Drużyna A
Axim otworzył drzwi, a Sybill wbiegła pierwsza do pomieszczenia rozświetlając je mieczem. Blask światła wskazał grupę ciał wtulonych w siebie przy południowej ścianie. Wokół nich walały się dziesiątki pogniecionych jaśków i poduszek, rozczochrane futra z psów wyginały się w każdym kierunku. W nozdrza uderzył mdlący zapach octu winnego i zgniłych kwiatów.
Gdy Sybill weszła w głąb pomieszczenia oświetliła ciała czterech nagich goblinek wijących się po jednym wielkim ciele ogromnego brązowego goblina. Przypominał skrzyżowanie niedźwiedzia z goblinem. Potężne ręce owłosione były gęstym brunatnym futrem, naga klatka piersiowa nosiła ślady wielu blizn. Na szyi wisiał naszyjnik zrobiony ze szpiczastych elfich uszu. Twarz wygięta była w uniesieniu i rozbawieniu, pokazując rzędy zębisk i spuchnięty czarny nos jak u zwierzęcia.
-Ahhh!!! Kolejna chętna do ujeżdżania! Chodź, zaraz zdejmę z Ciebie te blaszki! - Przeciwnik wstał zsypując z siebie na futra i poduszki stos nagich, chichoczących z rozbawienia goblinek.
Śliniąc się ruszył nagi ku Sybill z potężnym członkiem w erekcji bujającym się na boki z każdym stawianym krokiem.
W tym momencie do pomieszczenia wbiegł Axim z Wyzwolicielem w dłoni. Musiał być bardzo rozsierdzony, bo uderzył z całą siłą i precyzją w wyciągniętą prawą rękę sięgającą po Sybill. Goblinoid próbował cofnąć rękę, ale żołnierz przeciągnął po niej ostrzem za 9 obrażeń.
-Aaarghh, skurwysyn! - przeciwnik cofnął się o parę kroków wgłąb haremu obserwując ranę ciągnącą się od dłoni do szyi i pokrywający ją szron. -
Broń! Szybko! - rozkazał. Dwie goblinki wyjęły za poduch ciężki cep i podały mu go do ręki.
- Wybebeszę cię za to! - krzyknął atakując Axima bronią.
Żołnierz wysunął tarczę i miecz by przyblokować atak. Miecz błysnął magicznym wyładowaniem [ulepszenie: dodatkowe +1 obrony], jednak tarcza została w większej połowie rozerwana [zostaje 1/3 obrony]. Żelazna kula z kolcami rąbnęła w klatkę piersiową zadając 6 obrażeń i 2 obrażenia krytyczne powalając mężczyznę na ziemię (zostaje 6PŻ).
Dwie pozostałe goblinki rzuciły się ze sztyletami na walkirię. Przed pierwszą Sybill zasłoniła się mieczem. Zaufane Ostrze błysnęło magicznym wyładowaniem [ulepszenie: dodatkowe +1 obrony] dzięki czemu udało się całkowicie sparować atak. Druga zamachnęła się również sztyletem, ale wypadł jej z rąk i pacnęła pustą ręką o pancerz kobiety.
Esmond został na korytarzu z Chisanu. Nie dało się wytłumaczyć zwierzęciu, aby podążało za Laerune.
*****
Laerune ruszyła z Vyloną, Pluszkiem i Draugiem środkowym korytarzem. Doszli do jego końca, gdzie mieściła się piątka drzwi. Spod pierwszych drzwi padała łuna światła. Było słychać odgłosy kroków i przesuwanych przedmiotów. Vylona zatrzymała wszystkich gestem ręki i zaczęła nasłuchiwać odgłosów z innych pomieszczeń.
-
Wydaje mi się, że tylko Arfob Vrodaan jest w swoim pokoju. Inne mogą być opustoszałe. Ja muszę zabrać rzeczy ze swojego pokoju, sprawdźcie po cichu inne pomieszczenia lub obezwładnijcie najemnika. - Mniszka skinęła wszystkim głową i udała się do swojego dawnego lokum, zaraz za pokojem Arfoba.
-
To co teraz? - Pluszek spojrzał pytająco na Laerune i Drauga.
- Troje w miarę bezpiecznych drzwi na nas troje i szansa na wzbogacenie się lub walka w czwartym pokoju - skomentował wybór Draug, kładąc wyraźniejszy nacisk na opcje zwiedzania pomieszczeń. Jednak to Laerune zdawała się mieć decydujący głos w tej sprawie.
Drużyna B
Balkazar ruszył w stronę króla, ale został zatrzymany gestem jego ręki, gdy wkroczył na futra, na środku pokoju. Wszyscy łuczniczy na filarach obrali go za cel. Król stanął na tronie, aby z wyższością spojrzeć na orka.
-
Nie znam trepa, honor psionor, ale księżniczkę faktycznie przekazano nam na przechowanie. - goblin machał ręką zbywając nudzące go tematy.
- Gdzie? Trudno powiedzieć. Może w lochu, może w kaplicy bogini złożona. Ofiara musiała by dobra, dostać czarnego gada od bogini! Taaaak, my wybrańcami bogini, a nie orki! Orki słuchać teraz gobliny! Ork i jego najemnicy dać pokłon, dać prezenty, wtedy robić interes i wstęp wolny do twierdza! - Król obwieścił swoje warunki współpracy nie do końca zorientowany w masakrze jego ludzi. Balkazar (zdany test charyzmy) widzi, że zrobił na królu dobre wrażenie, może został rozpoznany, może zaimponował mu swoją świtą. W każdym razie, nikt jeszcze w niego nie wystrzelił.
Alchemik przygotował się do rzutu patykami dymnymi, wypatruje stosownej okazji.
Randar delikatnie przesłał swoje intencje jaszczurce, ta trochę bardziej się uspokoiła i nie uważa druida za zagrożenie w tej chwili. Jest też mniej czujna w stosunku do Balkazara, niż była kilka chwil temu, gdy ten podchodził.
Grzmot i Kłos bacznie obserwują przebieg rozmowy.