Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2019, 10:59   #258
druidh
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Kucharka otwierała i zamykała usta jak ryba w wodzie. W końcu odezwała się patrząc na umierającego Rainera.
- A… ale dlaczego? - wydyszała i wskazała palcem na mężczyznę - Niech powie.
Nie lubiła zabijania ludzi. Ze zwierząt po zabiciu robiło się wspaniałe posiłki. Z martwych ludzi nie było zbyt wiele pożytku.
- Zasłużyli - usłyszeli złowieszczy głos. - Resztę sprowadzicie, bądź zabijecie. Nie, to zginiecie wy. Trzydzieści dwa dni… - w momencie wypowiadania ostatniego słowa z Rainera uszło życie, a duch znikł. Ogień na nowo zapłonął i wszystko wróciło do normalności.
Rudolfowi nagle zrobiło się gorąco. I słabo. Opadł ciężko na ziemię, odłożył tarczę i sięgnął po piwo. Tym razem chętnie by się napił czegoś mocniejszego. Panie, dzięki Ci za wysłuchanie modłów - podziękował w myślach krzyżując palce. Musiał odpocząć. Był ciekaw, co zrobi Acierno. A zaraz potem w myślach zaczął powtarzać Hans Notzucht, Soeren Tumult, Lutpold Gewalt...
Dziewczyna wlepiła oczy w martwego człowieka. Potem w hrabiego. Kucharzy nie obejmują klątwy pomyślała sobie, od roboty są przecież mężczyźni. Wciągnęła powietrze i wypuściła je powoli.
- To nie sen, prawda? - zapytała, żeby przerwać ciszę.
Acierno nic nie odpowiedział Gdy tylko okno puściło, w te pędy zebrał swoje rzeczy i biegiem ruszył do wyjścia.
- P..P...Prędko nim to wróci! - polecił wciąż drżącym głosem. - Tamtemu pomóżcie - wskazał ręką na kąt w którym znajdował się wciąż dygocący pojmany.
- Jaki, kurwa, sen - ocknął się Rudolf. - Omal się nie zesrałem ze strachu.
Ale pozbierał się z podłogi i podszedł obejrzeć trupa. Nie zamierzał zostawić na zmarnowanie nic wartościowego.
- Powiedziała, że daje nam 32 dni. To nie wróci tak szybko - zwrócił się do Acierno. Nadal był wytrącony z równowagi, ale zaczynał myśleć normalnie. - Po nocy jak się będziemy włóczyć, to nas jeszcze co gorszego spotka. Poczekajmy lepiej na Robin, on wie jak się w nocy poruszać. Panie Acierno, dałby Pan jakąś wypłatę za pierwszy dzień? Sporo się działo i dużo więcej, niż się spodziewaliśmy. Złoto w garści wynagrodziłoby nam to wszystko.
- Ogarnij się! Ledwo co nas zabiło, a ty chcesz tu zasiąść do stołu i rozliczać się? - wrzasnął na Rudolfa. - I skąd wiesz, że nie wróci? Nie miało jej być a była! Chcesz zostawać, zostawaj. My idziemy!
Fay rzuciła szybko okiem na mężczyzn i ruszyła do pakowania. Też wolała pamiętała o zapłacie, ale podobnie jak hrabia wpierw wolała sobie stąd pójść.
- Skoro tak… jeżeli chcecie iść, to idźcie. Ja zostaję. W lesie tutaj ponoć dużo zwierzoludzi jest, poza tym coś zabiło żołnierza z garnizonu. Dla mnie bezpieczniej jest zostać tu i poczekać na Robin, niż we dwóch w nocy przez las leźć z więźniem i panienką.
Rudolf pomyślał, że jest jak ten cyrkowiec, co po cienkiej linie chodzi. Który wybór jest dobry? A który zły? Mocno wierzył w swój intelekt, że doprowadzi go całego i zdrowego do domu.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline