27-01-2019, 20:08
|
#357 |
| - Zaraz, nie podpowiadaj... Oleg! - mężczyzna trzymał przez chwilę zwiadowcę w niedźwiedzim uścisku. - Zaproś swoich kompanów do mnie, trudne czasy nastały, ale dla rodziny i przyjaciół zawsze się miejsce przy stole znajdzie. I co na stół położyć też - roześmiał się, a wszyscy widocznie się odprężyli.
Wieśniacy nie protestowali, gdy Ostatni przechodzili przez bramę. Wbrew obawom niektórych nie zostali zaatakowani natychmiast po wejściu do wioski. Ani później. W chałupie Martina, jak kazał zwać się wuj Olega było zbyt ciasno, ale obrotny mężczyzna nie przejął się tym i wspólnie z parobkami wystawił stoły i ławy na zewnątrz. Wieś była zbyt mała i zbyt daleko od szlaku, by miała karczmę. - W nocy pewnie lunie, bo łupie mnie w kościach, ale zjeść zdążymy. A Wy opowiadajcie, co tam słychać na świecie. U nas południowcy pokazali się raz, ale żeśmy się jedzeniem wykupili. Zima będzie trudna, ale rzeka wyżywi jak zawsze - Martinowi nie zamykały się usta, gdy opowiadał o okolicy, mostach, brodach i drogach biegnących w góry, praktycznym braku granicznych tak daleko od Soll, świetnym piwie w "Poćwiartowanym Goblinie" Angluma Dębowej Tarczy w Kelgardzie, złych sąsiadach z Simbach, swojej dwudziestoletniej służbie w "Czarnych Patykach" (Gustaw wiedział, że taką nazwę ma elitarna kompania zwiadowcza Pierwszego Regimentu), dzięki którym dostał ziemię czyniącą go jednym z bogatszych gospodarzy w Lauben i nieformalnym przywódcą osady. - A niech mi który obrazi gości, albo despekt inny uczyni to mnie do trzeciego pokolenia popamięta - ostrzegł zebranych.
Inni wieśniacy głównie zadawali pytania o mijane po drodze osady - mieli rodziny w Meissen, Auggen, Wittenhausen i innych wioskach i chcieli wiedzieć co z nimi. I oczywiście o wojnę.
__________________ Ostatni
Proszę o odpis: Gob1in, Druidh, Gladin
Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 27-01-2019 o 20:56.
|
| |