"On wygląda jak jeden z nas" - pomyślał Damien i spojrzał na zebrany tłum oraz na młodzieńca.
- No i proszę - powiedział do stojących w pobliżu innych pracowników korporacji. - Nie ma co wypytywać o Przybysza. Sam się objawił. Tylko, że w sytuacji nieciekawej... Mamy pewnie parę minut zanim go powieszą czy cokolwiek mają zamiar zrobić z tym palem i sznurem. Jakieś propozycje?
"Jakbym miał pistolet to zaraz inaczej by gadali wszyscy wokół" - chrapliwy głos z wnętrza pojawił się znikąd w głowie Damiena. "Victor" - Damien już myślał, że będzie miał więcej czasu dla siebie."Ha, braciszku, jestem i żyję. A tu to tylko dobra strzelba. Wiesz, coś w stylu - słuchajcie głąby to jest mój grzmiący kijek."
Damien nie słuchał już głosu. Nie mieli pistoletu, strzelby ani czegokolwiek innego, co by dawało im opanowanie tłumu lub wyrwanie Przybysza z ich łap. Może inni coś będą mieli.
__________________ ...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._ |