Na stołówce łatwo było odnaleźć Lily i Connora, którzy jak zwykle siedzieli razem. Gnomka była bardzo niepocieszona, bo spóźniwszy się trochę na obiad nie mogła nałożyć sobie tylu smakołyków ile chciała. Olaf siedział samemu, z brzegu sali. Elora spojrzała pytająco na rudowłosą - czy ta chciała od razu przekazywać kolegom decyzję nauczycieli, czy też był na to jakiś lepszy czas? Nie było potrzeby czekać, przecież to dla nich - no może z wykluczeniem krasnoluda zanim sam się nie przekona - to była dobra wiadomość. Lei wskazała wzrokiem krasnoluda, bezgłośnie sugerując elfce, aby mu te wieści przekazała, sama zerkając na Lily i Connora. Elka wzruszyła obojętnie ramionami, ale faktycznie ruszyła do Hardrocka.
Gnomka zobaczyła różnicę w garderobie koleżanki, gdy tylko rudowłosa podeszła do stołu.
- Spuścili cię ze smyczy!
- Tak jakby - Lei usiadła, nakładając sobie wcześniej trochę jedzenia. Wszystko co najlepsze i tak było już wyjedzone. - Dali mi warunek. I jej także - zzezowała na moment na elfkę. - Musimy zrobić co w naszej mocy, aby nauczyć was kontroli. Biorąc pod uwagę moje marne umiejętności w tłumaczeniu, będziemy musieli to robić poprzez praktykę - swoim zwyczajem rudowłosa od razu wyłożyła kawę na ławę.
- Czyli…- Lily uważnie przyjrzała się jej twarzy. - Będziesz nam zapewniać orgazmy, a my mamy przy tym nie rzucać czarów?
Connor aż przełknął ślinę na samą myśl.
- Na odwrót - Lei uśmiechnęła się przebiegle, wyczulona na wszelkie “kruczki” w umowach i wypowiedziach. - Wy zapewnicie mi orgazmy i będziecie się na nich uczyć jak kontrolować swoje. Dostałyśmy klucze do waszych obróżek, ale ze mnie marna magiczka, więc będą to musiały być kontrolowane warunki.
- Eee… ale to chyba chodzi o to, żebyśmy my w trakcie orgazmu umieli zapanować nad magią - gnomka podrapała się po głowie.
- Ale na razie podobno nie umiecie - odparowała Lei. - Więc w ramach nauki, będziecie uczyć się ode mnie. A to wymaga doooogłębnych obserwacji - zachichotała.
- No nie wiem - marudziła Lily. - Brzmi bardzo jednostronnie.
- Ja tam nie widzę problemów - Connor miał inne spojrzenie na sprawę.
- Przyprawię ci członka i wtedy ci się spodoba? - zapytała gnomki ze śmiechem. - Tak trochę poważniej to i tak musicie się tego nauczyć. Im szybciej tym lepiej, bo od tego zależy brak obroży i postępy w nauce.
- No… - Lily udawała zrezygnowanie. - Jak już tak zmuszasz. To kiedy zaczynamy?
- Tego wieczora? Nie ma co odkładać tych strasznych tortur.
- Dobrze - Dims skinęła głową. A od kogo chcesz zacząć?
Leilena wyszła z przekonania, że w grupie raźniej, co spotkało się z pewnym przestrachem u gnomki. Spojrzała niepewnie na wielkoluda i zastrzegła.
- Tylko sobie nie myśl, że się do mnie dobierzesz. Nie dam się rozerwać w imię nauki.
- Rozumiem. Skupię się zatem na naszej nauczycielce, a ty sobie popatrzysz - odparł Connor, wywołując rumieniec na twarzy koleżanki. Chcąc jednak mieć ostatnie słowo, dziewczyna szybko przeszła do kolejnego tematu.
- A gdzie się spotkamy? Przecież w naszych pokojach jest za ciasno? Ja proponuję łaźnię. I tak wszyscy myją się rano, więc nie będzie nam nikt przeszkadzał.
Pozostała dwójka nie miała kontrpropozycji. Gnomka, zadowolona z tego, że postawiła na swoim, uśmiechnęła się promiennie. Lei spojrzała jeszcze w kierunku krasnoluda - siedział sam, więc rozmowa z Elorą najwyraźniej dobiegła końca. I pewnie potoczyła się kiepsko, znając Olafa.
(***)
Kiedy wieczorem Leilena przyszła do łaźni, okazało się że była druga. Lily siedziała już sobie na stołku, machając odsłoniętymi nóżkami. Ubrała się bardzo prosto: w białą koszulinę, już kusząco rozpiętą na wysokości dekoltu, oraz krótką, nie zasłaniającą nawet kolan spódniczkę. No i obrożę, ma się rozumieć, ale na to akurat Lei mogła zaradzić. Rudowłosa ostatnimi czasy uznała, że ubrania zupełnie nie sprawdzają się przy wizytach w łaźni, przychodziła tu więc wyłącznie w sandałkach, owinięta ręcznikiem od piersi do bioder. Klucze zawiesiła sobie na szyi, tak było najbezpieczniej i najwygodniej. Uśmiechnęła się szeroko na widok małej gnomki.
- Musimy porozmawiać o strojach, zdecydowanie. Te sukienki, które mi uszyłaś są piękne, ale… są tylko dwie. A ja mam pomysł jak na tym mogłybyśmy jeszcze zarobić.
Lily zastrzygła uszami.
- Zarobić? - ożywiła się najpierw, ale zaraz potem teatralnie nabrała podejrzeń. - Ej, czy ty chcesz ze mnie zrobić szwaczkę?
Mimo na pozór urażonego tonu, dziewczyna wodziła wzrokiem po nogach Lei.
- Mogłabym rozpropagować twoje dzieła. W tej akademii jest popyt na nietypowe, pobudzające, skąpe stroje, jak nigdzie indziej - Lei sama się wkręcała, wyobrażając sobie cuda jakie można stworzyć. - Nie umiem szyć, ale znam się na interesach. Każdemu mistrzowi potrzebny jest pośrednik handlowy, jeśli chce dobrze zarobić - zachichotała.
- Ja tam nawet lubię szyć… - stwierdziła swobodnie. - Ale co ja z tego będę miała? Tak poza pieniędzmi?
- To zależy co chcesz - ton Lei zmienił się na poważny, aby Lily nie miała wątpliwości, że to nie żarty. - Dzięki strojom możesz okazać się sławna, rozpropagować nową modę, otworzyć potem warsztat. Na pewno da się takie rzeczy… magicznie usprawniać. Możesz stać się mistrzynią dla innych. A możesz to po prostu wykorzystać jako dodatkowa szansa na poznanie miłych i chętnych osób. Ale moim zdaniem to ostatnie wyjdzie przy okazji.
- Wiesz, miałam raczej na myśli pomoc w opanowaniu magii, ale sława i podziw też brzmią przyjemnie - zaśmiała się. - Zgoda, jeśli znajdziesz jakąś klientkę ze złotem, to przygotuję dla niej suknię - obiecała. - A tak swoją drogą… Naprawdę masz pomysł, jak nauczyć nas panować nad swoją mocą? Czy tylko się za mną stęskniłaś? - wyszczerzyła ząbki.
- Pomoc można zdobyć bez specjalnych przysług - Lei uśmiechnęła się. - Tylko klientki czy klientów też? - wyszczerzyła ząbki, ale po chwili trochę przygasła. - Prawdę mówiąc nie wiem, ale zgodziłam się pomóc. Dzięki temu nie muszę nosić obroży i mam kluczyk do waszych. Nie zaszkodzi spróbować, prawda?
- Nie zaszkodzi. Tylko koniecznie próbuj długo i dokładnie - zamruczała.
Rozmowa nie była długa, ale wystarczyła by spóźnialski Connor pojawił się w łaźni. Luźne spodnie i narzucony na ramiona bezkształtny płaszcz ani trochę nie komplementowały jego silnego ciała. Z drugiej strony, pewnie i tak ubiór mu się długo nie przyda.
- Mam nadzieję, że nie ubzdurałaś sobie, bym się z nim kochała - szepnęła gnomka. - On jest ode mnie dwa razy większy.
- Technicznie rzecz biorąc to ze trzy razy. Ale może się przekonasz po tym, jak zrobi to ze mną - odszepnęła Lei i uniosła wzrok na Connora. - Dobrze, że się nie wystraszyłeś.
Jak gdyby nigdy nic rozplątała swój ręcznik i pozwoliła mu spłynąć na posadzkę, odsłaniając zupełnie nagie ciało rudowłosej, z krótko przyciętymi włoskami nad łonem.
Chłopak trochę się zmieszał taką bezpośredniością, ale nie odwrócił zwroku. Lily była trochę bardziej dosadna w swojej reakcji, oblizała z zadowoleniem usta na widok ciała koleżanki.
- To… co chcesz, żebyśmy zrobili? - zapytał Connor.
Podniecenie, które w niej rosło sprawiło, że musiała stłumić pierwszą cisnącą się na usta odpowiedź. Zamiast tego weszła powoli do wody.
- Rozebrali się, dołączyli do mnie i przypomnieli mi, jak objawiała się pierwszy raz wasza moc. Z uwzględnieniem tego co czuliście.
Lily była bardzo chętna do spełnienia takiego polecenia, choć nieodmiennie wyzywające zachowanie wywoływało u niej rumieńce na policzkach. Rozpięła resztę swojej koszuli, obnażając kusząco sterczące piersi. Zaraz potem rozsupłała rzemyczek utrzymujący jej spódniczkę i pozwoliła jej opaść na ziemię. Przez cały czas spoglądała albo na Leileną, albo na Connora. Lubiła być oglądana i upewniała się, że widownia jest zadowolona.
Chłopak miał tylko odrobinę więcej wstydu. Kochał się już jednak z rudowłosą, a z gnomką miał bardzo dobrą relację. Luźny płaszcz zrzucił z siebie niemalże jednym ruchem ręki, odsłaniając swój
gładki tors.