, no i wóz zostawia tylko ślady od wozu, więc w końcu mógłbyś przestać bać się tych tropicieli. - Oleg szturchnął Grunnenberga będąc w wyraźnie dobrym nastroju.
W końcu przypomniał też sobie o swojej fajce, którą nabił do pełna. Odszukał w kieszeni zapałki i uraczył się jej aromatem. Zagaszonym drewienkiem pstryknął złośliwie w zaabsorbowanego ptasią istotą maga. - Te! Ptaszki co wy na to? - Frietz podszedł do Loftusa i Leonory. Stanął obok kobiety i bezczelnie wlepił gały w jej kruka zastanawiając się co w nim takiego fascynującego. - Hmm. Ciekawe. - przechylił głowę i uśmiechnął się do zwierzęcia. Sięgnął do kieszeni, gdzie obok zapałek znajdowały się resztki nazbieranych gdzieś po drodze jagód. Przebrał je w dłoni odrzucając te po rozgniatane. Zjadł kilka z nich, a resztę wyciągnął w kierunku ptaka w otwartej dłoni. - Będziesz tak tłusty, że się od ziemi nie oderwiesz kruku. - powiedział do ptaszyska machając głową i usilnie starając się złapać kontakt wzrokowy, co nie jest łatwe, kiedy rozmówca ma po jednym oku po każdej stronie głowy.
Ostatnio edytowane przez Morel : 25-01-2019 o 13:39.
|