Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-07-2007, 13:57   #20
Lirymoor
 
Lirymoor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodze
Westchnęła cicho kryjąc obrzydzenie gdy zorientowała się o „wypadku” kasnoluda. Albo był bardziej pijany niż przypuszczała, albo jednak zdążył się przestraszyć. Tak czy inaczej trzeba było szybko pozbyć się zwłok zanim cała karczma zaśmierdnie martwym tchórzem. Wbrew jej najgorszym obawom ofiara miała przy sobie jakieś pieniądze, mogło to znaczyć, że jeszcze nie uregulowała swojego rachunku. Cóż, strata barmana, dla kogoś kto prowadzi taką karczmę było to ryzyko zawodowe. Drugie znalezisko okazało się o niebo ciekawsze.

"Ty przeklęty pijaczyno! Szlajasz się po wszelkich knajpach a tymczasem
Twój ojciec zmarł. Jako że większość jego bogactw przepadło przepite przez Ciebie jedyne co Ci zostawił to jakiś amulet przedstawiający oko"
Fergoth Żelazna pięść

Jej serce na chwile się zatrzymało gdy patrzyła na zwitek papieru. Jeszcze raz przeczytała końcówkę by się upewnić, że nic nie przekręciła. W końcu pismo nie należało go zgrabnych. Gdy w końcu uwierzyła, że jednak odczytała to właściwie złożyła liścik i schowała go do kieszeni swojego płaszcza. Oko stanowiło dość częsty motyw w zdobnictwie, a informacje były zbyt ogólne by mogła wysnuwać jakieś wnioski. Jednak trudno jej było zignorować skojarzenia jakie się jej natychmiast nasunęły. „Wiesz czego do ciebie oczekuje.” Słowa te wypowiedzenie przez Wilka zimnym, spokojnym tonem nie pozostawiały wątpliwości co by się z nią stało gdyby go zawiodła. Jej mentor jasno nakreślił przed nią obowiązki i zawsze robiła wszystko by je jak najdokładniej wypełnić. Ignorowanie poleceń Wilka było niezdrowe. Istniała niewielka szansa, że chodziło o jeden z „tych” medalionów, ale mimo to powinna sprawę zbadać. Krasnolud wybitnie nie miał medalionu przy sobie, czyżby nie zdążył jeszcze odebrać spadku, a może gdzieś go zastawił?

Teraz jednak miała inne rzeczy do roboty. Pojedynczo i po kolei. Tak się powinno rozwiązywać problemy. Upomniała sama siebie patrząc na zwłoki. Musi się pozbyć tego truchła, potem wróci, zamówi jeszcze jedno wino i spokojnie o tym wszystkim pomyśli. Jakaś kobieta zaoferowała się zapłacić za stołek, Rillae zerknęła w jej kierunku pobieżnie. Jeśli chce jej sprawa i jej pieniądze, w tej chwili nie miała głowy by się nad tym zastanawiać, może gdy trup zniknie jej z oczu będzie w stanie lepiej to sobie poukładać.

Używając pierwszej lepszej części garderoby krasnoluda owinęła krwawiący kikut szyi. Barman i tak miał już dość posoki na podłodze, chyba nie byłby zbytnio wdzięczny za krwawy ślad prowadzący przez całą karczmę do drzwi. Zwłaszcza, że w zmywanie podłogi ona na pewno nie da się wrobić. Zabrała głowę oraz topór krasnoluda i ułożyła je na zwłokach tak by się nie zsunęły. W tym momencie minął ją elf uprzednio rozmawiający z kobietą „od stołka”. Zerknęła na niego pobieżnie jednak to wystarczyło by dostrzegła medalion. Tym razem nie mogło być mowy o pomyłce.

Od czasu opuszczenia rodzinnego domu, często gdy wieczorami leżała na posłaniu czekając na sen, zastanawiała się kto miał rację, Wilk czy matka. Owszem, może i opowieść jej mentora z tymi wszystkimi „nie musisz wiedzieć” „nie musisz rozumieć” brzmiała trochę jak wynurzenia paranoika, z drugiej strony Illia powiedziałaby wtedy wszystko co tylko ślina jej na język przyniosła by zachować swoje marne życie, a to co mówiła o ojcu nigdy nie miało w sobie wiele prawdy. Przez lata Rellae nie natrafiła na ślad innego medalionu. Teraz nagle w ciągu piętnastu minut pojawiały się dwa. Za dużo tego dobrego jak dla niej. Pojedynczo i po kolei. Upomniała samą siebie ponownie, tymczasem elf zniknął jej z widoku.

- Za chwileczkę wracam. – mruknęła do barmana po czym zdecydowanym ruchem pociągnęła ciało do drzwi. Zwłoki były zbyt ciężkie by zdołała je podnieść, ale zaciągnąć je gdzieś powinna dać radę.

Wywlekła ciało z knajpy zamierzając podrzucić je w jakimś zaułku kawałek dalej. Nie chciała zostawiać go zbyt blisko ani zbyt daleko, może napatoczy się jakaś niezamieszkana rudera, jak nie wystarczy sterta śmieci w zaułku. Jeśli miała choć trochę szczęścia do rana żebracy i ulicznicy ogołocą zwłoki z ubrania i pozostałych rzeczy osobistych po których można by je zidentyfikować, zaś szczury i bezpańskie psy zajmą się tym co zostało. Gdy tylko pozbędzie się tego problemu wróci do karczmy, zamówi kolejne wino i zada barmanowi kilka pytań.
 
Lirymoor jest offline